Ogrody Duszy sercem malowane Jestem Alchemikiem którego prowadzą odczucia serca a narzędziami pracy zamiast probówek są pióro, aparat ale przede wszystkim pędzel, farby i płótno gdzie mieszam kolory niczym energie i wydobywam nienazwane zjawiska na światło dzienne a one stają się zmianą we mnie, moją alchemią duszy. SERCE WIDZI za oczy, CZUJE I WIE.
Głazy Krasnoludów 2015, głosy ptaków…. ptaszki tak śpiewały że nie mogłam ich nie nagrać… słyszałam „najs tu mi tiu”, że było im miło z nami i „was”- żegnamy jakby …. ależ to była porywająca chwila
Kocham odkrywać nowe miejsca, zawsze są takie otwierające na nowe. Ale są takie miejsca do których powracam, miejsca gdzie dusza i ciało czuję się wyśmienicie, gdzie zbieram siły, gdzie czuję moc. I zawsze kiedy tam jestem jest inaczej, niby wszystko to samo ale jest coś nowego, pewnie dlatego, że wciąż się zmieniam i z czym innym przychodzę, inaczej patrzę, inaczej odczuwam więc zawsze odkrywam coś nowego dzięki temu 🙂 Głazy Krasnoludów są takim kochanym miejscem mocy dla mnie.
W Zaworach – północnej, rzadko odwiedzanej, części Gór Stołowych znajduje się pas bardzo ciekawych skałek owianych legendami. Gorzeszowskie Skałki mają swoją legendę, to legenda o zamieszkujących je krasnoludkach,
„Między Gorzeszowem a Olszynami leżą Głazy Krasnoludków, które były zamieszkałe przez całkiem małe krasnale. Były one wysokie na miarę dwóch stóp, a stopy, na których chodziły były tak śmiesznie stworzone, że przypominały gęsie. Wszystkie krasnale nosiły długie brody i ubierały się zazwyczaj w szare płaszcze i kaptury. Krasnale te były bardzo płochliwe i pokazywały się ludziom jedynie przelotnie. I chociaż przy każdym spotkaniu pozdrawiały człowieka, nie były takie dobre jak krasnale z Kruczego Kamienia (koło Lubawki). Pokazuje to następujący przypadek: Pewnego pięknego jesiennego dnia, pewien rolnik pracował na swoim polu. Zbliżył się do niego krasnal. Zapragnął on poślubić córkę gospodarza. Ten jednak odpowiedział na pytanie bardzo szyderczo: „Jak mógłbyś ze swoimi szkaradnymi stopami prosić o rękę mej córki? Poza tym ona jest duża, a Ty jesteś zupełnym malcem!” Na te słowa krasnal tak się rozgniewał, że skoczył wysoko, wymierzył gospodarzowi porządnego policzka i natychmiast uciekł. Trwało dłuższą chwilę jak gospodarz doszedł znów do zmysłów i uprzytomnił sobie, co się właściwie stało. Przejęty poszedł zaraz do domu, mając złe przeczucia odnośnie córki. Okazało się, że nigdzie nie można jej znaleźć, wszyscy szukali jej przez wiele dni. Ku wielkiemu bólowi i cierpieniu rodziców okazało się, że przepadła na zawsze. Czy porwał ją krasnal?” Dzikie Sudety
Wspominkowo październik 2014 i ta decyzja. Ta wewnętrzna decyzja stała się, dokonała się w rzeczywistości. Jeden krok nad przepaść zmienił mnie, dodał skrzydeł. Jedno spotkanie stało się wieloma, z perspektywy czasu pomogła mi osiągnąć to o czym marzyłam, czego dusza pragnęła… zrodziło coś stałego, coś pewnego. I rozwija się moja ścieżka i Ducha bardziej w sobie dopieszczam w tej podróży a on mnie wspiera i duchowa rodzina na ziemi. To była przełomowa decyzja z tęsknoty zrodzona Miłością się stała, nie cierpieniem, Pełnią się stała nie rozłąką, Spokojem się stała nie walką, Mocą się stała nie słabością.. 14.05.2016
„Wyruszam w podróż poza czas i przestrzeń i niech Duch mnie prowadzi po ścieżkach ku właściwym miejscom, ludziom i sytuacjom a także ku samej sobie, ku temu co ma się zadziać, co mam poznać, jaką prawdę ujrzeć, co uwolnić a co przyjąć, czym się zachwycić, na co otworzyć a wszystko z miłością. Ana Anilalah 23.10.2014
Rezerwat Przyrody Łęgi Czarnej Strugi … świat niezwykłej krainy jak z z marzeń. Tutaj naprawdę było dziko. Wszystko zarośnięte jak natura sama chciała a nie jak człowiek wyznacza. Ścieżek żadnych więc nie dało się wejść za głęboko z rowerem, dla mnie prawdziwy surwiwal ta wycieczka. Ale naprawdę było pięknie. Opowieść: Trafiłam tam, bo syn nie chciał z nami jechać do innego lasu. Dość ociężała fizycznie i psychicznie myślałam sobie… myślałam, że czasem orbitują po głowie takie myśli, ciężkie i nie można się od nich oderwać. Ale można im zezwolić przepłynąć z całym bagażem emocji aby odpłynęły a ja żebym pozostała wolna. Czasem można tylko im się przyglądać żeby ukazało się wszystko co się za nimi kryje i nie zatrzymywać nawet jak boli. Można tylko to i aż to. I tak sobie myślałam kiedy mąż zapytał czy jedziemy do Bródnowskiego lasu? A ja nagle poczułam, że Nie! Jedziemy do lasu za miasto na rowerach. I pojechaliśmy do miejsca które już penetrowaliśmy ale Tomuś znalazł na mapie ten rezerwat. I rozpoczęła się przygoda. Fakt, że Tomuś wrócił po Natusia bo zapragnął być z Nami. I razem odkrywaliśmy nowe ścieżki, nawet przechodziliśmy przez las bez ścieżki z rowerami. Musiałam dźwigać go ponad drzewami zwalonymi, uważać na błocka. Nawet zaliczyłam upadek hi hi hi ale mięciutki he he 😀. Poczułam się wolna i szczęśliwa w na tej wycieczce w lesie, poczułam się jak w domu. Ale nie powiem, to był prawdziwy surviwal dla mnie i te ponad 20 kilosów był sporym wysiłkiem. A zakwasy miałam w rękach od dźwigania roweru ( dość ciężki jest ), bo nogi i tyłek przyzwyczajone do jazdy na rowerze nic a nic- od stycznia wciąż jeżdżę do szkoły z synkiem i na małe wycieczki sama od czasu do czasu 🙂 co daje jakieś przyzwyczajenie 🙂 Poczułam, że dokonało się we mnie coś ważnego, poukładało się. Że nawet kiedy człowiek myśli że jest sam może zwrócić się do siebie, ponad niechęciami do siebie, pewnie wejrzeć do swego wnętrza aby usłyszeć szept duszy. Ujrzeć w sobie przyjaciela a nie wroga i kochać się bezgranicznie. Taka opowieść chciała się opowiedzieć dziś. Będzie następna o leśnych roślinkach 🙂 Na jednym ze zdjęć są drzewa w kształcie X w prawie poziomie. To jak runa Gebo a dla mnie znak od Matki Ziemi, taki pocałunek prosto w serce❤ Ot magia lasu tak ❤
Dni kontrastów bo najpierw byłam na hałaśliwej majowej plaży nie wiedząc że następnego dnia wyląduję niedaleko nad spokojnym Jeziorem Białym, synchronia z wizją. O Bieli więcej pisałam w Barwach
Gdy pojawiałam się na Złotej Plaży J. Niedzięgiel były tłumy ludzi, hałas i rozgardiasz w „miasteczku” przy Jeziorze. Lecz przy samej plaży był w miarę spokój. Więc znalazłam kamień i całe rozedrganie, nadmiar emocji i chaos opuściłam w sobie uziemiając się w medytacji. Właśnie to ćwiczyłam, wejście w stan harmonii czystej i niewinnej. Trwałam tak mając przed okiem duchowych tyko Biel, poruszająca się jak mleczna gęsta masa jednocześnie będąca lekką jak płatki kwiatów. Poczułam się bardzo spokojna i daleka od wszelkiego chaosu czując tylko głębokie spokój i stabilność. A wiatr wiał mocno i fale uderzały w plażę jak nad morzem czyniąc błogosławiony szum. Jak pisałam „Wody jezior i podróż wpłynęły na moje duchowe przeżywanie Pełni Księżyca„. Usłyszałam, że w ciszy płonie wielki ogień życia… a cisza jest tym, co pozwala wiedzieć, co ogień mówi i jak być z nim połączonym”
Medytacyjny głaz
Jezioro Białe… Jeziorny świat, gdzie spokój natury budzi tajemnice zaczarowanych krain.
Tutaj umysł się uspokoił… tutaj myśli wolne odfrunęły… tutaj hałas wszelki się wyciszył… zanurzyłam się w głębokie uziemienie i poza wszelkim świata zgiełkiem zauważałam. Nawet Słowa dźwięku nie wydawały za dużo, jakbym skupiona była cała na zezwalaniu, gdy dusza moja działała w innych wymiarach. Ja byłam, chodziłam, istniałam poza tego świata granicami. Pomiędzy warstwami wielości innych istnień, podtrzymywałam harmonię tych światów jak własnych. Prostowałam walące się pojazdy wielopoziomowe, aby najniższe warstwy w świetle ujawniły swoje sekrety. Zaopiekowałam się życiem poza życiem, tym najmniejszym dopiero narodzonym jak niewinnym dzieckiem. Udrażniałam dzieciom ścieżki aby mogły powrócić do swych domów z kochającymi rodzicami. Anilalah Eu-lalia 05.05.2015
Marzenia- jak to jest z ich spełnieniem, słowa płynęły w głowie w podróży z Sudetów do Warszawy gdy patrzyłam na góry które zostawiałam za sobą w tym na końcu Masyw Ślęży widoczny z oddali myśląc o tym,co się wydarzyło wcześniej.
Czytałam sobie książeczkę będąc w rodzinnych stronach- o świecie niezwykłym opisanym przez Tolkiena. Był tam opis pewnego drzewa, który mnie zachwycił i wzruszył, bardzo mocno przebudził moje uczucia i wspomnienia bardzo bardzo odległe, mgliste ale żywe w uczuciach. Popłynęłam za tym uczuciem, weszłam w stan uniesienia i byłam sobie w nim. No i zamarzyłam żeby znowu spotkać buki 🙂
Fragment książki J.R.R Tolkien „Niedokończone Opowieści”, Opis Numenoru, jednej z krain:
„Nad zatoką i dalej w głąb lądu rozrastały się wiecznie zielone, wonne drzewa sprowadzone z Zachodu. Eldarowie powiadali nawet, iż te okolice dorównują pięknością przystani na Eressei. Wspomniane drzewa zaś bardzo ceniono na wyspie. Pamięć o nich przetrwała w pieśniach na długo jeszcze po tym, jak zniknęły na zawsze, bowiem oilaire, lairelosse, nessamelda, vardarianna, taniquelasse i yavannamire o krągłych liściach i szkarłatnych owocach tylko nielicznie występowały na wschód od Krainy Lasu. Kwiaty, liście i kora tych drzew roztaczały słodki zapach, który wypełniał krainę, dlatego nazwano ja Nisimaldar ( Wonne Drzewa)… Jedynie zaś tutaj ujrzeć można było potężne, złociste drzewo malinorne, po pięciu stuleciach wzrostu niewiele ustępujące roślinom tego gatunku na Eressei. Korę miało srebrzystą i gładką, konary wygięte ku górze na podobieństwo buka, rozrastało się zaś wyłącznie ku górze, wydłużając strzelisty pień. Liście jego też przypominały bukowe, z tym że większe były i bladozielone z góry, a srebrzyste od dołu. Lśniły w słońcu, a jesienią nie opadały, tylko okrywały się barwą jasnego złota. Wiosną na całe lato pojawiało się żółte kwiecie, rosnąco gęsto niczym na wiśni. Gdy tylko rozchylały się pączki kwiatów, liście opadały z gałęzi, zatem wiosną i latem zagajniki malionorni złociły się górą i dołem, zaś pnie drzew pozostawały srebrzystoszare. Owocem drzewa był orzech o srebrzystej łupinie.”
Wyszłam sobie na spacer z Rodzinką po czytaniu, żeby główki przewietrzyć, pobyć wspólnie na świeżym powietrzu i pocieszyć zimowymi zabawami. Byłam z nimi, skupiałam na nich swoją uwagę, robiliśmy zdjęcia w parku, w miejscu gdzie wiedziałam że nigdy nie było buków. I wiatr który zwiewał śnieg z parkowych drzew robił taką specyficzną aurę, czułam w sobie narastający zew który coraz mocniej przyzywał… i nagle poczułam żeby iść ścieżką za teren parku ku bagnistej łące, gdzie wylewała kiedyś rzeka Bóbr- rzeka płynąca za Lubawką gdzie Czarnuszka łączy się z Bobrem. Idąc patrzę na drzewo, inne niż wszystkie bo tam rosły tylko wierzby a tu jeden Buk!!!… młody i samotny wyrasta sobie taki wolny i piękny w swym kształcie, mogę sobie go dokładnie obejrzeć. Pomyślałam co za cud! Nigdy bym nie pomyślała że tam sobie urośnie. Marzyłam by spotkać Buka i spotkałam tam, gdzie się tego nie spodziewałam. Zamarzył mi się Buk i spełniło się marzenie 🙂 Mówisz i masz, natychmiastowa realizacja.
Cieszyłam się jak dziecko że mogłam spotkać to cudowne drzewo, poczuć jego aurę i poddać się tej chwili, stać się naczyniem które przyjmuje i jednocześnie ofiarowuje swoje Błogosławieństwo. Ta chwila była punktem, w którym otworzyła się przeszłość i przyszłość, gdzie byłam ciszą i pustką w które spłynęło coś, co czułam lecz nie było wtedy nazwane ani jednym słowem, Przesłanie. Bo rodzina odeszła do domu a ja zostałam sama i poszłam dalej ku starym wierzbom. i Wtedy ukazała mi się postać Kobieca, Lady
Lecz to nie koniec opowieści, w drodze do domu już w Nowym Roku myślałam dalej o Drzewach. Przypomniałam sobie coś ważnego. Wiosną 2014 roku byłam na spotkaniu z Tomem de Winter i Shirlie Roden , którzy prowadzili wiosenną medytację. W niej Ważnymi elementami było wyobrażenie sobie ziaren, które chcę posiać. To było niezwykle ważne dla mnie i nawet namalowałam obraz „Ziarno Odnowy”. A to było tylko jedno z wielu ziaren, które posiałam. Jakie to cudowne uczucie wiedzieć że naprawdę co zasiałam to zbieram i że to wciąż trwa :)))) Ah jak cudowna rozkoszna myśl przyjrzeć się jakie Ziarenka posiałam, bo już wyrosły i dojrzewają w moim życiu, stają się Urzeczywistnieniem!
Ziarno Odnowy
Następnie patrzyłam co z tych ziaren urośnie i mnie wyrosło drzewo jakiego nie znam. Widziałam je ukwiecone, piękne kwiaty złociste, słoneczne. Spadały na ziemię ziarna i z nich wyrastały drzewka z kwiatem takim słonecznym. Nie namalowałam jeszcze tego drzewa ale wiem czemu. Bo ono się naradzało we mnie cały czas. I opis w książce Tolkiena dlatego tak mnie poruszył, bo przypomniał mi Moje Drzewo z medytacji a może nie tylko z medytacji?. Ja staję się tym drzewem, dojrzewam. I pomyślałam, że to następne marzenie się spełnia! Że tak nagle, że tak niespodziewanie dzieją się cuda w moim życiu! A może nie nagle? Przecież minęło parę miesięcy. I jeszcze nie namalowałam tego Drzewa z medytacji, jeszcze czeka mnie ta chwila twórczej podróży.
I wiele spraw i myśli płynęło mi w tej drodze. Przyszła refleksja, że może Marzenia się spełniają kiedy Jesteśmy na nie gotowi ? Jak to?- pomyślałam? Jak to możliwe?! A jednak Tak, możliwe i że spełnienie marzeń zależy wyłącznie ode mnie. Im więcej w sobie odsłoniłam, poznałam, zmieniłam tym bardziej spełniały się marzenia. Im większy trud i wysiłek na jaki się zdobyłam wobec siebie tym piękniejsze spełnienie marzeń pod względem mocy wew. doznań. I zrozumiałam że warto podążać drogą zmian, drogą odkrywania siebie, Siebie Prawdziwej choć nie łatwa to ścieżka. Serce trzeba mieć odważne by prowadziło, by wskazywało drogę, podpowiadało ale było w stanie udźwignąć Prawdę o sobie kiedy jasnym, szczerym umysłem patrzymy na siebie, na to co w nas jest, co trzeba zmienić, co sprawia cierpienie. Nasze wzorce to nie przelewki i to, jak znosimy ten widok, tę wiedzę o własnych słabościach i na ile jesteśmy gotowi patrzeć bez osądu lecz pozycji obserwatora, przyjęcie faktu do wiadomości, objęcie się z Miłością, Wybaczenie- bo nikt tego nie zrobi dla Nas ani za nas. To nie gonitwa za wadami innych ludzi, to odnajdywanie w sobie tego, co nam nie służy a inni nam tylko to pokazują… i Wybaczenie sobie i Wdzięczność tym, którzy nam te doświadczenia przynieśli na naszą – nieświadomą często- prośbę.
Właśnie takie chwile współpracy ze sobą to bonusy na przyszłość, bo one odsłaniają drogę do realizacji marzeń. Czasem trzeba wiele bonusów by zadziało się wymarzone Marzenie lecz po drodze zdarzają się małe spełnienia, czasem można nie zauważyć i przeoczyć więc Uważność- to cecha którą szlifuję w sobie- żeby zauważać drobiazgi. Ale nie wszystkie marzenia są dla nas, nie wszystkie nam posłużą, pogodzenie się z tym też jest ważne, żeby odnaleźć to co właściwe dla ścieżki którą podążamy w tym życiu.
I uświadomiłam sobie coś jeszcze… że kiedy spełnia się Marzenie wydaje się że to koniec, że więcej w tym temacie już nic się nie zadzieje. Zrozumiałam że to nie prawda, że czasem to jedno Marzenie spełnia się wiele razy lecz za każdym razem jest Większe, obejmuje więcej rzeczy, jest głębsze i szersze- poszerza się jak moja świadomość. Marzenie potrafi ewoluować, wzrastać i obejmować przestrzeń coraz większa prowadząc do zawsze większego celu- czy to nie fascynujące?! Nie cudowne? A Marzeń mam wiele różnych i każde z nich realizuje się w różnym czasie i każde powołuję do życia i na każde sobie zapracowuję, kiedy słucham swego serca boskiego i boskiego umysłu, kiedy nawiązuję połączenie z Duchem. No i Ufność, ufność że Każdy Krok Niesie Pokój we mnie, Ufność w prowadzenie Ducha, Uważność w codzienności bez przyśpieszania czegokolwiek, Cierpliwość w dążeniu do celu i Radość z każdej chwili.
Jadąc drogą myślałam o spotkanych Bukach… pierwszy był w mojej bajecznej krainie w Kotlinie Kłodzkiej, gdzie mieszkali dziadkowie. Tuż za domem był potok, skały, góra i lasy, piękne bajeczne lasy. Boże to był najpiękniejszy świat jaki znałam, uwielbiałam tam Być… tam rosły też Buki i tam babcia pokazała mi co to znaczy smak orzeszków Buka, pięknych liści leżących na zielonej trawie jesienią… tam rósł Dąb którego kora była mi jak ciepła ludzka skóra… tam rosły Lipy, pachnące boskie lipy, których zapach tak mnie urzeka i z którym mam tak wiele wspomnień. Buki tworzą klimat w Orzechowie, gdzie była ścieżka ku morzu, gdzie płynęła rzeka też ku morzu a ja zawsze czułam się tam jak w bajce, Buki rosną w Rudawach Janowickich gdzie byłam- tam rosną pomniki przyrody wręcz :D… Buki obficie rosną na Ślęży na której miałam swoje wcielenia, na pewno tam mieszkałam. I tak Drzewa stały się przyczyną poruszenia we mnie na tak wielu poziomach, w tym na myśleniu o Marzeniach. Lecz czym są Marzenia, może Wizją drogi do domu wew. mnie? Może są wskazówkami, drogowskazami, wytycznymi jeśli się sięga poza marzenia? Czuję że jeśli budą się w sercu, przez serce wspierane i jasność myśli, to wtedy są czymś niezwykłym, nawet jeśli nikt inny tego nie widzi, wystarczy że ja to wiem.Teraz zrozumiałam, że to było Przesłanie od Drzew właśnie.
ORZECHOWO- nad morzem
ŚLĘŻA
Moje pierwsze zdjęcie Buka na Ślęży
RUDAWY JANOWICKIE
Buk, ten przyjazny BukBuk, ten przyjazny duch drzewa
Namalowałam obraz wzmacniający mój czakram korzenia z energią żeńską na początku grudnia i w środku tygodnia poczułam żeby zapalić świecę specjalnie dla siebie i obrazów czerwonych z kobietami. Ten święty ogień miał ogrzać mnie i wywołać coś specjalnego, ale jeszcze nie wiedziałam co to będzie.
I na koniec tygodnia przyszła do mnie szansa na koncert z muzyką bębnów w Wypieki Kultury – klubie gdzie kiedyś była wielka piekarnia- na Around the Rhythm Festival. Oglądałam ludzi grających z pasją na tych wspaniałych Afrykańskich instrumentach, słuchałam z zapartym tchem i podziwiałam a co jeden występ to lepszy i lepszy i zabrakło mi miejsca na karcie od nagrywania. Wspaniałe energiczne tańce tancerek, śpiewy i wzajemna zabawa ale i wysiłek był godny podziwu. Ale koniec koncertu, na koniec zagrali Afrykanie w akompaniamencie przyjaciół Polaków to był istny szoł… nie da się opisać jak oni grali, jak śpiewali, jak się porozumiewali między sobą, jak tańczyli do rytmu bębnów… płakałam bo przypomniało mi się moje serce z przed miesiąca… moja Róża Pustyni w serce zaklęta bym mogła je ożywić ( „ …Oto kobiecość w swe ramiona wzięła Serce Pustyni, swą słabość i bezsilność w Moc i Siłę przekuła by rozwiązać umowy i wolną iść w blasku gwieździstego pyłu” ), bym mogła podnieść się ze śmierci pustyni do życia do życia ożywionego miłością, Narodzić się na nowo w mojej Krainie Marzeń Serca co sprawiło że popłynęłam w kierunku Naradzania życia, ku tej wizji, ku temu sposobowi życia, ku temu co Wybrałam. Zamarzyłam wtedy by wyruszyć do Afryki na pustynię, do kryształowych gór, poznać tę żywą część lądu gdzie biją bębny w rytm serca Ziemi. Tak Duch Afryki mnie owiał, Afryka przyjechała do Polski a może i ja kiedyś ją odwiedzę tak po swojemu, żebym mogła poczuć jej Ducha, Ducha tych miejsc które mnie wezwą. Może jeszcze uda mi się spełnić jedną rzecz, naprawdę zatańczyć po Afrykańsku ( styl Afryki zachodniej )… bo nie mogłam zostać na potańcówce w rytmie world i pozostała tęsknota. To mi przypomniało historię obrazka z pustynią, który kiedyś mi mignął ale go nie zapisałam od razu. Potem szukałam długo i wytrwale i znajdowałam wiele innych rzeczy ale tego nie… obraz pustyni z piaskiem, dołeczkami jak w wodzie gdzie po środku płynęła rzeka zakolami wprost ku słońcu a cały obraz skąpany był w złotym świetle słońca. To był obraz z mego snu, wprost nieziemskiego a łączył się z pustynią i Różą Pustyni. Az doszłam że one jest we mnie więc ma pozostać przysłonięty. Myślę że z tańcem nieodbytym będzie tak samo, stanie się przygodą gdzie sama podróż do jego spełnienia będzie pełna odkryć rzeczy niezwykłych.
Piękne wzorki na ścianach
Bęben… zaprasza do podróży z dźwiękiem…
Te bębny dają moc, oj dają!
Występy- nie da się opisać, trzeba być…
Tu spokojny występ wykonawców, bez mocnych bębnów i tańca tancerek. Bo to najlepsze, najmocniejsze było na końcu ale nie mogłam nic więcej nagrać już, no nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy 😀
Poznać swoją Kobiecość, zaakceptować, uznać każdą jej cząstkę ufnie…
Umiłować tę część mnie która tak długo tęskniła i czekała mego miłowania,
wziąć w ramiona całe ciało w darze stworzone dla tego życia radośnie.
Staję się gwiazdą miłości promieniującą blaskiem razem z kobiecymi sercami.
Razem połączone czyniąc ze swych serc naczynia obdarowywania
tak naturalnie miękko i tak zmysłowo smacznie i w każdym swym przejawie
tańczymy bardziej świadome życia, płyniemy z duchem naradzania
w sobie własnego nieograniczonego wszechświata gwieździstego
Otuli niech wszystko we Mnie i w Tobie moc i siła serca miłowania
by żyć pełnią kobiecości uzdrowioną w pogodzie ducha
a w każdej innej pełni kobiecości pozostać w pełni uznania.
Anilalah Eu-lalia 22.10.2014
Dzień ofiarowania w którym jeden mężczyzna jako Adam prowadził Nas do Raju. Spojrzenie na Radunię spod Ślęży.
Prowadzi Adam – Jacek Kwiatkowski a mnie przyciągnęły jabłka po lewej. Wieczorek kiedy grał Jacek na pięknym instrumencie widziałam je w wizji. One tworzyły aleję która wprowadziła mnie w całą podróż przez życie i Ślężę jednocześnie ku Nowemu Słońcu.
Poszliśmy inną trasą, widokową i nie musiałyśmy wchodzić na szczyt, bo serce góry nie jest na szczycie.
Był taki moment kiedy Jacek poprosił Nas o pewne rzeczy, o medytację w drodze do Raju. Zobaczyłam wtedy drzewko- płonące światłem życia, niczym przesłanie.
I kiedy odchodziłam drzewo z zsyłającymi promienie światła na ziemię jak Duch.
Droga pełna wzruszeń… idąc mogłam wejść w siebie, poczuć co we mnie gra i aż trudno to ująć rozpłakałam się. Otrzymałam odpowiedź wcześniej od Elen w czasie rozmów z ducha, co mnie przyciąga do tej góry. Byłam tu kiedyś kapłanką i dbałam o tę górę z innymi kobietami lecz pozostała tutaj też moja rozpacz… to ból po straci dzieci, przez wiele wcieleń nie mogłam się pogodzić z utratą moich dzieci. Więc to był czas na pogodzenie się z tym, na podjęcie decyzji o zamknięciu tego etapu mego życia i wcieleń bo zmierzam ku nowemu. Czas pozwolić odjeść kochanym dzieciom, czas na poczucie że nigdy nie umarły i narodzić przestrzeń wszechmiłości jedności. Wiąże się to ze snem tego dnia, że jestem na Wieżycy, góra w masywie Ślęży. Uznałyśmy w czasie rozmów dzieląc się swoimi odczuciami że Wieżyca jest pełna bólu, ja uwolniłam swój ból. Że Ślęża jest bardzo kobieca lecz spojrzenie męskie przez tyle czasów nadało jej fałszywy obraz męskości- wiem że wiele osób czuło to wcześniej, że ta góra jest kobieca. A Radunia jest śpiącym Rycerzem, którego trzeba obudzić bo panosza się tam surowe kobiety wedle mnie, ostre, wciąż walczące lecz czekające chwili gdy znowu będą mogły być kobietami które przestały walczyć- i tak się stało. Mają możliwość odmiany, nową ścieżkę ku Drzewu Życia.
Ta droga była płaczem lecz jakże lekkim, czułam dawne emocje bólu lecz czułam że są takie lekkie, takie szczęśliwe – paradoks ale jakże miły bo do tej pory było zawsze tak ciężko i trudno a wtedy tak lekko uwalniająco, miłośnie – ta miłość mnie rozpuszczała spokojem, ŁAGODNOŚCIĄ – DOTYKAŁAM bólu i ukochiwałam siebie.
Na pewnej skale zwróciłam uwagę na literę A… A jak Anetta, Anilalah, Ana i jak Adam… bardzo poruszające skojarzenie więc zapewne wkrótce dowiem się więcj o sobie …
Kapelusz narysowany na głazie- ciekawostka 🙂
Brama- zobaczyłam Drzewo i stało się dla mnie Bramą która pomaga przejść w nowy etap życia, taki przełom na długo wpisujący się w moje życie. To poczułam widząc to drzewo.
Kiedy zobaczyłam ten głaz pomyślałam grób- znany mi.. wbiło mnie w ziemię a zaraz potem to łóżko – miejsce dobre do wypoczynku, uśmiechnęłam się bez emocji, ze spokojem i radością odkrycia czegoś ważnego. Jakbym przemieniała wzorce w sobie…
A ten głaz – ołtarz pomyślałam najpierw a potem wspaniała sofa i jaka kobieca – bardzo kobieca i wanna jednocześnie- w mojej Krainie Marzeń Serca stworzyłam w lesie moje miejsce mocy. Kamienny Stół do uzdrowień na który się kładłam zamieniał się w wannę jeśli trzeba. Tutaj moje wizje stały się faktem.
Ofiarowanie było niezwykle wzruszające ze śpiewem… wierszem Jacka Kwiatkowskiego i zawieszaniem jabłek na martwych gałęziach jako darowanie życia i wyjście poza śmierć… pozostawienie drogi poznania- czyli cierpienia narodzin, kiedy kobiety rodziły dzieci rodząc nowe pokolenia umierających ludzi, rodziły też w swych sercach ból, smutek, cierpienie, oddzielenie. Tak było i takie było poznanie. Droga do do Drzewa Życia jest naradzaniem w przestrzeni serca życia w wieczności i jeśli Kobiety uznają że są łonem Wszechświata jak Macierz zaczną naradzać życie i miłość.
Kiedy śpiewaliśmy mantrę zobaczyłam okiem duchowym w chciałam napisać oczyma duchowymi, może tak ma być… zobaczyłam drzewo buka a za nim istotę utkaną z tego co zawierało otoczenie i bieli jako kontrastu bym mogła go zobaczyć. Trochę była niepewna ta postać, nie wiedziałam kto to jest… takie nasze spotkanie w tym miejscu bez innych ludzi, zaskoczona powiedziałam żeby się mnie nie obawiał, że może tu być.
Nie wiedziałam ile będzie kobiet na warsztacie, osobiście nikogo nie znałam. Ale wzięłam 6 kamieni dla Ślęży intuicyjnie.
Moje miejsce Mocy, Dom jednocześnie
To tylko kawałki podróży z duchem…
Całe spotkanie z Elen, moja podróż niezwykła i pełna cudów, nie da się opisać była warta moich starań a duch mnie poprowadził.Warto poznać bliżej Elen bardzo szczerą, ciekawą, odważną, kobiecą, mądrą i wesołą Istotkę. Czułam jak prowadzi ją Duch i jak pięknie żyje z nim w zgodzie ufając jemu prowadzeniu. Elen organizuje jeszcze jedne warsztaty na Ślęży- Tantra Duchowa . Serdecznie polecam.
Wibracje są tak wysokie, łagodne i jednocześnie mocne i ujawniają prawdę o sobie, nie bywa to miłe lecz radzenie sobie z tymi sprawami jest inne bo jest w tym wiele miłości, więcej i więcej. To co powiedziałyśmy na spotkaniu w ten czas jeszcze we mnie osiada, pracuje… to nowe spojrzenie, słowa i moje odczucie w sobie tych procesów potrzebuje czasu.
Ostatni dzień i wyjazd… taki prezent i przypomnienie… kiedyś przytulając się do brzozy otrzymałam obraz… jestem kobietą oddającą krew ziemi, spowita w białe włosy okalające moje ciało niczym duch… jestem na zielonej trawie i tak zieleń i czerwień stały się pięknem uduchowionym. Ta truskaweczka jest przypomnieniem tego doświadczenia.
Warsztaty z Elen- „KOBIETA ZAWSZE SZCZĘŚLIWA – W POSZUKIWANIU WŁASNYCH KORZENI” . Wspominałam o nich w innym wpisie o ŚlężańSkiej mej Macierzy. OTRZYMAŁAM wiele, o wiele więcej niż myślałam za co jestem Wdzięczna ❤
Są nowe warsztaty za miesiąc o niezwykle ciekawym tytule – Tantra Duszy – lecz związane bardziej z filozofią naradzania niż tantrą jaką znamy z sanskrytu. Pisze Elen :
„Tantra- kojarzy się nam najczęściej z seksulanością, intymną bliskością kobiety i mężczyzny, a przecież……nasza płciowość, to nie koniec, lecz początek poznania TAJEMNICY.
Tantra (dewanagari तन्त्र ) dosłownie znaczy „narzędzie służące do rozciągania (świadomości)”, od sanskryckiego rdzenia tan- „ciągnąć” z przyrostkiem -tra (por.: mantra, jantra): tanyate, vistaryate dźnianam, anena iti tantram (rozciąga, rozszerza poznanie, dlatego nazywana jest tantrą[1]).
TANTRA DUSZY
Na tych warsztatach pójdziemy znacznie dalej.” Więcej na fb Tantra Duszy.
SPACER
Wyjście na kobiecy spacer i mnie zachwycają kwiaty, aura rześkości i tajemniczości dzięki mgle. Kwiaty przed południem ubrane w krople wody z mgły i deszczu zachwycają. Biel kwiatów jak biel ducha. Różowe widoki na cały dzień się w oku u sercu rozgościły i nie tylko na ten dzień
Jak runa gebo X ( płączenie męskości i kobiecości ) albo rzymska dziewiątka zamykająca co stare a otwierająca na nową podróż w pełnym połączeniu.
Przygotowanie do zaślubin w sobie, Przytulenie i połączenie z tym co we mnie istnieje jak całość.
Jestem radosna i kobieca bez szpilek, fryzury, makijażu i sukien balowych- czułam się jakbym była tak ubrana hihi 🙂
Prawdziwe źródełko – weszłam na nie niemal i mnie zatrzymało zadziwienie i zachwyt nad nim.
Nieustanne naradzanie życia poszerza miłość bez utraty czegokolwiek w sobie. Maleńkie źródełko bijące spod korzenia z ziemi. Kiedy w sobie poczułam ducha stałam się źródłem nieustającego napełniania się jego obecnością wypełniającą mnie wszędzie tym czym jestem w swej Istocie. Anilalah Eu-lalia
Nieustanne naradzanie życia poszerza miłość bez utraty czegokolwiek w sobie.
Mgła z nocy i deszcz dnia wczorajszego dał liściom ten połysk… czyli duch popracował myjąc a ja tylko chwyciłam w kadr
Kiedy otwieram się na światło ducha już nigdy nie poczuję samotności , już zawsze pozostaje w sercu ten stan pamięci bycia we wszystkim. Anilalah Eu-lalia
Wszelkie tajemnice są do odkrycia we mnie i poznania bez lęku. Anilalah
Małe radosne iskierki w sercu pełnym miłości wzmacniają każde uczucie.
Pozwolić płynąć temu co wypływa z źródła we mnie, miejsca połączenia z duchem które już zawsze może zasilać czas życia na ziemi po przez ciało.
Pozostaje mi wsłuchać się w ten spacer, zdjęcia, przesłania które poczułam… pojawiają się też emocje, jak to zwykle bywa po ciekawych spotkaniach które wymagają uzdrowienia by móc naradzać tylko miłość. To był pierwszy spacer kobiecości z kobietami i naprawdę czuję szczęście z tego powodu. W następnej notatce napiszę o drugim wyjściu ku Ślęży gdzie było ofiarowanie.
10.09.2014= 17 a 17 to Gwiazda spełniająca marzenia
Dzisiejszy poranek był wspaniały… jeszcze rosa z chłodnej nocy spowijała ziemię a słońce już pięknie świeciło i swoją miłosną radością wtórowało mej radości i załatwionej sprawie bardzo pozytywnie. Ostatnie dwa dni obfitowało w wiele spraw do załatwienia w życiu i nie tylko jak się okazało.
Idąc sobie przez ugorek usłyszałam głos wew. mnie i na głos powiedziałam śpiewając sobie: Ah gdzie, ah gdzie są pajęczynki złote ?… ah gdzie mogę je znaleźć dziś ?… czy wróżki mi pomogą? … czy podpowiedzą gdzie są te piękności poranne?
I znalazłam pajęczynkę co wygląda raczej jak kołderka z koralików wody. Czyż nie jest piekna otulająca zielone listki roślinki?
Tu pod kołderką kwiat się ukazuje, kwiat co serce raduje. Mieni się tyloma odcieniami barw bo róż czuję miłosny i fiolet radosny i niebieski nieba znak a całość otula ten blask światła białego. Zieleń pod kroplami wydobywa esencję tych barw. Takie zaczarowane wejrzenie w innej bajki świat.
Sznur koraliczków odbija zieleni dar, jej barwy zaklęte w kroplach jak uzdrawiające perełki by w siebie je wziąć, serce napoić i duszę ukoić.
Tu takie Trzy piękne korale z zieloną zawartością życia lecz w innych perełkach i fiolet miesza się z zielenią.
Te dwie barwy w Podróży świadomości Holo-Sync 15.02.2014 zlewały się ze sobą, zielona z lewej płynęła a fioletowa z prawej. To był tak piękny widok że łzy same popłynęły. Wyglądało to tak że w przeźroczystej przestrzeni płyną barwy- podobnie to wygląda jak kolor wlejemy do wody, jest transparentny i tak cudownie się przemieszcza w wodzie. Czułam Obecność czegoś niezwykłego i byłam tak mocno w sobie w najgłębszych głębinach. Czułam że każda z tych barw jest żywą świadomości i cokolwiek czynią czynią to bardzo świadomie. Fiolet wnikał w zieleń, wydłużał swoje ścieżki, zwężał się aż do niteczek. Przeniknęły się ale każda zachowała swoją integralność. I ten obraz jak żywy jest ze mną do dziś 🙂
Gwiazdeczka pełna miękkości, puszysta i stworzona do przytulania obdarowująca swymi perełkami gwiezdynmi :). Ubrana w krople wody wygląda jak najpiękniejsza Panna Gwiazda ❤
Droga , zawsze dokądś zaprowadzi, daje ruch i działanie by dążyć do celu… lecz jest jeszcze to co spotykam w drodze do celu, co zachwyca moje serce… co każe przystanąć i chwilę pobyć w tym miejscu… co daje oddech wytchnienia i sprawia że szanuje się swój rytm na swojej ścieżce… widoki…
Widoczki , spojrzenia na świat mojej duszy której uśmiech rozpromieniał oczy.
Dzikiej Róży pączki od wiosny obecne w moim życiu, pachnące przepięknie jeszcze kwitną, tym razem nad wodą uchwycone ich istnienie. To mnie uszczęśliwiło więc jestem wdzięczna za ten dar ❤
Spojrzenie przez rozkwitnięty kwiat Dzikiej Róży wolnej w barwie ciemnego różu jak magenta kochana. Słońce z promykami w centrum kwiatu jak solarne słońce w centrum wszechświata wzajemnie się namierzają i promieniują wymieniając się światłem. Serce połączone z solarnym słońcem w naszym ciele – ta myśl jest inspirująca i budująca we mnie .
Owoce zrodzone z pięknych kwiatów, znak nachodzącej jesieni którą w tym roku jawi mi się szczególnie barwna pod każdym względem. Niech się spełni co serce poczuło ❤
Tutaj zatrzymał mnie taniec „oczyszczaniec” kaczek… jakże byłam szczęśliwa że zatrzymałam się aby ujrzeć to piękno… skrzydła , ten ruch rozłożonych skrzydeł w wodzie był zachwycający… kaczki chlapały się wodą, opłukiwały i wyglądało to na świetną zabawę, bo ja również lubię takie zabawy w wodzie.
A tu mewy które po chwili podniosły się do lotu żeby po zrobieniu okrążenia powrócić na punkty obserwacyjne :))
Łabędzie , pareczka razem pływająca jak my podróżujący rowerkiem 🙂
Rośliny
Zalew Zegrzyński … ale białych żagli wow 😉 😀 i szumi SzumiWisła Swoje Pieśni jak morze szumi choć to tylko zalew …