Ogrody Duszy sercem malowane Jestem Alchemikiem którego prowadzą odczucia serca a narzędziami pracy zamiast probówek są pióro, aparat ale przede wszystkim pędzel, farby i płótno gdzie mieszam kolory niczym energie i wydobywam nienazwane zjawiska na światło dzienne a one stają się zmianą we mnie, moją alchemią duszy. SERCE WIDZI za oczy, CZUJE I WIE.
Był sobie taki moment że czułam że mi słabo, serce bolało… położyłam się się niczym bardzo zmęczone drzewo… czułam serce mocno a jego bicie było jakby młot uderzał i dotykał ziemi a moje ciało się rozciągało do tej ziemi za każdym uderzeniem razem z nim. Było tak że w ciszy dnia usłyszałam niespodzianie jak zegar tyka, tik- tak, tika- tak, tik-tak… zegar w kolorze czerwieni i bardzo mocno to usłyszałam w sobie…następnego dnia zaczął się spóźniać, widać baterie się wyczerpały a jakie to znamienne u mnie że zmienia się czas na bez-czas. W tych zmianach bywa że trwoży się serce moje spłoszone tym co w sobie odkrywam, z czym się mierzę a jednak wierzę cichutko że mu się uda. Poszerza się moja przestrzeń serca, rozstępuje się niemal skóra z całym ciałem, mam wrażenie że odgarniam płaty ciała aby serca żywego dotknąć dłonią, ukoić, światłu dnia ukazać … jakże to to inne niż było, jakże nieznana sobie bywam teraz, zmieszana niepoznaniem… teraz zmierzam ku esencji we mnie prawdziwej bezbronna, naga i jeszcze niepewna lecz i tak tam zmierzam bo nic innego nie mam. Anilalah 19.11.2013
Warsztaty Tantra Duszy (tantra znaczy poszerzanie się ) zobrazowane zdjęciami Ślęży i Raduni i poezją z serca Duchem natchnione.
Radunia 23.11.2014
W moim Sanktuarium jest wszystko co kocham i co ukochania wymaga… w tym świętym miejscu mojego Ogrodu Życia płonie ogień czystego światła… jestem jedna i jestem nie jedna tworzę nowe ścieżki i ogrody w niekończącej się podróży… 19.11.2014
Światło jego dotyk sprawia że przestaję być tym czym umysł myśli ze jestem, staję się tym czym Serce Wie że Jestem. Raj oczekuje mego wejścia w całości całą sobą 19.11.2014
Ślęża 22.11.2014Radunia 23.11.2014
Kropla mej duszy z całą mocą ducha otulona w mych dłoniach… pozwalam jej spłynąć we mnie prawdziwą, taka prawda wyzwala siłę niezwykłą narodzoną gdy umysł w serce spłynął siejąc nowego życia prawdy. Anilalah Eu-lalia 24.11.2014
Ślęża 22.11.2014
Mam tak siebie sama jeść garściami , w sobie się tak rozsmakować, samej siebie sobie oddać aż po rozpuszczenie granic więc się na siebie otwieram . Anilalah Eu-lalia 24.11.2014
Radunia 23.11.2014Ślęża 22.11.2014
Kraina Marzeń Serca spełnia się na ziemi dobrej. 24.11.2014
Emotional Music- Dawn of Love
Świt miłości we mnie jest i pięknieje w słońcu mego życia… w każdej chwili kiedy odzyskuję siebie w jasnym wypowiadaniu siebie… w każdej chwili gdy biorę doświadczenie w swe dłonie jasno widząc czego pragnie i sercem ukochuję… w każdej chwili gdy przestaję uśmiercać siebie zaczynam ożywiać energię w sobie… w każdej chwili gdy podążam za głosem Ducha. Jestem Umysłem Boga w każdej chwili spędzonej na ziemi dokądkolwiek zmierzam w świcie mego dnia. Anilalah Eu-Lalia 28.11.2014
Warsztaty z Elen- „KOBIETA ZAWSZE SZCZĘŚLIWA – W POSZUKIWANIU WŁASNYCH KORZENI” . Wspominałam o nich w innym wpisie o ŚlężańSkiej mej Macierzy. OTRZYMAŁAM wiele, o wiele więcej niż myślałam za co jestem Wdzięczna ❤
Są nowe warsztaty za miesiąc o niezwykle ciekawym tytule – Tantra Duszy – lecz związane bardziej z filozofią naradzania niż tantrą jaką znamy z sanskrytu. Pisze Elen :
„Tantra- kojarzy się nam najczęściej z seksulanością, intymną bliskością kobiety i mężczyzny, a przecież……nasza płciowość, to nie koniec, lecz początek poznania TAJEMNICY.
Tantra (dewanagari तन्त्र ) dosłownie znaczy „narzędzie służące do rozciągania (świadomości)”, od sanskryckiego rdzenia tan- „ciągnąć” z przyrostkiem -tra (por.: mantra, jantra): tanyate, vistaryate dźnianam, anena iti tantram (rozciąga, rozszerza poznanie, dlatego nazywana jest tantrą[1]).
TANTRA DUSZY
Na tych warsztatach pójdziemy znacznie dalej.” Więcej na fb Tantra Duszy.
SPACER
Wyjście na kobiecy spacer i mnie zachwycają kwiaty, aura rześkości i tajemniczości dzięki mgle. Kwiaty przed południem ubrane w krople wody z mgły i deszczu zachwycają. Biel kwiatów jak biel ducha. Różowe widoki na cały dzień się w oku u sercu rozgościły i nie tylko na ten dzień
Jak runa gebo X ( płączenie męskości i kobiecości ) albo rzymska dziewiątka zamykająca co stare a otwierająca na nową podróż w pełnym połączeniu.
Przygotowanie do zaślubin w sobie, Przytulenie i połączenie z tym co we mnie istnieje jak całość.
Jestem radosna i kobieca bez szpilek, fryzury, makijażu i sukien balowych- czułam się jakbym była tak ubrana hihi 🙂
Prawdziwe źródełko – weszłam na nie niemal i mnie zatrzymało zadziwienie i zachwyt nad nim.
Nieustanne naradzanie życia poszerza miłość bez utraty czegokolwiek w sobie. Maleńkie źródełko bijące spod korzenia z ziemi. Kiedy w sobie poczułam ducha stałam się źródłem nieustającego napełniania się jego obecnością wypełniającą mnie wszędzie tym czym jestem w swej Istocie. Anilalah Eu-lalia
Nieustanne naradzanie życia poszerza miłość bez utraty czegokolwiek w sobie.
Mgła z nocy i deszcz dnia wczorajszego dał liściom ten połysk… czyli duch popracował myjąc a ja tylko chwyciłam w kadr
Kiedy otwieram się na światło ducha już nigdy nie poczuję samotności , już zawsze pozostaje w sercu ten stan pamięci bycia we wszystkim. Anilalah Eu-lalia
Wszelkie tajemnice są do odkrycia we mnie i poznania bez lęku. Anilalah
Małe radosne iskierki w sercu pełnym miłości wzmacniają każde uczucie.
Pozwolić płynąć temu co wypływa z źródła we mnie, miejsca połączenia z duchem które już zawsze może zasilać czas życia na ziemi po przez ciało.
Pozostaje mi wsłuchać się w ten spacer, zdjęcia, przesłania które poczułam… pojawiają się też emocje, jak to zwykle bywa po ciekawych spotkaniach które wymagają uzdrowienia by móc naradzać tylko miłość. To był pierwszy spacer kobiecości z kobietami i naprawdę czuję szczęście z tego powodu. W następnej notatce napiszę o drugim wyjściu ku Ślęży gdzie było ofiarowanie.
Są takie wydarzenia w życiu które wiele zmieniają. Wizyta przed laty ( 2011 rok ) na Ślęży bardzo wiele zmieniła. Namalowałam obraz Macierz i teraz zaczynam pojmować sens tego obrazu. Wczoraj czytając wiesz Elen o Ślęży poczułam zew… zadziały się ważne rzeczy i potrzebuję wsparcia, gdyż Ślęża wzywa w związku z Macierzą. Jednak finanse są jedynym ograniczeniem… pomyślałam że może ktoś mi pomoże zamawiając obraz dla siebie lub kupi jeden z moich z Kącika do Kupienia. Pięknie Proszęo wsparcie bo jak nigdy zależy mi na spotkaniu z Elen na Ślęży i zadziałanie dla jej dobra. Więcej na ten temat zaraz napiszę.
Macierz II wersja 2013
oto wiersz Elen Elijach Niosąca Wiatr:
ŚLĘŻA
Ślęża jak matka
praczasu
kochana i odrzucana
wznoszona i zaniżana
służyła
celom różnym
nie tylko
wzniosłym rytuałom
dziękczynnym
nie tylko
pasowała na dorosłość
czy dzieliła się swymi tajemnicami
z dorastającymi kobietami
miała też strzec
ukrytych
w jej wnętrzu tajemnic
na co zgody nie dała
lecz
nie patrząc na nic
gwałt jej czyniono
kopiąc w niej i niszcząc
to nie góra
to matka okolicy
która opiekunką ludów była
i wznosiła ich świadomość
ku istości
gwałt zadany
nadal tkwi w jej trzewiach
i nadal więcej
wykorzystania
niz troski jej dają
i choć jest w miłości i służbie
czas odwrócić bieguny
i rany jej zabliźnić
zwracając ogrom miłości
który w inwestycję dała ludziom
przez wieki.
Ślęża woła o odpoczynek
wzywa strażników
aby
przypomnieli sobie
śluby składane
i stąpając po jej łonie
miłość tylko siali
i wdzięczność
czas przebudzić śpiących.
Nasze spotkanie na Ślęży 23-26 października https://www.facebook.com/events/670021799760307/
z pewnością przyniesie możliwość bliższego kontaktu z energią Ślęży, właśnie jej, nie Raduni. Sama jestem ciekawa co będzie się działo, ale Duch, podczas pracy zawsze ujawnia nam tajemnice, aby uzdrowić przeszłość.
Macierz I wersja
Poruszył mnie wiersz i pokazałam obraz Elen, poprosiła mnie o napisanie o nim czegoś… więc napisałam tak:
Opiszę moją medytację z tamtego spotkania…
„Poprosiłam, czy mogę się przytulić i przekazać jej energię w zamian za tę chwilę ciszy przy niej. Skupiłam się na sercu. Wydawało się, że nic się nie dzieje. Ale teraz wiem, że bardzo subtelnie przeniknęły się nasze energie. Jakbyśmy się wzajemnie pieściły, delektowały obecnością. W pewnym momencie zobaczyłam leśną drogę oświetloną światłem. Jakbym stała na szczycie oświetlonym pięknym światłem i patrzyła na drogę prowadzącą w las zielony. Kilka razy powracał ten obraz, jakby był ważną informacją dla mnie. Potem wytrysnęło ze środka serca słowo „macierz” i pojawił się znowu obraz. To postać jakby kobiety matki, opiekunki… Odebrałam to jako prastarą rzeźbę z kamieni ułożoną tworzącą mandalę. „
Naszkicowałam ją, potem namalowałam raz a potem przemalowałam ale postać i kamienie pozostają takie same, kolor zieleni się zmienił. Osobiście potrzebowałam kilku lat by choć trochę pojąć znaczenie tego obrazu, choć pewnie dopiero teraz wypływa głębia tego doświadczenia. W tamtym roku przyszło do mnie że część tej macierzy jest we mnie i zrozumiałam że tak działa przeze mnie. Ona mnie zmieniała, rzuciła najtrudniejsze wyzwania które mnie nie złamały lecz pomogły odnaleźć moc i akceptację tego kim jestem, pojęcie tego sercem i ogarnięcie umysłem. Otrzymałam informacje że w pewnym sensie wchodząc na tę górę szłam w imieniu Kobiet i w ten sposób transformowałam, oczyszczałam, uzdrawiałam po przez również własne życie, własne zmiany. Ta wiedza widać była dozowana bo ten rok przyniósł te objawienia, inaczej nie wiem czy dałabym radę tak wiele doznawałam uczuć i z takimi rzeczami się mierzyć. Ktoś powiedział mi bliski, że być może byłam Strażniczką przez te parę lat, być może jedną z wielu – nie wiem. Wiem że ta góra stała się dla mnie żywą obecnością we mnie właśnie po przez ten obraz, który jest wierzchołkiem tego, co wtedy zostało mi przekazane a czego nie pojmowałam jeszcze. Pojmowałam przez własne doświadczenia. W tym roku wiosną, na sam koniuszek marca wchodziłam na górę, niosłam misę ziemi by zagrać na niej z przyjaciółmi. Ale było najciężej ze wszystkich wejść, najtrudniej aż płakałam krzycząc w sercu samotna jak nigdy lecz zdeterminowana wejść choćby nie wiem co!. Kiedy weszłam poczułam że chcę położyć się koło tej kochanej Lipy stojącej na straży drogi koło budynku. No chciałam zdjęcie i wtedy nagle pojawiły się dzieci, cała wycieczka maluszków, zachwycały się dżdżownicą a ja czułam że wchodzi we coś… że rodzę , po prostu rodzę dusze Nowej Ziemi osuwając się na ziemię… to było tak osobiste , tak potężne i wydawało mi się że jestem sama. Po powrocie długo dochodziłam do siebie, milczałam ale w końcu odmroziłam się i zasłony się rozsunęły- nie byłam sama, były inne dusze kobiet ze mną, te które nie mogły wchodzić na Ślężę. To w skrócie, bo było łączenie zaślubiny Ślęży i Raduni , nocne wchodzenie wiele objawiające. I nawet mocne ataki że jestem gadem – wytrwałam i cały czas wierzę w miłość, wiem że serce góry mnie wspierało. Ten obraz jest we mnie, obraz mandali kobiet- dziś to do mnie dotarło Ellen. Cały czas od 2011 roku działam na rzecz Macierzy Ślężańskiej, wiem że ona potrzebuje serc kobiet praktykujących Miłość, zwyczajną piękną siostrzaną miłość. I bardzo chciałabym być z Wami tam z Tobą, tylko finanse mnie powstrzymują. Bardzo chciałbym by ten obraz OŻYŁ, stał się Prawdą i Życiem dzięki sercom pełnym Miłości i marzę by przy tym Być. Poczułam że Ty pięknie to zrobisz, tak żeby Ślęża pojaśniała. Moc Miłości dla Ciebie i Wszystkich czujących Istot
Mandala z minerałami
I taką otrzymałam odpowiedź od Elen:
„Wspaniale Ana, wspaniale, jak miło to czytać, budzenie się zrozumienia i odczuwania kobiecości. Obraz jest z bardzo głębokim przesłaniem – rodząca Macierz , nieustannie z jej łona naradza się życie – i chodzi tutaj o aspekt świadomościowo – energetyczny, rola kobiety – naradzanie -nieustanne naradzanie. Bezpłodność nie oznacza – nie możesz rodzić fizycznych dzieci, lecz NIE MASZ ŚWIADOMOŚCI nieustannego naradzania. Można powiedzieć, że kobiety przeszłości, choć rodziły następne pokolenia, były bezpłodne w sensie świadomego nieustannego naradzania miłości. Rodziły stary świat, stary program, w bólu i bez głębszego zrozumienia, LECZ DZIŚ , jest czas , gdy zostawiamy „grzech” Ewy czyli program, jej win, i podnosimy nasze czoła ku godności, odzyskujemy prapoczątek energii żeńskiej, jej zrozumienie, poza cielesne, choć poprzez ciało poznawane. Ana napisz do mnie na priv, w sprawie warsztatów. może jakoś to załatwimy. Wszak maja się spotkać strażniczki, i tylko takie osoby przybędą. NASTĄPI – otwarcie wrót przeszłości i ponowne połączenie z prastarą wiedzą, ZAPRASZAM też chętnych mężczyzn . gdyż i oni mogli być strażniczkami lub strażnikami ŚLĘŻY, kto poczuje zew, zapraszam. „
Elen jestem Ci wdzięczna za przesłanie które znało moje serce lecz dzięki Tobie pojął to w końcu umysł, całkowicie zaakceptował… z miłością to przyjęłam i wielką radością a dusza moja jest wreszcie szczęśliwa, spokojna i może działać po Nowemu. Bo w niedzielę wedle mojej prośby z maja ” Umrzeć dla świta. Narodzić się dla Siebie” proces urodzenia z Ducha nastąpił w niedzielę ( not bene moje pierwsze narodziny w tym świecie też były w niedzielę 😀 )… wtedy sprawy wszelkie się domknęły i otrzymałam uzdrowienie z Ducha – to było piękne doświadczenie za które Dziękuję wtedy obecnym.
Jak przemówiła do serca mego na Ślęży Lipa i mój los połączył się z Lipą ( przypomniała inne spotkania z lipami z przeszłości i inspirowały mnie lipy później ) i Górą. Nie wiedziałam że w ten sposób stałam się Strażniczką( nie jedyną zapewne ) tej góry w pewnym sensie. Odczuwałam przez te lata jej obecność silnie w moim sercu. Właśnie u mnie chodziło o bycie STRAŻNIKIEM który swe serce otworzył na serce góry… o połączenie mojej energii z energią góry Ślęża, z Radunią i wieloma innymi górami a tym samym ich sercami i Duchami Gór. Teraz z perspektywy czasu do dostrzegam. Chodziło by działać na rzecz góry, słuchać jej, wibrować z nią, działać z serca a zaprzestać technicznych działań z umysłu dla jej dobra i dobra Matki Ziemi i istot czujących. Przyjęcie tego owocowało też wieloma zmianami w moim życiu które teraz naprawdę widzę jak były bezcenne ale nie łatwe. Byłam prowadzona ❤
Moje bycie Strażnikiem tej góry w pewnym sensie zakończyło się w marcu tego roku. Kiedy z trudem weszłam na tę górę stanęłam pod tą samą Lipą marząc o pięknym zdjęciu z nią ( Zawsze wchodziłam z trudem, jakbym dźwigała ciężary ale nie tylko swoje niosłam, innych kobiet i ludzi aby je oczyszczać. Wtedy tego nie wiedziałam, być może nie dałabym rady tego dźwigać) . Lecz stało się co innego bardzo zaskakującego, nie planowanego, potężnego dla mnie osobiście. Podbiegły do drzewa dzieci kiedy ustawiałam się do zdjęcia. Było ich mnóstwo, cała wycieczka dzieciaczków zainteresowana wielką dżdżownicą pod tym drzewem. Nagle poczułam że zmieniam rzeczywistość… poczułam się tak jakbym rodziła, poczułam że jestem Matką Ziemią rodzącą swoje dzieci na nowo, każdą z dusz która dała intencję na życie na Nowej Ziemi. Potrzebne są powtórne narodziny żeby zresetować przeszłość wybierając nowe linie czasowe, nowe „ubranie” energetyczne, otworzyć się na Nowe. To było tak potężne że osunęłam się na ziemię, byłam jak rodząca w kucki kobieta, na szczęście nie krzyczałam ale szloch wypływał falami jak fale porodowe. Tak naprawdę trwało to chwilę ale mnie wydaje się wydłużone bardzo. Czułam się samotna i odgrodzona – tak było , ktoś próbował to zrobić- lecz były przy mnie inne kobiety duchem, później to przyszło. W głębi serca czułam ich obecność, ich dusze połączone moją a ja byłam kanałem ofiarującym swoje ciało na ten moment. Po jakimś czasie miałam rozmowy, sygnały od pewnych kobiet na ten temat. Kobiece połączenie pond podziałami- bo energia Żeńska bardzo potrzebuje połączenia i wspólnego działania bez względu na wiek, rasę, kulturę, religię wszystkich Kobiecych Serc.
Potem znalazłam tych, z którymi przybyłam aby zrobić co zaplanowaliśmy- zagrać na misach dla Góry i Matki Ziemi. Do połowy góry niosłam swoją misę Ziemi, potem pomagał mi Przyjaciel- waży sporo :). Zagraliśmy na szczycie Ślęży na skałach i w drodze powrotnej na Wieżycy, przy wieży. Światło słońca w tej powrotnej drodze było zachwycające. Więcej pięknych zdjęć w notce Spotkanie z natura na górze
Chciałabym opisać spotkanie z pewną Lipą na Ślęży. Wybrałam się tam z całą rodzinką w dniu 26.07.2011 roku. Wszystko działo się jakby było zaplanowane wyżej a ja tylko miałam intuicyjnie się dostosować. Nawet dzień odwiedzin został zmieniony pod wpływem pewnych zdarzeń. Pozwoliłam się prowadzić wewnętrznemu głosowi. Od samego początku odczuwałam moc energii wokół aż wirowało mi w głowie. Na samej górze kiedy nacieszyliśmy się widokami zapragnęłam podejść do Lipy, która stoi przy drodze koło domu turysty. Przyciągnęła mnie swoim pięknem i kobiecością.
Lipa latem i zimą ta sama 🙂
Poprosiłam, czy mogę się przytulić i przekazać jej energię w zamian za tę chwilę ciszy przy niej. Skupiłam się na sercu. Wydawało się, że nic się nie dzieje. Ale teraz wiem, że bardzo subtelnie przeniknęły się nasze energie. Jakbyśmy się wzajemnie pieściły, delektowały obecnością. W pewnym momencie zobaczyłam leśną drogę oświetloną światłem. Jakbym stała na szczycie oświetlonym pięknym światłem i patrzyła na drogę prowadzącą w las zielony. Kilka razy powracał ten obraz, jakby był ważną informacją dla mnie. Na pewno ten widok i opublikuję w swoim czasie… Potem wytrysnęło ze środka serca słowo „macierz” i pojawił się znowu obraz. To postać jakby kobiety matki, opiekunki… Odebrałam to jako prastarą rzeźbę z kamieni ułożoną tworzącą mandalę… Oto szkic zrobiony ręcznie.W odpowiednim czasie wymaluję tę postać na płótnie i dokładnie zobaczę co się mi objawi …
Lipa stoi na straży drogi, zdrowo kwitnie od tak dawna i wiele widziała. Jej gałęzie sięgają ziemi jakby chciały otulić ukochane dzieci. Poczułam ile ma w sobie miłości i radosnej energii. Bardzo jestem wdzięczna za ten dzień i to spotkanie. Bo drzewa mają wiele do powiedzenia o sobie, o dawnym świecie i o nas samych. Szanujmy i chrońmy naturę i stare drzewa, bo one są magiczne. Zrozumiałam jakie to jest ważne…
W ostatnim momencie, kiedy już chcieliśmy zejść spotkałam przyjaciół z przed wielu lat.:)Po prostu niesamowite spotkanie! Może ta Lipa chciała mi pokazać, że oni idą drogą i że to ważne abym pozostała do tego czasu na górze? Nie wiem na pewno. Wiem, że to było ważne spotkanie i to się liczy.Uświadomił mi przyjaciel, że 26 lipiec to jest początek roku w kalendarzu Majów! Nie wiedziałam tego wcześniej. Radośnie uczciłam ten cudowny początek słonecznego roku!!!:)) Czego też życzę wszystkim:)
Pierwsza wersja Macierzy
Macierz I
Wersja z Kręgiem z kamieni na Raduni
Macierz, Lipa, Ślęża- Kręgi Kamienne Radunia
Ten dzień 26.07.2011 faktycznie otworzył wiele ścieżek… wiele połączeń 🙂
Mandala 12.06.2014 Kamienie z miejsc bliskich memu sercu zebrane razem. W środku skała z Jaskini Smoczej w Tatrach, jest z nad morza i jeziora pełnego białych lilii wodnych, z Sudetów, ze Ślęży, z Kraskowa. Kończy się coś i zaczyna, odrodzenie starego ale z nowym duchem czasu.
Kiedy skropiłam wodą kamienie odmieniły swoją barwę i kamień czarny ze Ślęży z resztkami jeszcze ziemi odsłonił swoje zielone piękno i było jedno wielkie mega WOOOOW!!!
KAMIENNE SKUPISKO
Z kamieniami leżą Kamień Faraonów i Róż Pustyni -serce
Czarno-Zielony Kamień ze Ślęży
Wielce inspirujący , dobrze leży w dłoni i na sercu i kiedy udam się w podróż pojedzie ze mną i zobaczę dokąd mnie zaprowadzi 🙂
Zachód Słońca z kulą i zabawa w zielone.. inspiracją był Kamień ze Ślęży… i że pomarańczowy kolor najlepiej się czuł przemieniony w zieleń, nawet dwie zielenie: jaskrawą zieleń i szmaragdową nieco.
Obraz namalowałam przed wyjazdem, miały być tańczące kobiety jak w mojej wizji uzdrawiającej ale ostała się kobieca postać ze skrzydłami motyla. Motylek mieszkał w naszym domku. Nic nie dziej się przypadkiem. Kobieta jest w strumieniu jak przy otwarciu czakramu w Kraskowie.
Kiedy jechałyśmy na Ślężę stanęłyśmy w pewnym miejscu. I tam był spiralny kryształkowy żyrandol. Wir kryształków … kiedy paliliśmy agnihotrę taki wir ujrzałam, to zdążyłam zapamiętać bo reszta umknęła. I coś w rodzaju Ufo w tym wirze spiralnym.
Podróż, długa i trudna podróż na Ślężańską górę… to był owocny czas. Kiedy szłam na Ślężę byłam sama, czułam się sama… odczuwałam samotność, oddzielenie od Was… w sercu wezbrało morze odczuć które było mi tak ciężko dźwigać… robiłam wiele zdjęć, prosiłam moje skały, Anioły żeby pozwoliły mi wejść… to była najtrudniejsza podróż pod górę… nie mogłam oddychać a nogi były za ciężkie…dodatkowo kiedy patrzyłam na to piękne niebo pojawiały się czarne dymne transparentne przesłony… lecz szłam, oddychałam i robiłam zdjęcia piękna… oddychałam świadomie… w miejscach szczególnych oddychałam energią drzew i skał… rozmawiałam z górą, z kochanymi głazami… kocham skały i głazy bardzo mocno… ogromna mam do nich miłość i wdzięczność…
Weszłam na szczyt… kiedy szłam na wieżę spotkałam naszych… „Mamuśka” dała mi kij i powiedziała „uziem się”… na wieżę wlazłam tylko do 1 piętra i dalej nie mogłam… ale stanęłam przy skałach, pośród nich próbując się uziemić, oparłam się o głaz i zastygłam… aż poczułam impuls by iść… w tych wszystkich rzeczach dobrych dla mnie czułam jak coś mi przeszkadza- napływały wtedy smutek, poczucie izolacji i odosobnienia- powalały na kolana i pod górę i z góry kiedy szłam. Bo te uczucia były też z tego, że ktoś chciał się pożywić mną. Odeszły podpięcia czarnego charakteru, zostałam uwolniona następnego dnia. Nie złamał mego ducha jednak bo dobre Anioły czuwały te fizyczne i eteryczne.
Kiedy odchodziłam od skały poczułam jak moje serce porusza fala, dwa uderzenia fali- niczym szloch serca taki uwalniający- może poczułam energię tych co medytowali na górze w tym momencie, bo lżej mi się schodziło i w towarzystwie :)… Dobra dusza zobaczyła mój stan i poprosiła o pomoc dla mnie i druga dobra dusza zrobiła mi zabiegi, najpierw płakałam, potem się śmiałam i śpiewałam moją pieśń serca ( nie wiem jak to się pisze uwolniła mnie od wielkiego żalu w sercu- to było niesamowite) … a rano Kochana dusza uwolniła mnie, pomogła mi bardzo, bo od tego momentu poczułam jak mi jest lekko… poczułam spokój ducha… mogłam cieszyć się radością innych i swoją… i śmiałam się dość często nagle i bez ostrzeżenia się chichrałam aż dojechałam taka do domu pomimo zmęczenia… byłam szczęśliwa że mogę się znowu śmiać tak po prostu z byle czego, naprawdę poczułam ulgę że mogę to robić bez poczucia winy że mój smutek staje się obciążeniem dla innych. To sprawiło, że odzyskałam Siebie… długa i ciężka była moja droga do odzyskania siebie i pełna emocji, bo tak wiele doznań i bodźców było wokoło. Kiedyś doświadczyłam ciemności ale byłam wtedy taka spokojna. Tera zbyło inaczej, trudniej.
Kochana Lipa na szczycie Ślęży, ta która ofiarowała mi wizję MacierzyLipa na dole Ślęży Kochana
Kiedy dziś przeglądałam zdjęcia już wiem, nie byłam sama ani przez sekundę, szłam i wsparcie płynęło ze wszą. Kocham tę górę i moja miłość płynęła do niej cały czas. A góra odpowiadała tak pięknie. Głazy moje kochane głazy uśmiechały się, były obecne, wpierały. I niebo wołało do mnie miłością kolorową świetlistą… i drzewa śpiewały słoneczne pieśni. Ślęża i Macierz… bo ta góra kojarzy mi się z kobiecością, tę wizję przekazała mi lipa stojąca na szczycie Ślęży w lipcu 2011 roku
Macierz-wizja od Lipy ze Ślęży Ślęży
Misy Kryształowe
Dźwięk przemawia do mej duszy, dźwięk mis był dźwiękiem otwierającym we mnie coś istotnego, obrazy kobiet, obrazy kobiet i roślin, obrazy Matki Ziemi- jej energii w kobietach… i coś o wiele więcej, czego doświadczę wkrótce ale tego nie umysł. Nie umiem tego opisać. Kiedy myślę o misach i ich dźwięku płyną mi łzy… płyną bo przepełnia mnie wiele pięknych uczuć… bo wciąż we mnie brzmią i śpiewają z moją duszą… tęsknię za muzyką kryształów.
Pierwszy koncert był niezwykły. Nie pamiętam nic oprócz płynięcia. A po pieśniach Kamili zobaczyłam wiele niezwykłych obrazów kobiet… kobiety ubrane w rośliny, kwiaty, liście w niezwykłych układach i formach… to było niezwykłe, bardzo niezwykłe… kobiety… matka ziemia… Bogini planetarna… My kobiety… w jednym z nich ujrzałam twarz Kamili… to dla mnie wielka radość… i wdzięczność przepełnia serce me.
Śpiewam swoje pieśni duszy i wszystkie one śpiewały we mnie podczas koncertów. A kiedy Kamila grała w Kraskowie niewiele zapamiętałam okiem duszy bo zbyt wiele przepływało obrazów… widziałam kolory ale przed wszystkim czułam się tak jakbym była w wielkim strumieniu białej energii. Czułam że odlatywałam a na koniec zaśpiewała moja dusza z Kamilą, poczułam tę moc… jak wyzwolił się z niej ten głos, poczułam jakby wyzwolił się też ze mnie… bo moje pieśni śpiewane dla samej siebie wyzwalają taką samą moc we mnie, ale nie śpiewałam z taką mocą dla innych. Poczułam jak serce i gardło się obudziły kiedy zaśpiewała i coś mocnego mnie przeniknęło. I przypomniał mi się obraz który namalowałam przed wyjazdem. Jest w nim coś związanego z tym wszystkim. Miał być inny ale wymalował mi się taki, jest niedokończony ale już zrozumiałam po co go malowałam.. Ten strumień jak z Kraskowa. Tam serce góry, jego duch obudził się na dźwięk mis i głos Kamili i czakram się otworzył. To było wielkie przeżycie.
Domek 5 przemian.
Pamiętam jak ogłosiły dziewczyny wyjazd i chciałam się zapisać. A że pewna Kobietka pisała o gotowaniu 5 przemian postanowiłam tak nazwać ten domek, do którego chciałam się zapisać i tak zostało. No i był niezwykłym domkiem dla mnie, domkiem obfitości gdzie każdy mógł przyjść i strawę otrzymać i wciąż było dużo… domkiem malowanych obrazków na szybie… domkiem miłości, poznawania, rozmów, nauki, czarodziejskiego gotowania, magicznych dyskusji, opowieści, domkiem przemian, gdzie motylek mieszkał i biedronka a motylek przyjechał z nami autem do Warszawy z Anią, gdzieś tam przytulony do niej – autostopowicz na gapę :). Oto kilka zdjęć
Motylek nasz kochany domeczkowy… motyl symbol transformacji, początku… symbol duszy… zmartwychwstania… lekkości… radości… przebudzeniaPoranek w Tąpadłach
i tym razem tez wiał wiatr… od razy usłyszałam tego znajomka i ucieszyłam się na jego obecność, bo czułam że nie przypadkiem przybył tutaj koleżka wspaniały 🙂
Bajeczna drogaPiękna brama do niebaTe listeczki wyglądają tak pięknie, zamrożone kolorowe kryształkiPrzytulone głazy, wyglądają jak twarze które wielką przyjaźnią się darząTa skałka wygląda jak zakopany olbrzym gdzie twarz wystaje, ramionko i łapki… jakby mnie popychał do góry hihihiPełno pokrytych kołderką puchową głazówGłazy tuz przy drodzeUśmiechnięty przyjaciel, bardzo serdecznySerce… bolały mnie kolana i do ziemi przyginały co sprawiło że dostrzegłam ten kamień ( inaczej bym go nie zauważyła), był odpowiedzią na moje pytanie właśnie.Gromada przyjaciółPięknotka kolorowa tak delikatna jak powabna kobietka, subtelna i z gracjąMały prezent na drodze od natury jak piórko od AniołówSkała mocarnaPiękno liścia i śnieguMalowane wzorki przez śnieg na gałęziach drzewSopelkowy śniegSopelki śniegowe na liściuSłońce z filetową aurąNo chciałam przejść obok ale mnie coś odwróciło i zrobiłam to zdjęcie… kochane gałązkiBiałe gałęzie i słoneczko z kropelką tęczy
Kochane drzewa ze słoneczkiem i kolorkami… zieleń i inneAh te gałązki ze słoneczkiem i zielenią i błękitemWiał Wiatr i wtedy spadały drobinki śniegu z drzew… pięknie to wyglądałoBajeczna skała pośród bajecznych damSurowy mur i białe drzewa a pośrodku słońce z zielenią i delikatnym różem i subtelnym fioletemNiebo ponad koronami drzewTrójkąt na szczycie przy wieży… ?Cudna barwa którą daje słoneczko…