Wczoraj ( piątek 29.01) turkus był mi sprzymierzeńcem, w kawiarni na spotkaniu był obecny w dodatkach. Siedziałam na nim, kocyk był w tej barwie, poduszeczki i firaneczka, poruszył mnie kiedy tylko go zobaczyłam.
Barwa dotknęła i wypełniła subtelnie serce i aurę, aby na koniec dnia przynieść mi stan pełnej harmonii w sobie.
I tak dotyk tego, co zachwyci i poruszy w zewnętrznym świecie wpływa na zmianę wewnętrznego odczuwania i widzenia świata. Dotykając swego wnętrza odmieniam tę część a ona staje się na powrót zmianą w zewnętrznym wymiarze życia. Nie zastanawiam się jak to się dzieje, wiem że jeśli czuję w sercu zachwyt oznacza to, że mam z tym uczuciem być w rezonansie i z tym, co je wywołuje. I pozwalam unosić sie temu odczuwaniu, płynę sobie przez dzień i jego chwilę wiedząc, że gdzieś obok jest to odczucie. Nie skupiam cały czas swej uwagi ( np. na turkusie, bo trzeba było wyjść z kawiarni ale od czasu do czasu ten kolor wpada w oko, przyciąga moją uwagę w otoczeniu), powalając innym uczuciom i obrazom być obecnymi w mijającym dniu. Wszystkie i tak się łączą aż przychodzi chwila, kiedy z tego połączenia, odczuwania przypływa zrozumienie w ciszy serca. Takie małe oświecenie, lubię takie odkrywcze poznanie, małe chwile przyjemności ❤
To mogę zrobić zawsze, nawet pijąc kawę i rozmyślając czy rozmawiając ze swoją małą wróżką, dobrą duszką… takie tam odczuwania rozmyślania nad tym jak barwa mnie zachwyciła aż po same koniuszki atomów mego istnienia, tym bardziej że sam turkus nigdy tak mnie nie porwał, inne barwy tak ale jego odkrywam na nowo. Może pozwoliłam sobie zaistnienie tej barwy, odblokowałam coś, to miłe uczucie 🙂
Foto własne
Foto turkusowych jezior z sieci, kilka z nich to Plitvickie Jeziora w Chorwacji