Obraz namalowałam przed wyjazdem, miały być tańczące kobiety jak w mojej wizji uzdrawiającej ale ostała się kobieca postać ze skrzydłami motyla. Motylek mieszkał w naszym domku. Nic nie dziej się przypadkiem. Kobieta jest w strumieniu jak przy otwarciu czakramu w Kraskowie.
Przywitanie Wiosny 2013, moje przygody
Wspominałam przed wyjazdem Ślężę: Ślęża. Przygody które były przed tymi, które będą.
Kiedy jechałyśmy na Ślężę stanęłyśmy w pewnym miejscu. I tam był spiralny kryształkowy żyrandol. Wir kryształków … kiedy paliliśmy agnihotrę taki wir ujrzałam, to zdążyłam zapamiętać bo reszta umknęła. I coś w rodzaju Ufo w tym wirze spiralnym.
Podróż, długa i trudna podróż na Ślężańską górę… to był owocny czas. Kiedy szłam na Ślężę byłam sama, czułam się sama… odczuwałam samotność, oddzielenie od Was… w sercu wezbrało morze odczuć które było mi tak ciężko dźwigać… robiłam wiele zdjęć, prosiłam moje skały, Anioły żeby pozwoliły mi wejść… to była najtrudniejsza podróż pod górę… nie mogłam oddychać a nogi były za ciężkie…dodatkowo kiedy patrzyłam na to piękne niebo pojawiały się czarne dymne transparentne przesłony… lecz szłam, oddychałam i robiłam zdjęcia piękna… oddychałam świadomie… w miejscach szczególnych oddychałam energią drzew i skał… rozmawiałam z górą, z kochanymi głazami… kocham skały i głazy bardzo mocno… ogromna mam do nich miłość i wdzięczność…
Weszłam na szczyt… kiedy szłam na wieżę spotkałam naszych… „Mamuśka” dała mi kij i powiedziała „uziem się”… na wieżę wlazłam tylko do 1 piętra i dalej nie mogłam… ale stanęłam przy skałach, pośród nich próbując się uziemić, oparłam się o głaz i zastygłam… aż poczułam impuls by iść… w tych wszystkich rzeczach dobrych dla mnie czułam jak coś mi przeszkadza- napływały wtedy smutek, poczucie izolacji i odosobnienia- powalały na kolana i pod górę i z góry kiedy szłam. Bo te uczucia były też z tego, że ktoś chciał się pożywić mną. Odeszły podpięcia czarnego charakteru, zostałam uwolniona następnego dnia. Nie złamał mego ducha jednak bo dobre Anioły czuwały te fizyczne i eteryczne.
Kiedy odchodziłam od skały poczułam jak moje serce porusza fala, dwa uderzenia fali- niczym szloch serca taki uwalniający- może poczułam energię tych co medytowali na górze w tym momencie, bo lżej mi się schodziło i w towarzystwie :)… Dobra dusza zobaczyła mój stan i poprosiła o pomoc dla mnie i druga dobra dusza zrobiła mi zabiegi, najpierw płakałam, potem się śmiałam i śpiewałam moją pieśń serca ( nie wiem jak to się pisze uwolniła mnie od wielkiego żalu w sercu- to było niesamowite) … a rano Kochana dusza uwolniła mnie, pomogła mi bardzo, bo od tego momentu poczułam jak mi jest lekko… poczułam spokój ducha… mogłam cieszyć się radością innych i swoją… i śmiałam się dość często nagle i bez ostrzeżenia się chichrałam aż dojechałam taka do domu pomimo zmęczenia… byłam szczęśliwa że mogę się znowu śmiać tak po prostu z byle czego, naprawdę poczułam ulgę że mogę to robić bez poczucia winy że mój smutek staje się obciążeniem dla innych. To sprawiło, że odzyskałam Siebie… długa i ciężka była moja droga do odzyskania siebie i pełna emocji, bo tak wiele doznań i bodźców było wokoło. Kiedyś doświadczyłam ciemności ale byłam wtedy taka spokojna. Tera zbyło inaczej, trudniej.


Kiedy dziś przeglądałam zdjęcia już wiem, nie byłam sama ani przez sekundę, szłam i wsparcie płynęło ze wszą. Kocham tę górę i moja miłość płynęła do niej cały czas. A góra odpowiadała tak pięknie. Głazy moje kochane głazy uśmiechały się, były obecne, wpierały. I niebo wołało do mnie miłością kolorową świetlistą… i drzewa śpiewały słoneczne pieśni. Ślęża i Macierz… bo ta góra kojarzy mi się z kobiecością, tę wizję przekazała mi lipa stojąca na szczycie Ślęży w lipcu 2011 roku

Misy Kryształowe
Dźwięk przemawia do mej duszy, dźwięk mis był dźwiękiem otwierającym we mnie coś istotnego, obrazy kobiet, obrazy kobiet i roślin, obrazy Matki Ziemi- jej energii w kobietach… i coś o wiele więcej, czego doświadczę wkrótce ale tego nie umysł. Nie umiem tego opisać. Kiedy myślę o misach i ich dźwięku płyną mi łzy… płyną bo przepełnia mnie wiele pięknych uczuć… bo wciąż we mnie brzmią i śpiewają z moją duszą… tęsknię za muzyką kryształów.
Pierwszy koncert był niezwykły. Nie pamiętam nic oprócz płynięcia. A po pieśniach Kamili zobaczyłam wiele niezwykłych obrazów kobiet… kobiety ubrane w rośliny, kwiaty, liście w niezwykłych układach i formach… to było niezwykłe, bardzo niezwykłe… kobiety… matka ziemia… Bogini planetarna… My kobiety… w jednym z nich ujrzałam twarz Kamili… to dla mnie wielka radość… i wdzięczność przepełnia serce me.
Śpiewam swoje pieśni duszy i wszystkie one śpiewały we mnie podczas koncertów. A kiedy Kamila grała w Kraskowie niewiele zapamiętałam okiem duszy bo zbyt wiele przepływało obrazów… widziałam kolory ale przed wszystkim czułam się tak jakbym była w wielkim strumieniu białej energii. Czułam że odlatywałam a na koniec zaśpiewała moja dusza z Kamilą, poczułam tę moc… jak wyzwolił się z niej ten głos, poczułam jakby wyzwolił się też ze mnie… bo moje pieśni śpiewane dla samej siebie wyzwalają taką samą moc we mnie, ale nie śpiewałam z taką mocą dla innych. Poczułam jak serce i gardło się obudziły kiedy zaśpiewała i coś mocnego mnie przeniknęło. I przypomniał mi się obraz który namalowałam przed wyjazdem. Jest w nim coś związanego z tym wszystkim. Miał być inny ale wymalował mi się taki, jest niedokończony ale już zrozumiałam po co go malowałam.. Ten strumień jak z Kraskowa. Tam serce góry, jego duch obudził się na dźwięk mis i głos Kamili i czakram się otworzył. To było wielkie przeżycie.
Domek 5 przemian.
Pamiętam jak ogłosiły dziewczyny wyjazd i chciałam się zapisać. A że pewna Kobietka pisała o gotowaniu 5 przemian postanowiłam tak nazwać ten domek, do którego chciałam się zapisać i tak zostało. No i był niezwykłym domkiem dla mnie, domkiem obfitości gdzie każdy mógł przyjść i strawę otrzymać i wciąż było dużo… domkiem malowanych obrazków na szybie… domkiem miłości, poznawania, rozmów, nauki, czarodziejskiego gotowania, magicznych dyskusji, opowieści, domkiem przemian, gdzie motylek mieszkał i biedronka a motylek przyjechał z nami autem do Warszawy z Anią, gdzieś tam przytulony do niej – autostopowicz na gapę :). Oto kilka zdjęć



Powrót do domu
Już z auta robione… był niezwykły zachód słońca
Ślęża Zimą
Kiedy byłam tu latem 2011 nie widziałam tylu skał… kiedy szłam tu nocą w listopadzie 2012 czułam ich obecność bardzo mocno… teraz idąc drogą dostrzegałam tych których obecność wyczuwałam… kocham skały i głazy, drzewa i słońce i niebo… i w listopadzie wiał wiatr, wiatr przemian( Zielono MI-Piękne chwile -ŻYWIOŁY ♥ III)….(Wiatry zmian&Żywioł Wiatru)
i tym razem tez wiał wiatr… od razy usłyszałam tego znajomka i ucieszyłam się na jego obecność, bo czułam że nie przypadkiem przybył tutaj koleżka wspaniały 🙂





























Ani, po tym jak wspomniałaś u mnie o Michaeli przypomniałam sobie, że miałam o coś zapytać, a mianowicie czy przy tym otwieraniu czakramu w Kraskowie chodziło o fizyczną kobietę? Ciekawe, bo ja w Kraskowie ujrzałam przede wszystkim Kryształową Czaszkę Ziemi, ale byłam tam już po Was….
Po tym co napisała u mnie Ania Ślusarska zajrzałam raz jeszcze do tej ślężańskiej notki i w zupełnie nowym świetle ujrzałam tego motyla.. Cudowny obraz i niesamowite, że namalowałaś go tuż przed wyjazdem na Ślężę… Kolory które najmocniej do mnie z niego przemawiają to znów turkus, a także złoto i w tym momencie poczułam niesamowite poruszenie.. po tym doświadczeniu z kamieniem faraonów o którym wspominałam w związku z turkusową czakrą pisałam:
//najciekawsze odczucia mialam w zwiazku z czakra serca i gardla, oraz czakra pomiedzy sercem i gardlem, ktora emanuje turkusowym swiatlem/kolorem i ktora poslaniec okreslil mianem czakry atlantydzkiej.. juz od jakiegos czasu odczuwam te czakre, choc raczej nie postrzegalam jej w ten sposob.. czasami nie bylam tez pewna, czy to jakis odrebny osrodek energetyczny, czy tez raczej w ten sposob odczuwam nakladanie sie na siebie osrodka serca i gardla.. wczesniej wewnatrz swojego serca ujrzalam zlocistego motyla, ktorego skrzydla wystawaly poza cialo fizyczne.. skrzydla te byly utkane z kolorowych energetycznych nici.. (atlantydzkie wzorce, motylek nieskonczonosci)// http://liviaspace.com/2013/01/04/doswiadczenia-z-kamieniem-faraonow/
choc pozniej w trakcie tego samego doswiadczenia poczulam tez cos w rodzaju odciecia tych skrzydel, a nawet bol…..
Liviu tak na szybko bo mam kocioł… znalazłam dziś artykuł którego nie miałam czasu doczytać o uruchomieniu czakry gardła w zjednoczeniu z czakrą serca – Arkturian przekaz http://krystal28.wordpress.com/2012/09/20/uruchamianie-czakry-gardla-w-zjednoczeniu-z-czakra-serca/
To Camila i jej misy już z niedawnego koncertu w Jeleniej Górze
dodalas u mnie linki do kilku flmikow, ale wtedy nie mialam czasu ich obejrzec, obejrze dzisiaj…. dziekuje… wlasnie zaczelam czytac wasze komentarze i bardzo mnie poruszyly… to co napisala JESTEM…… itd…
Koncert Kamili, piątek 22.03.2013… od momentu kiedy zaśpiewała w czasie koncertu własnym głosem pojawiły si odczucia i obrazy do tego… jeszcze ich nie namalowałam. Jest to fragment nagrania i ten sprzęt nie oddaje tych dźwięków, na ,żywo jest inaczej.
„publikowano 4 kwi 2013
Mini wykład Camili Vatral na temat mis kryształowych, a potem fragment koncertu w wykonaniu Camilii i jej mis w roli głównej. Niestety, zapis kamery nie oddaje tych wibracji, która można było odczuć będąc uczestnikiem tego spektaklu. Jest to niezapomniane doświadczenie. A wydarzenie miało miejsce w ramach „Powitania Wiosny” w ośrodku „Mieszko i Jagienka” na przełęczy Tąpadła 22 marca 2013r.
Dzięki Anilalah. W wolnej chwili obejrzę sobie wykład i koncert Camili.
Wiesz, czy Camila miała koncert na Ślęży?
Ten tutaj był w hotelu Jagienka i Mieszko pod Ślężą i w Kraskowie ale na szczycie Ślęży nie miała chyba z tego, co mi wiadomo. Tutaj nie jest tak dobrze ujęte nagranie i nie jest całe chyba :(. Nie mieli takiego super sprzętu do takich niezwykłych dźwięków. Ale myślę że Kamila będzie miała profesjonalne nagrania w swoim czasie. Dopiero niedawno zaczęła grać.
Dziękuję Jestem :)- za zdjęcia też :)… to naprawdę kawałek niesamowitej historii… myślałam nad tym i podzieliłam się historią z przyjaciółmi… są blisko z Kamilą, która gra na kryształowych misach- może coś z tego się wykluje?. Ja dodam, że Ślęża jest mi bliska, bardzo i tam ostatnio dowiedziałam się a raczej uzyskałam jasność obrazu na temat moich przewodników- osoba potwierdziła … już wcześniej podali mi swe imiona, zaznaczyli obecność ale nie kojarzyłam ich z przewodnikami, znałam imiona i pochodzenie… tym pierwszym jest Arkturianin, to znałam ale dowiedziałam się że jego ziemskim avatarem było wcielenie Azteckie ( stąd sen w notce „Woda.Piramida.Kolorowe Smoki”) a drugim Hathor z Wenus ( podał mi swoje imię niedawno ) a trzeci to Jestem Tobą ale nie Płomieniem Bliźniaczym, pochodzimy z jednego miejsca z kosmosu ( zagadka ;), bo przecież wszyscy pochodzimy ze Źródła 🙂 ).
Dziękuję Anilalah.
To wspaniałe, że masz swoich przewodników.
Nigdy nie dostałam takiej odpowiedzi. Ale widocznie Twój sposób działania ma być inny niż mój, bez jakiegokolwiek porównania czy wartościowania. Może po prostu, mamy różne zadania do wykonania 😀 Albo podobne, tylko w inny sposób 😀
Przypomniałam sobie, że gdy byłam na Vision Quest, zadałam pytanie: skąd pochodzę? Miałam różne wizje, ale odpowiedz na to pytanie nie nadchodziła, więc ostatniego dnia przyjęłam, że może to nie czas, bym taką odpowiedz otrzymała. Jednak pod sam koniec, dopiero kiedy już wracałam z góry po trzech dniach odosobnienia, otrzymałam dziwną dla mnie w tamtym momencie „odpowiedz” – rozpoznanie. Dowiedziałam się, że nie otrzymam odpowiedzi na to pytanie, ponieważ gdybym otrzymała jakąś konkretną odpowiedź na przykład, że pochodzę z Plejad albo z Syriusza czy z innego miejsca w kosmosie, to przywiązałabym się do tego miejsca i do tego przekonania. Odpowiedź zatem brzmiała: pochodzę z różnych miejsc i różnego czasu we wszechświecie.
{nie rozumiałam wtedy, dlaczego miałabym się „nie przywiązywać”. Teraz zaczynam to rozumieć}
Potem z kolei przyszła informacja, że czas jest względny i jest to narzędzie, które „przywiązuje” nas do danej „rzeczywistości”, do danego świata ograniczając w ten sposób naszą percepcję i świadomość.
Następnie zobaczyłam wyraźnie, że wszystkie istoty z wyższej wymiarowości ( „wyższej gęstości”) są nami z innych czasoprzestrzeni. Mogą się z nami komunikować, gdy nie przywiązujemy się zbytnio do pojęcia czasu liniowego.
To się zdarzyło latem 2009 roku. A potem nie raz wracało to wspomnienie w snach…
…
Potem dowiedziałam się, że mam się komunikować ze Źródłem przez moją duszę… więc staram się, jak mogę 🙂
Pozdrowienia i miłość przesyłam dla wszystkich Przewodników i Sprzymierzeńców…
Najlepiej jest rzeczywiście dążyć do bycia w kontakcie ze Źródłem przez Duszę… wszak mamy stawać się Mistrzami albo przypomnieć sobie co to znaczy być Mistrzem i Stwórcą swego życia :)… z Przewodnikami Sprzymierzeńcami jest jak z ludźmi- tak to odbieram… spotykamy tych właściwych przyjaciół widzialnych i niewidzialnych w jakimś celu, rozwoju czy inspiracji czy lekcji itp. … są zwierzęta mocy i te magiczne, wróżki i kwiatowe duszki i leśne i każde inne, duchy drzew i skał… przyjaciele których uczę się pojmować i odczuwać, poznawać ich światy- wielce są inspirujące dla mnie, pomagają i uczą… lecz jestem sobie sterem i żeglarzem, kapitanem swego życia i uziemienie jest mi potrzebne by nie odlecieć za daleko, bo jeżeli przyszłam tu na ziemię wypełnić jakąś misję to mam tu być po ziemsku ukorzeniona, z Ziemią Matką za pan brat i ze Źródłem też. 🙂
Tak Anilalah. Tak. Sprzymierzeńców i nauczycieli mam też mnóstwo, ludzi, drzewa, kamienie, zwierzęta i rośliny… i inne istoty. Dziękuję, bo mi przypomniałaś coś, co oczywiste, ale na moment „odleciałam” 🙂
To ukorzenienie, o którym piszesz jest takie piękne.
Patrzę na zdjęcia, które tu umieszczasz i zachwycam się, w jakich szczegółach odnajdujesz proste piękno. Patrząc na te zdjęcia czuję się jak odkrywczyni. Dzięki Tobie również. Też jesteś moją nauczycielką 🙂
Oczywiście zapomniałam napisać o Twoich pięknych obrazach i… tekstach 😦
Dzięki 😀
Hej kochana.. jestem pełna podziwu, że tak sobie poradziłaś z wejściem na Ślężę w tak trudnych okolicznościach… zima, śnieg, mróz, obolała noga… dziękuję za wspaniałą relację.. piękne zdjęcia…. w tej chwili przyniosły mi troszkę potrzebnej ochłody w tym upale, który mam tutaj już od samego rana w Marakeszu…. Zdjęcia motylków bardzo mnie wzruszyły.. przypomniały o motylkach zimujących w Gaja Garden…. ♥ ♥ ♥
Afryka, Marakesz – gorąca przygoda… piękne klimaty… któż wie gdzie jesteś dziś?
A motylek przyjechał z nami do Warszawy, z Anią do jej domu i tam odszedł jak i jej dziecko- początek był… taka mała istota przyszła i odeszła by zachęcić do świadomego zaproszenia małej istoty w swoje życie… lekcja i dla mnie istotna.
-mam dość zimy;-)
Zdecydowanie marzy mi się
-pięknie;-)
Krystiana:
„-mam dość zimy;-)”
Ja jeszcze nie 😀 Natura robi nam niespodzianki… Zwłaszcza, że wczoraj i dziś zima pokazała się w całej swojej krasie. Noc była przepiękna. Ale jak tylko ta zima ustąpi, to będę miała radość z pierwszych przejawów wiosny 🙂
Kochana Anilalah, dzisiaj coś zobaczyłam… w medytacji…
o Ślęży…
że jest to miejsce, które jest zablokowane, ale które chce wydać z siebie GŁOS (?) i uwolnić coś (?)
Zajrzałam do Wikipedii:
„Pierwsze odnotowane historyczne nazwy góry:
1108 in monte Silencii (tłum. Góra Milczenia)
1149/50 ecclesia in monte Silentii(…)”
GÓRA MILCZENIA,
GÓRA CISZY…?
Ktoś kiedyś coś zamknął, ktoś coś wyciszył…?
Dalej ciąg skojarzeń:
WENUS – ZAMEK. KLUCZ – DŹWIĘK.
Coś o zamku na Ślęży mówiła kiedyś Jenny i Livia pisała o tym.
Słowo „ZAMEK” ma OCZYWIŚCIE podwójne znaczenie.
I coś jeszcze zobaczyłam… ale jeszcze niewyraźnie…

Pamiętasz, zachwycił mnie Twój obraz biało-zielono-złotej Macierzy…
DZIŚ takie skojarzenie:
I Z PLANETĄ WENUS.
I znów inne skojarzenie:
Livia dużo pisała o Wenus… i o zamku i kluczu…
Ślęża- SOBÓTKA związana jest z KUPAŁĄ… Kupała – „domniemane słowiańskie bóstwo płodności” ale też – dla mnie przede wszystkim – miłości…
„kupalnocka poświęcona jest przede wszystkim żywiołom wody i ognia, mającym oczyszczającą moc. To również święto miłości, płodności, słońca i księżyca”…
i święcenie ognia wodą i wody ogniem…
a mnie się kojarzy z powrotem śpiewającej Bogini…
Poszperałam jeszcze i znalazłam coś takiego:
http://forum.swietageometria.info/index.php?topic=340.0

„Częstotliwośc tonu mantry AUM = 136,10Hz
Częstotliwość tonu Venus = 443,7 Hz”
znalazłam na
„Testing my new bagpipe in „A” from builder Xavi García Bosch. Pitched in „A” 443 Hz
– Drone Reeds large SM90, ”
http://forum.swietageometria.info/index.php?PHPSESSID=1ca56ad592958f2dd0a851dec9bee898&/topic,341.msg1964.html#msg1964
„5.
Strojenie instrumentów na A 440hz w większości przypadków blokuje
„otwarcie duszy” młodego muzyka sprawdziłem to na swoich uczniach
dużo lepiej i szybciej się uczą strojąc instrumenty np na 444hz
można by powiedzieć że granie w pewnym zakresie częstotliwości
otwiera nam wspomnienia poprzednich wcieleń, wspomaga
umiejętności manualne i duchowe. ”
Dzisiaj jak posłuchałam przez moment dźwięku 440Hz, to aż poczułam ból w sercu. Ciekawe.
Ale już dźwięk 443Hz brzmiał słodko i przyjaźnie…
Jak zobaczyłam tu u Ciebie na zdjęciu te kryształowe misy, od razu rozpoznałam, że to Krasków, ale coś mocnego poczułam… i to połączenie z Twoją wyprawą na Ślężę. Teraz zrozumiałam. I puzzelki składają się w całość 🙂
Może w czerwcu albo w lipcu… koncert z dźwiękami Kryształowych mis. Powinno być ich dużo. Dużo więcej niż na Twoim zdjęciu 🙂
powtorze tez tutaj co napisalam Anilalah przed chwilka… wlasnie zaczelam czytac wasze komentarze i bardzo mnie poruszyly… to co napisala JESTEM……
moze napisze u siebi notke laczac to co napisalyscie z tym co wczesniej i moja obecna podroza, w tym do Maroka.. kraju ktorego symbolem narodowym jest pentagram… w drodze do Marakeszu mialam krotki gwiezdny przekaz… Wenus.. a wczesniej Lixus…. teraz musze konczyc, do uslyszenia… jak mozecie prosze dodawajcie tez prosze linki d tego typu komentrzy gdzies u mnie, chocby w notce o Slezy.. to wazne, wciaz wazne… z gory dziekuje ❤