Ogrody Duszy sercem malowane Jestem Alchemikiem którego prowadzą odczucia serca a narzędziami pracy zamiast probówek są pióro, aparat ale przede wszystkim pędzel, farby i płótno gdzie mieszam kolory niczym energie i wydobywam nienazwane zjawiska na światło dzienne a one stają się zmianą we mnie, moją alchemią duszy. SERCE WIDZI za oczy, CZUJE I WIE.
„Kobiecość słoneczna, zmysłowa i Anielskie skrzydła uniesienia w Jednym „
Na skrzydłach radości oddaj się sobie, swe mym zmysłom by poczuć jak dobrze jest czuć prawdziwą dziką radość bez obciążeń. Twoje słońce świeci w Tobie by ścieżki tutaj stały się światłem zbawienia gdzie życie może wzrastać niczym ziarna z których wyrastają piękne róże, bo to pozostaje po Twoim przejściu. Lecz kiedy idziesz moc radości unosi, jest lekkością i jest widoczna z daleka bo tego się nie ukryje. Pomarańcz widoczny nawet w półmroku więc chroni przed smutkiem, daje możliwość ochrony przed utratą energii i pomaga otworzyć to, co ukryliśmy w sobie- prawdę. Zielona koniczynka jak marzenie , jak miłość natury która wspiera nasze życie w nas i nasze marzenia. Będąc tak ziemską, zmysłową i nagą w swej prawdzie sięgam daleko poza przestrzeń, przenikam i widzę. Tańcząc z życiem każdym swym kobiecym zmysłem jestem piękna niczym Afrodyta i rozkwitam tutaj, pozwalam sobie wypłynąć na szerokie wody życia. Esencja kobiecej mocy jest moją siłą i wyzwoleniem- pozwalam sobie na porzucenie ograniczeń w bardzo kreatywny sposób- to moje perły życiowej mądrości. Tańczę z życiem i tańczę z każdym światem we własnym rytmie i stylu
Muzyka tym razem miała nas zaprowadzić ku głębinom oceanu. Oczywiście muzyka była bardzo piękna lecz słowa Miry które nas doprowadzały na brzeg i wołały z powrotem do łodzi są wskaźnikami w tych podróżach. Czas spędzony sam na sam ze sobą i swoim odczuwaniem był wypełniony muzyką i moim widzeniem i odczuwaniem tego co widzę.
Na początku podróży zapadałam w bardzo głęboki relaks.
W tej podróży jednym z opiekunów był zaskakująco wielki Opiekun, dno oceanu sięgało mu po uda. Kiedy szedł miał zanurzone dłonie w oceanie a nasza łódź płynęła pchana przez niego chociaż jej nie dotykał. Nie pamiętam kto siedział ze mną w łodzi. Pod koniec Ten wielki przewodnik zmienił się w wiele małych latających części, były podobne do rybek z wielkimi falującymi ogonami i mogły pływać w wodzie i latać w powietrzu. Pierwsza wyspa widok natury wraz z ptakami i ich śpiewem , wspaniała dżungla z jej bujnym życiem. Za każdym razem kiedy jestem na wyspie mam świadomość obecności żyjących istot. Tym razem znowu ukazała mi się czarna puma i bawiłam się z nią, głaskałam i śmiałam się. Zwiedzałam wyspę , czułam obecność starożytnych Istot które chciały mi powiedzieć coś o piramidzie. Że tam jest ważna informacja dla mnie, skarb i już ją widziałam, byłam na niej. Jednak wzywała podróż dalsza. Spotkanie na plaży z przewodnikami nie mogłam się powstrzymać od wejścia do wody. Tam oczywiście spotkałam syreny i z nimi sobie zwiedzałam ocean, pokazywały mi swój świat i przekazywały swoje doświadczenia lecz nie pamiętam ich dziś.
Był czysty ocean a także skały, góry a w nich ukryte jaskinie i tunele. W pewnym momencie zobaczyłam piękny tunel ułożony z błękitnych pasów energii zapraszający do podróży. Poczekałam jednak na znak co dalej. Trochę żałowałam że tam nie wpłynęłam, że nie udałam się za impulsem swoim. Później okazało się że za pomocą łodzi mamy udać się w głębiny oceanu w łodzi ale ja nie skorzystałam. Wolałam sama bez niczego zanurzać się w głębiny jakbym to robiła już wielokroć bez lęku. Nawet nie myślałam jak to robię tylko płynęłam ku przygodzie. Byłam podekscytowana i zawsze płynęłam do jakiegoś dna a kiedy poznałam już teren otwierał się następny poziom.
Była cisza oceanu i życie oceanu, fora i fauna pełna kolorów i życia. Szczególnie wieloryby i delfiny które były obok, ja byłam z nimi, czułam jakbym była delfinem nie człowiekiem. Taka więź którą kiedyś odrzucałam a teraz w pełni zaakceptowałam. Pomimo ich radości odczuwałam też smutek, taki bardzo namacalny gdyż one odchodzą z własnej woli z planety ziemia. Poczułam też żebyśmy my ludzie przejęli tworzenie wysokich wibracji. Tworzenie ich w sobie aby wspomagać Ziemię w jej procesach. Każdy człowiek ma możliwość odnalezienia w sobie swoją wibrację Miłości którą może emanować w świat. Oczywiście każde uczucie jest też wibracją ale tu chodziło o wydobycie z siebie i poznanie tej indywidualnej wibracji dźwięku która stworzyła ŻYCIE, nasze życie. To może być uruchomione w formie dźwięku, naszego dźwięku z gardła.
I tak płynęłam po dnie i zbierałam kurz z zanurzonych w nich artefaktach, oczyszczałam dno oceanu. Tam jest dużo, bardzo dużo pyłu i martwych organizmów. To ważne aby starać się zadbać o czystość wód oceanów, to bardzo ważne.
Pływałam między skałami poznając tajemne ścieżki i wpływałam w szczeliny między górami i z szybkością błyskawicy płynęłam po pionowej ścianie w dół. Oglądałam wiele światów i wymiarów w takiej ilości że nie byłam w stanie zapamiętać. Piękne światy i wymiary baśniowe i niezwykłe, były też różne piramidy i góry podwodne. Miałam odczucie że ja to wszystko znam, to są moje światy, moje domy. Pamiętam szczególnie jedną piramidę i po niej spływała woda, małe wodospadziki. Czułam obecność mężczyzny, szamana z ameryki południowej który powiedział do mnie: JESTEŚ GOTOWA! To było bardzo mocne i przeniknęło całe ciało i duszę. Już Nadszedł Mój Czas!
Potem był świat okrągły, żył tam naród w wokoło były wyspy niczym mandala ułożone wokół tego świata. Ja jako delfin z innymi delfinami pływałam wokół tego świata i pomiędzy wysepkami mandali wytwarzając wibracje dźwiękowe. To była bardzo ważna praca ratująca cały wszechświat znajdujący się w kole, niczym bym była w kosmosie.
Muzyka przeniosła mnie w kryształowe światy i dźwięki. Nagle byłam pośrodku wielu kręgów kryształów przypominających płatki kwiatów czy głazów czy luster- były koloru ciemnego złota. Takich kręgów było kilka i one wirowały lecz nie za szybko. Skupiałam się na dźwiękach przede wszystkim, bo w nich było przesłanie. Zrozumiałam tyle, ze mam zmienić nazwę z Płatków Śniegu na Kwiaty Wody. To był bardzo poruszający moment, taki w który można się zanurzyć i trwać w nim, to jak spotkanie ze źródłem.
Cały pobyt był bardzo pracowity, jakbym miała poznać wiele i odkryć aby działać w przyszłości. Miałam poczucie że mam do wykonania ważne zadanie. I cały czas czułam smutek, gdyż odchodzą moi bracia i siostry wody, delfiny i wieloryby. Nawet w łodzi kiedy płynęłam siedziałam wiedząc że odbyłam ważną podróż, że mam poczucie jakiegoś ważnego zadania i mocy z tego płynącej ale smutek rozstania sprawił że nie byłam w euforii. Byłam skupiona z pochyloną głową jak w modlitwie, w głębokim zamyśleniu zdając sobie sprawę z powagi sytuacji.
Wszystko jest przede mną. Wiem jak wiele ta podróż odmieniała we mnie, w moim odczuwaniu oceanów moim postrzeganiu własnej roli w tej arcyważnej sprawie. Koniec
*******
Podróż była cudownie piękna, wywołała niezwykle mocne doznania odnalezienia czegoś ważnego i połączenia. Była też jednocześnie najtrudniejsza bo dotykała głębin, zakątków które już potrzebują się oczyścić. Poczucie Jedności i poczucie samotności jednocześnie. Marzenia są moją Nadzieją i Wierzę że uda mi się zharmonizować te różnice i jeszcze ukazać ten cud piękna jakim jest praca ze sobą i z Muzyką HoloSync. Dwie osoby miały też podobne odczucia jeśli chodzi o smutek w oceanie z powodu odchodzenia delfinów i wielorybów. I wszystkie osoby które były na zajęciach akurat podczas tej podróży odczuwały głęboki relaks, spokój i wyciszenie, miały mało obrazów i wypoczywały. A ja wprost przeciwnie miałam dużo pracy, dużo obrazów, odczuć jakby ten świat zaktywizował we mnie coś ważnego. Po tygodniu mogę powiedzieć że naprawdę wywołał zmiany, jestem w procesie i odczuwam to mocno. Ogromna senność i trochę irytacji, odczuwanie dolegliwości w pewnych częściach ciała i sny, te z podpowiedziami i te trudne ale mam narzędzia by sobie z tym radzić i nie jestem sama. Dziś we śnie uzyskałam podpowiedź by zając się racjonalną częścią życia czyli lewą półkulą gdyż ona wymaga zrównoważenia z prawą.
*******
Polecam Podróże Świadomości dzięki Mirze Mirantes Machnicki, która udostępniła trójwymiarową muzykę HoloSync 3D. Seanse te były wspaniałą przygodą, pełną niezwykłych doświadczeń i odczuć, która wiele mi ukazała, uświadomiła i to wszystko w przy zachowaniu pełnej świadomości. Sama odkrywałam siebie, własne światy, własne życie tętniące w każdej kropli krwi i własną księgę pamięci żyjącej w moich komórkach, którą odczułam, zobaczyłam i oswajam się z jej odczytywaniem. Ten czas był czasem, który uświadomił mi, jaką moc mam w sobie i że trzeba nauczyć się z niej bardzo konkretnie korzystać dla swojego dobra i dobra wspólnego ziemi. No i pomimo tego, że zadania wykonujemy sami, to cudnie było spotkać i odczuć obecność Opiekunów a także nawet zwierzątek mocy, kwiatów i roślin mocy również. I były chwile wzruszeń szczególnie przy spotkaniu z podświadomością. I w tej przyjemnej atmosferze można było dotknąć bolesnych spraw w sercu i ciele, mogąc je uzdrowić ale można też było doznać niesamowitych odkryć. Polecam szczerze Podróże Świadomości. Ana Leila Członka
Lotosy w Ogrodzie Duszy
Śpiewały mi lotosy swoje pieśni i tańczyły przed oczami zachęcając do zabawy od momentu obejrzenia pięknego utworu DANA GIBSONA „Voices of Peace- In the Mindst of Angels „pewnego pięknego styczniowego poranka. Tamten dzień rozkwitł w sercu nowymi marzeniami, spotkaniem z kobietami i podróżami świadomości ku swej kobiecości.
Przesłanie: Dzięki Lotosom można poczuć że duchowość jest piękna i może budzić czułość, zachwyt i radość bez powagi. Że w głębi serca mamy światło miłości które może rozchmurzyć to, co jeszcze ukrywa się w ciemności, wszystkie smutki i trudne doświadczenia które zdarzyły się w jakimś celu i możemy go odkryć sami. Kiedy nadchodzą takie dni te lotosy promieniują jak serce promieniuje miłością i w takim zachwycie dla swych wszystkich osiągnięć, każdego rozświetlonego światłem miłości miejsca w sercu możemy zanurzyć się w siebie, w swe własne Ogrody Duszy które potrzebują pielęgnacji i naszej uwagi by mogły kwitnąć.
Zima dobiega końca, była krótka i trochę śniegu było. W tamtym roku jeszcze w marcu były mocne mrozy ale w tym oku już myślę nie będzie :D. Więc wspominam sobie zimę. Na zdjęciu poniżej pierwszy taki duży śnieg i jak się rozpadał napadało tyle białego puchu że poleżał sobie aż do roztopów.
Śnieg sprawił radość. Szłam i cieszyłam się pełna zachwytu z tej chwili kiedy tak gęsto opadał biały puch na ziemię otulając świat białą kołderką. I wszystko wokół odmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki bo zobaczyłam baśniową krainę gdzie rozkwitają marzenia co wprawiło serce w drżenie. A w powietrze przesycone było świeżością i czułam się szczęśliwa tak, że niemal nie szłam ale unosiłam się nad drogą bo czas przestał istnieć.
Roślinki ubrane w pierzynkę z białego puchu
Magiczny mostek
Słońce swym łagodnym światłem chyliło się ku zachodowi. W takim momencie czuję ogarniający mnie spokój mimo że coś się kończy i odchodzi. Jest jeszcze czas na zamyślenie się nad tym co mija i wyciszenie przed nocą.
Zabawa z puchową pierzynką
Lodowe cuda
Zachwycają mnie cuda stworzone przez wodę, śnieg i mróz… zamknięte w kształtach niezwykłych postacie i figury bardzo radują moje serce i pobudzają wyobraźnię.Cieszę się jak dziecko że mogłam odkryć w tym roku ten rodzaj fotografowania i że przynosi mi to taką radość. Cieszę się ze mogę się dzielić tym co kocham z Wami
Jak serceSerceLecący ptaszekKwiat mandala
Idzie sobie postać z głową jak sercePiesek PanJakby płynęły w wodzie skrzydła pofalowaneBiegnący ByczekJeleń z bródkąKoń idzie a ptaszki dają sobie dziubki
Wzorki płatków śniegu
Szłam sobie i przy okazji zakupów przyciąga mnie każdy skrawek natury. I tak od zdjęć słońca, lodowych kształtów na roślinkach do trawy w śniegu i słońca które tak pięknie świeci wzmagając mróz. I wtedy klęcząc na śniegu przywołując Natusia by nie odbiegł za daleko pośród czasem mijających ludzi- pewnie się dziwią co ona tam szuka w tych zakamarkach mało ciekawych ugorów? – Ja tam odnajduję wciąż cuda. Tym cudem były te przepiękne kształty uwiecznione przez lód. Bardzo delikatna koronkowa struktura zachwyciła mnie od razu. Żałowałam że nie mam porządnego aparatu , mój kochany mały Canon mimo że może wiele to nie dało się powiększyć tych pięknej urody płatków połączonych w misterne przestrzenne obrazy.
I wiosenne znaki
Siła Nadziei …. zachwyca zawijas taki miękki i łagodny w swej linii życia… mieni się śnieg – jak diamenty w słońcu świadomości się rozpuszczają otulone miłością, pobłogosławione za obecność z wdzięcznością rozpuszczone.
Serce do którego leci aniołek wznosząc się dołu ku górze. Niech światło zawsze będzie ze mną.
Niespodzianka od nieba… oko natury w ożywiającej zieleni wiosny życia i kropli wody. Pocałunek Matki Ziemi
Miłość i uzdrowienie – błogosławieństwo od Ziemi za które jestem Wdzięczna
Złota kula ognia w Solarnym Słońcu
Ta energia wspiera splot słoneczny doładowując czakrę sakralną i korzenia spływając w dół niczym wodospad. Otula całą postać jeśli tylko zapragniemy swą energią byśmy jak Słońca świecili uśmiechając się do naszego Słońca na niebie.
Rozmiar 35 na 45 cm.
Szmaragdowa woda z motylem
Szmaragdowa siła wody płynie z gór ku dolinom a Anioł czuwa nad jej biegiem. Wszystko co ciężkie i nienaruszalne zamieniło się w motyla który z lekkością podnosi się w górę ponad wodami wprost ku zorzy naszego ducha. Woda huczy a jej dźwięk uzdrawia każdą komórkę, która zaczyna brzmieć w swej harmonijnej wibracji przenosząc się się na całe ciało. Serce poruszone oddycha kolorem i dźwiękiem się wypełniając abyśmy mogli poczuć chęć do zmiany, siłę by jej dokonać w sposób najlepszy, piękny i wspaniały. Oko motyla widzi niebiańskie rozwiązania w ziemski sposób dokonane, stabilnie i mądrze a piękno motyla to artystyczne działania, nietuzinkowe i kreatywne.
Obraz 30 na 20 cm