Na samym wjeździe do rodzinnego miasta powitały nas lasy z białym nalotem, wspaniałe widoki które wkrótce zniknęły bo nadeszły deszcze. Ale to było cudne uczucie, zobaczyć moje kochane góry, kocham tu wracać. Choć śmierć w rodzinie sprawiła, że jutro odwiedzę rodzinne piękne strony taty czyli Kłodzko i okolice ( ah tam też wiele wakacji w dzieciństwie byłam i kocham tamte rejony ) … i może ta śmierć pozwoli odnowić więzi rodzinne.
Kiedy już się wypogodziło mały spacerek był miłym wydarzeniem. Szkoda że było ponuro i pełno błocka po deszczach. Ale kilka ujęć zrobiłam.
Listek lodowy z błękitnym odcieniem.
Stacja kolejowa nieczynna. Jeszcze w podstawówce jeździłam pociągiem gdzie lokomotywa ciągnęła wagony. To były piękne czasy, szkoda że nie miałam aparatu, żeby zrobić zdjęcie tym pięknościom.Dziś ta stacja niszczeje, znika a latem na torach jest mnóstwo żmij grzejących się w słońcu.
Pogada po Świętach się rozpogadza… na sam koniec, tuż przed wyjazdem do dalszej rodzinki ( nie da się inaczej i kocham to ) odsłoniły się pasma górskie i sama Śnieżka. Całe lata patrzyłam na tę piękną górę i kiedyś weszłam sobie na nią, w młodości. Może teraz po latach znowu ją odwiedzę, chociaż nie będzie mi łatwo. Zobaczymy. Przynajmniej zdążyłam zrobić zdjęcia nim wyjechaliśmy do rodzinki.
Śnieżka w oddali … Zrobiłam przybliżenie i fajnie biała dama wygląda, bardzo często Śnieżka jest biała i długo wiosną pozostaje biała a i latem bywa biaława czasem.
Śnieżka w przybliżeniu.
ach te dary natury potrafią się urządzić 😉
dokładnie tak 🙂