Ogrody Duszy sercem malowane Jestem Alchemikiem którego prowadzą odczucia serca a narzędziami pracy zamiast probówek są pióro, aparat ale przede wszystkim pędzel, farby i płótno gdzie mieszam kolory niczym energie i wydobywam nienazwane zjawiska na światło dzienne a one stają się zmianą we mnie, moją alchemią duszy. SERCE WIDZI za oczy, CZUJE I WIE.
W5rzos i skała , 1 kwiat na jeden dzień… wrzos króluje we wrześniu u mnie, miałam szczęście być w miejscach, gdzie zakwitł, jestem wdzięczna za te chwile, jedyne w swoim rodzaju.
Skała i Wrzos Skała naga i surowa nieprzystępna a jednak znajduje w niej miejsce ziarno tu się zatrzyma powoli wzrastając w trudnym podłożu rozkwitnie u schyłku lata ubarwiając wrzosowo szary kamień pięknieje i ożywia łagodnieje surowość skały nadzieją tchnie Serce podróżnika Ana 23.09.2020
Krucza Skała w Rezerwacie Kruczy Kamień w Sudetach… przełom sierpnia i lata to wrzosowy czas. Polska jest pięknkym krajem, warto poznawać nie tylko znane miejsca lecz również te bliżej, mniej znane, one mogą zaskoczyć pięknem i ciszą.
Przepiękne widoki pól, ściernisk wzorzystych, chmur płynących po niebie i odległych pasm gór. W tym roku bardzo zachwyciły mnie skoszone pola tworzące piękne wzory, ziemia ubrana we wzorzyste tkaniny zachwycała, wzdychałam do tych zapachów, kolorów i kształtów czując głęboki szacunek i wdzięczność do ziemi, że dzięki niej mamy co jeść i do ludzi, uprawiających ziemię, bo to oni dla nas sieją, dbają i ciężko pracują aby zebrać plony i owoce dla wszystkich, to dzięki nim można kupić jedzenie w sklepach, pamiętajmy o nich.
Widoki ze wspinaczki na Kruczą Skałę, piękne wzorzyste ścierniska. Chwilami wchodziłam i chodziłam na czworaka, każda wspinaczka to wyzwanie mimo to, wspinam się się na małe górki, jak schudnę może na wyższe pójdę, ale doceniam, że mogę i tak na mniejsze wejść.
Szczyt … zawsze kocham patrzeć na panoramę ze szczytu gór, usiąść zmęczona, odpoczywać i pozwolić sobie puścić wszystko i czuć życie bijące w mym gorącym sercu. Oddychać świeżym powietrzem pełną piersią, poczuć dystans do siebie i życia, spokojnie pomyśleć i pozwolić sobie czuć, czuć zachwyt nad życiem. Wrzosy dodały zjawiskowości temu miejscu, urzekły jak zawsze lecz mimo, że byłam i widziałam to kiedyś, to nigdy nie jest tak samo, zawsze pojawia się coś nowego… przecież ja sama jestem już inna, zmieniona czasem i doświadczaniem życia. Przyszłam zmęczona fizycznie i długo tu byłam, odchodząc serce wypełniała wdzięczność, odeszłam lżejsza na duszy i obdarowana przez naturę, kocham takie chwile, wypełniam się nimi po brzegi, żeby tego piękna starczyło mi na całą zimę.
Wciąż powracam w to miejsce w rodzinnych stronach i nie znudziło się ani na chwilę. Bywam tu o różnych porach roku, zależnie od tego, kiedy odwiedzam dom rodzinny. Tutaj odzyskuję spokój i zawsze mam odczucie, że głazy udzielają mi wsparcie, czuję ich moc i spokój, ponoć naukowcy odkryli że kamienie są żywe tylko mają baaaaardzo długi wdech i wyyyyydech, więc potwierdzają moje osobiste odczucia.
Tutaj link do moich wcześniejszych wpisów z Głazami Krasnoludów ,tych które zostały po nieudanej archiwizacji kilka lat temu.
Zielone serce
Jadąc od Gorzeszowa w stronę rezerwatu można zobaczyć Śnieżkę, po prawej stronie.
Ogólny opis: Wikipedia: Rezerwat położony jest w Zaworach – północno-zachodniej części Gór Stołowych, w Sudetach Środkowych, na zboczu zalesionego wzniesienia, nad potokiem Jawiszówka, około 2,0 km na południowy zachód od Gorzeszowa.Został utworzony w 1970 roku zarządzeniem Ministra Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego (M.P. z 1970 r. nr 25, poz. 210). Jest to rezerwat o powierzchni 9,04 ha[1], utworzony dla ochrony form skalnych i rzadkich gatunków roślin chronionych oraz naturalnych zbiorowisk roślinnych. Rezerwat utworzono głównie dla zachowania i ochrony naturalnych form wietrzenia piaskowca wieku górnokredowego. Znajdują się tu Gorzeszowskie Skałki, tworzące formy przypominające postacie, ściany, wieże, grzyby, zwierzęta, zbudowane z piaskowców i margli wyżłobionych przez wodę.
Potok Jawiszówka
Wokół Głazów wiedzie żółty szlak, zawsze idę w prawo ku najniższym głazom, wspinam się i idą górą odwiedzając łąkę w widokiem na Góry Kamienne i Gorzeszów a w oddali Bazylikę w Krzeszowie.
Pośród świerków znajdzie się i brzoza i buk, a teraz na szczycie gdzie zrobiono wycinkę drzew rosną trawy, krzewy malin, są też grzyby i kwiaty i od zawsze jest tu pełno jagód, które rosną nawet na głazach.
Istnieje legenda o krasnalach: ”
„”…Legenda o zamieszkujących je krasnoludkach, które podobno były wysokości dwóch stóp, miały ogromne brody i stopy , a ubrane były w płaszcze i kaptury.
Płochliwego krasnala trudno było zobaczyć, aż do momentu, gdy jeden z nich zapragnął kiedyś poślubić córkę gospodarza. Ten wyśmiał go i nawyzywał od karłów. Zdenerwowany krasnal podskoczył do góry, uderzył pięścią gospodarza w twarz, aż ten runął na ziemię. Gdy się ocknął krasnala nie było już w okolicy. Nie było także w domu córki gospodarza, po której słuch zaginął. Nie wiadomo, czy była to sprawka mieszkańca skałek.””
Tutaj wybrałam zdjęcia z twarzami, niektóre są jak rzeźby, niektóre mają profile, są tez kształty dzbana czy grzybów, są też stworki i zwierzęta. Uwielbiam spotykać takie obrazy, bawić się wyobraźnią i odczuwać, co we mnie to porusza.
na krawędzi twarz
twarz, okragłe oczy i nos
Kształt dzbana
Twarze wydłużone, jak na Wyspach Wielkanocnych
Grzyby czy głowy potwórkow
Pyszczek stworka a paprocie są jak włosy
twarz koniety w skale bliższej, niezwykle mnie przyciągnęła
twarz kobiety
Pysk tirexa
od lewej jakby głowa chciała pocałować małą twarz z prawej
Uśmiech grzybka
twarz
twarz rzeźba z lewej koło drzewa
profil twarzy cała skała
Inne Głazy, fascynujące połączenie korzeni i głazów.
Gdy wędruję ścieżkami lasu odnajduję skarby, patrzę zarówno w niebo jak i pod stopy, dostrzegając świat leśnych duszków, kwiatowych istnień. Las jest niezwykłą krainą, gdzie moja wyobraźnia i odczuwanie prowadzi mnie, pozwala odnajdywać nieodnajdywalne, w sobie również. Dla mnie to jest magia porostu. I niesie radość którą czasem w chwili trudnej staram się odnaleźć, aby się podnieść w sobie , gdy upadnę, znaleźć nową drogę gdy nie widać starej, poczuć ciepło miłości gdy strach próbuje skuć lodem serce.
Spacer w lesie okazał się bogaty w spotkania z małymi istotkami lasu, kwiatami, których nie spodziewałam się spotkać. Myślałam że cały las jest suchy ale zaszłam w miejsce, w którym zimą się zgubiłam i odnalazłam, szukając świerków czy jodeł – nie wiem jak ale je znalazłam, choć te lasy obfitują w inne drzewa. Bo większość lasu na Białołęce to olchy, olsze, brzozy, sosny, dęby bezszypułkowe- mają dłuższe liście, dęby szypułkowe- jest ich mniej i mają krótsze listki a żołędzie rosną bezpośrednio na pędach, ale obydwa lubią się krzyżować ze sobą, niestety dużo drzew usycha. A kwiaty szczególnie kwitły w miejscu, gdzie są mokradła, normalnie wiosną jest tam tak grząsko że trudno przejść, teraz jest normalnie, jest bardziej zielono niż gdzie indziej ale widać brak wody.
Wspomnienia z 2016 roku. Wspomnienia wiosenne z przed kilku lat, wspomnienie dzikich jabłoni odkrytych na wycieczce rowerowej, marzyłam o tym by móc zrobić zdjęcia w sadzie ale w zamian otrzymałam dzikie jabłonie przy drodze, cudowne spełnienie marzenia. Nie wiedziałam, że wkrótce potem zostaną wycięte w pień. Dziś już nie ma tych dzikich jabłoni, dla nich często tak daleko jechałam rowerem sama lub z mężem… pozostała tylko droga nad kanałem, dziś pusta, kiedyś tam posadzić mieli nowe drzewa. Wiosną, kiedy kwitły jabłonie ten fragment drogi nad kanałem Żerańskim był bajecznie piękny, uwielbiałam patrzeć i rozmawiać z tymi drzewami, czuć zapach kwiatów jabłoni, słuchać szumu gałęzi i owadów, zachwycać się pięknem i życiem tych dzikich jabłoni. Nic nie trwa wiecznie, oprócz miłości tej bezwarunkowej, życie nie raz i nie dwa uczyło mnie, abym nie przywiązywała się do rzeczy, miejsc, ludzi… a jednak zawsze odczuwam żal, smutek kiedy coś tracę cennego, pozwalając sobie na żałobę aby potem móc żyć spokojniej, wtedy otwieram się na nowe bo zawsze jest nowe tylko trzeb otworzyć serce dla jego zaistnienia… a jednak nie przyzwyczaiłam się do zmian, czasem bardzo tęskniłam za czymś stałym, kiedyś to odbierało mi radość życia a teraz powalam sobie czuć wszystko to, co przedtem lecz nie pozwalam, by mnie to pochłonęło, emocje jak rzeka muszą przepłynąć, nie wolno ich tamować ani zatrzymać, tylko pozwolić przepłynąć. A wspomnienia dzikich jabłoni są piękne, budujące, ponieważ pozostała jakaś intymność tych spotkań, mimo że drzewa zniknęły fizycznie, energetycznie żyją wspomnienia tamtych chwil, dziś są wielkim darem, odczuwanie naszego bycia razem w tamtych chwilach i tego, co pomiędzy nami się zadziało, czym się wymieniłyśmy.
Kwiaty skromne a mają w sobie Zjawiskowe piękno, budzą ciepłe uczucia, wspomnienia….💗 tak działają na mnie kwiaty, obmywają moją aurę, masują wnętrze tak subtelnie, że ledwie wyczuwalnie a jednak wywołują zmiany, podnoszą nastrój a nawet uzdrawiają, to ich moc.🏵Też tak chcę 😀 Jak nie uwielbiać takich cudów? 💚 Kocham klimat tego rejonu Europy, kocham Polską aurę, kocham to miejsce i ciszę się że tu właśnie żyję. Kwiat z ogródeczkowej łąki pod oknem.29.08
Światło zroszone szczęściem poranka uśmiecha się do wnętrza, płynie tam gdzie może spotkać się z cieniem, rozpuścić się w nim i być, miłością być, coraz więcej i więcej rozpływając się w nim całkowicie. Ana Kwiaty z ogródeczkowej łąki, prawdziwy skarb.30.08
Małe orzeźwione rosą radują oko w porannym blasku słońca. Urok kropelek niezmiennie zachwyca szczególnie, gdy perlą się na barwnych płatkach kwiatów. Od samego patrzenia lepiej mi na duszy 🌞💚💗😃
Lepnica zwisła, kochane, ciepłem różu spowite płatki w kształcie serca czy litery V jak wolność, są pełne miłości i ta miłość przyciąga miłość, otwierając zamknięte drzwi serca, wystarczy zobaczyć i poczuć w sobie budzący się zachwyt nad życiem. Miłość to wolność wew. Taka chwila błogostanu jest bezcenna, gdy dzień mija wypełniony pędzącymi sprawami do załatwienia. 30.08
Wspomnienia z letnich spacerów w rodzinnych stronach. Krucza Skała.
Kwiaty
Łany dojrzałych zbóż i chabry wplecione jak we wzór koronkowy znaki nieba
wspomnienie lata…
złociste łany zbóż
ciężkie od dojrzałych
ziaren uginają się
i może by się pokłoniły ziemi
lecz coś im nie daje
pomiędzy kłosami
wtulone niebieskie oczka
chabry z koronkowymi płatkami
wplatają się wdzięcznie
błękitem nieba
promieniejąc
lekkości dodając
do całości obrazu
Ana 13.09.2019
Poranek, nieco burzliwy lecz i owocny w widoki.
Przyznaję, bywam omylna, bywam jeszcze niespokojna a nawet nerwowa, zagubiona, nie przeczę, bywam też opanowana, łagodna, wyjątkowa- to też dostrzegam w sobie, a Duch sprawdza na ile zbudowana jest we mnie siła spokoju. I bardzo dobrze, bez tego trudniej było by dostrzec zmiany i to, co wymaga doszlifowania wewnątrz. „Za każdym imieniem stoi Miłość”(słowa ze snu), jeśli imię jest nazwą nie tylko człowieka ale każdej istoty, rzeczy na ziemi… a wszystko pochodzi od Boga, jego imię ma w sercu być najpierwsze… a jego imię jest ciszą, nieskończoną Miłością. Wtedy wzrok, duchowe oko, nabiera właściwej ostrości widzenia, dostrzega się więcej i głębiej za warstwami iluzji, widzi się prawdę w sobie i poza sobą, istotę i cel życia i śmierci. Zamiast obrazu, który widzi umysł, który określa cechy i nazywa, obraz zew. znika, staje się się transparentny, dostrzega się istotę rzeczy, esencję, widzi się szerszą perspektywę. Tak, to ten kierunek, tu chcę zmierzać.
Jam Jest
Nad Wisłą w Warszawie chwile w słońcu choć w mroźny dzień a zimno potęgował dość mocny wiatr. Jednak kiedy idę z kijkami rozgrzewam się, więc ciepło otula mnie całą od środka. I mimo chodzenia zawsze zwyciężają widoki, zawsze mam ochotę stanąć by czemuś się przyjrzeć czy zachwycić. Wisła ukazała swoje piękno tego dnia, ptactwo siedziało raczej niż latało a i bobry pozostawiły swój ślad w drzewach. Ostatnio wszędzie widzę ich ślady, jakby się rozmnożyły.
Stałam nad wodą medytując, posyłając rzece moc miłości aż do jej źródełka i aż po jej kraniec rozpływający się w morzu. A w mojej głowie były dwa słowa: czysta rzeka, nie mogłam zatrzymać tego, mogłam się poddać pragnieniu Wisły, słonko ogrzewało mi twarz i żadem mroźny wiatr nie był mi straszny. Potem czułam się mocno zmęczona, ledwo doszłam do auta. Myślę że po prostu zrobiłam zabieg energetyczny rzece, a to już jest wymagający proces. Za to mąż, który wiernie towarzyszy mi z kijkami, prowadził auto a ja zrobiłam coś niebywałego. Bo generalnie boję się spać w aucie, zawsze kontroluję drogę i patrzę na widoki za szybą. A tym razem usiadłam i zamknęłam oczy od razu, miałam je zamknięte prawie do samego domu, byłam w swoim siódmym niebie, szczęśliwa, zagłębiona w siebie, bezpieczna… trwałam w tym niezwykłym stanie jak zaczarowana pełna ufności delektując się ciszą w której słuchałam opowieści złożonej z wibracji ciała, w muzyki mego kosmosu.
Narew, pięknie sobie płynie. Po jednej stronie rzeka a po drugiej las i bagienka. Na wale mało spacerowiczów więc była przestrzeń, czysta i ożywcza. To był energiczny czas, tak raźno jak rzeka płynąca obok, na której w słońcu skrzył się w słońcu już topniejący lód, którego ten mały mróz jeszcze trzymał. Zachwycałam się lasem i wodami w nim, słońcem, wiatrem i radosnym krokiem niosącym mnie pośród tej pięknej przyrody. Mijały nas łabędzie raz w trójcy raz w parze… a na koniec gdy wracaliśmy do auta moją uwagę przyciągnął głos ptaszków, zasłuchałam się i zaczęłam szukać śpiewaków. Myślałam że nie ujrzę żadnego ale one jakby czekały i same zaczęły przelatywać z drzewka na drzewko wzdłuż mojej drogi aż usiadły na końcu i czekały cierpliwie aż zrobię zdjęcia. Czułam się szczególnie obdarowana, tym bardziej że to okazały się czeczotki.
A drodze do domu znowu miałam zamknięte oczy, słońce oświetlało mi twarz, byłam tak wolna w swym doznaniu, wyzwolona, bez ograniczeń. Pod powiekami pojawiały się kolory które później zmieniły się we fraktale różnokolorowe a zmieniały się pod wpływem migających drzew, które czułam pod powiekami, ich cień wywoływał nowe wzory, kształty i kolory. Byłam znowu dzieckiem, które niczego się nie boi, jest ciekawe świata, chce odkrywać nowe rzeczy, ma odwagę wyruszać szlakiem swych marzeń, podróżować z wiatrem we włosach, żyć tym co jest całą sobą oraz być w pełnym połączeniu ze swoją boskością oraz Źródłem Miłości, Duchem. Cudowne chwile.