Kategoria: Woda

Odmrożona róża wiosną- opowieść

Stive Morgan „Ring Of Spring”… Pierścień Wiosny
Wiosna po zimie, roztopy, sadzenie, odżywanie i rozkwit życia jako duchową droga. Zainspirowałam tematem roztopu skostniałych emocji, zlodowacenie uczuć przypomniało mi się przeszłość i słowa popłynęły.
Dawno temu kiedy byłam młodziutka pewna kobieta przeczytała mi opowieść, która oddawała stan istniejący we mnie, nie byłam wtedy w stanie tego zrozumieć, pojąć sensu lecz czułam ból, bo to było prawdą, z którą nie umiałam sobie poradzić. Po wielu latach i różnych doświadczeniach poczułam spokój, zrozumiałam. Opowiem ją swoim językiem dodając własne spostrzeżenia. Główną bohaterką była piękna róża, która nie mogła ukazać swego wew. blasku, gdy skuta lodem trwała zatrzymana w przeżywaniu życia. Wokół niej trwała najzimniejsza noc, powietrze ostre aż trudno było oddychać. Gwiazdy tak pięknie migotały tak odległe a pod nogami skrzypiał śnieg, skrzył mróz takiej mroźnej samotnej nocy gdzie rozdzielenie, rozłąka i najgorsza pustka najmocniej dotykały serca. To mogło zabić duszę i ciało, lecz istniała więź której Róża nie widziała, to połączenie z naturą, to umiejętność otwierania się na jej łonie, przyjmowania od niej miłości, bezpiecznej i był cel, do którego dusza zamierzała choć umysł tego nie wiedział, dlatego róża przetrwała, nie wiedziała, że nigdy nie była sama. A czas odwilży nie mógł stać się nagły, bezpieczniej było etapami roztapiać ten lód, żegnać pustkę zimy, roztapiać ostrożnie delikatne płatki Róży aby przygotowywać się do wiosny. Choć dusza rwała się do przodu niecierpliwa, z tyloma rzeczami musiała się zmierzyć i pożegnać, tyle zrozumieć, by móc zaufać i przyjąć miłość. Zrozumieć, co znaczy naprawdę przyjąć a naprawdę puścić i pojąć czym jest to, co jest większe-czystsze niż sama dusza, że ona może tylko oddać się tej Sile Wyższej pozwalając się ostrożnie prowadzić przez roztopy, unikając powodzi. Przygotować glebę pod zasiew nowych ziaren, które rozkwitnąć mogły już zimą niczym zwiastuny wiosny- nadzieja- by wiosną pojawiło się ich więcej. Piękna jest wiosna, która po odnowie pojawia się w uzdrowionym ciele, to takie budujące uczucie na duszy że aż serce rośnie. Róża odżyła, zostawiła zimę aby stać się się wiosną, zobaczyła że tyle kwiatów jest wokoło, tyle życia którego karty może zapisać inaczej, pełniej już nie tylko z nadzieją jej ukochaną lecz z mocą serca, z odzyskaną wiarą bez pośpiechu, spokojnie i prawdziwie. Jedyne czego pragnę to żyć prawdziwie już bez iluzji, być sobą, umieć radzić sobie z wyzwaniami i kochać autentycznie, cieszyć się, tworzyć i słuchać ciszy i życia słuchać sercem całym. 💚 Ana Anilalah 23.03.2019

Był Dzień Wiosny 22 marca

Z okazji Dnia Wody muzyczna uczta Dan Gibson „Equilibrium”… równowaga emocji zapewnia też balans wodzie, która krąży ciele, jedno zależy od drugiego i ma nie tylko wpływ na nas wewnątrz nas, lecz wpływa na świat na zewnątrz. Dlatego kropla po kropli wnosząc harmonię w emocje tworzę piękno w sobie, w wodzie rozkwitają kwiaty życia tworząc jeden ogród życia, z każdą kroplą jak każdą myślą, wypełniam się spokojem miłości zamiast wojną.
Equilibrium

Zimowe spacery nad wodą

Nad Wisłą w Warszawie chwile w słońcu choć w mroźny dzień a zimno potęgował dość mocny wiatr. Jednak kiedy idę z kijkami rozgrzewam się, więc ciepło otula mnie całą od środka. I mimo chodzenia zawsze zwyciężają widoki, zawsze mam ochotę stanąć by czemuś się przyjrzeć czy zachwycić. Wisła ukazała swoje piękno tego dnia, ptactwo siedziało raczej niż latało a i bobry pozostawiły swój ślad w drzewach. Ostatnio wszędzie widzę ich ślady, jakby się rozmnożyły.

Stałam nad wodą medytując, posyłając rzece moc miłości aż do jej źródełka i aż po jej kraniec rozpływający się w morzu. A w mojej głowie były dwa słowa: czysta rzeka, nie mogłam zatrzymać tego, mogłam się poddać pragnieniu Wisły, słonko ogrzewało mi twarz i żadem mroźny wiatr nie był mi straszny. Potem czułam się mocno zmęczona, ledwo doszłam do auta. Myślę że po prostu zrobiłam zabieg energetyczny rzece, a to już jest wymagający proces. Za to mąż, który wiernie towarzyszy mi z kijkami, prowadził auto a ja zrobiłam coś niebywałego. Bo generalnie boję się spać w aucie, zawsze kontroluję drogę i patrzę na widoki za szybą. A tym razem usiadłam i zamknęłam oczy od razu, miałam je zamknięte prawie do samego domu, byłam w swoim siódmym niebie, szczęśliwa, zagłębiona w siebie, bezpieczna… trwałam w tym niezwykłym stanie jak zaczarowana pełna ufności delektując się ciszą w której słuchałam opowieści złożonej z wibracji ciała, w muzyki mego kosmosu.

Narew, pięknie sobie płynie. Po jednej stronie rzeka a po drugiej las i bagienka. Na wale mało spacerowiczów więc była przestrzeń, czysta i ożywcza. To był energiczny czas, tak raźno jak rzeka płynąca obok, na której w słońcu skrzył się w słońcu już topniejący lód, którego ten mały mróz jeszcze trzymał. Zachwycałam się lasem i wodami w nim, słońcem, wiatrem i radosnym krokiem niosącym mnie pośród tej pięknej przyrody. Mijały nas łabędzie raz w trójcy raz w parze… a na koniec gdy wracaliśmy do auta moją uwagę przyciągnął głos ptaszków, zasłuchałam się i zaczęłam szukać śpiewaków. Myślałam że nie ujrzę żadnego ale one jakby czekały i same zaczęły przelatywać z drzewka na drzewko wzdłuż mojej drogi aż usiadły na końcu i czekały cierpliwie aż zrobię zdjęcia. Czułam się szczególnie obdarowana, tym bardziej że to okazały się czeczotki.

A drodze do domu znowu miałam zamknięte oczy, słońce oświetlało mi twarz, byłam tak wolna w swym doznaniu, wyzwolona, bez ograniczeń. Pod powiekami pojawiały się kolory które później zmieniły się we fraktale różnokolorowe a zmieniały się pod wpływem migających drzew, które czułam pod powiekami, ich cień wywoływał nowe wzory, kształty i kolory. Byłam znowu dzieckiem, które niczego się nie boi, jest ciekawe świata, chce odkrywać nowe rzeczy, ma odwagę wyruszać szlakiem swych marzeń, podróżować z wiatrem we włosach, żyć tym co jest całą sobą oraz być w pełnym połączeniu ze swoją boskością oraz Źródłem Miłości, Duchem. Cudowne chwile.

 

Jesienne impresje

Impresje w pogodny dzień w lesie

Kiedy pewnego dnia o poranku zdecydowałam się pojechać rowerem do tego lasu poczułam się prawdziwie szczęśliwa, bo słońce wreszcie zaświeciło tak pięknie po długim okresie deszczów. Spacerowałam rozmawiając z Bogiem, wchodząc do lasu zawsze proszę Duchy przyRody o zgodę na moją obecność i zawsze dziękuję za ten dar korzystania z jej darów.  W tej ciszy mogłam rozmawiać sobie z Bogiem, odczuwać jego bliskość w moim sercu i otoczeniu. Kiedy przebywam na łonie natury  zawsze czuję jej kojący dotyk w sercu. Wtedy przyciągały mnie grzybki, roślinki, blask w kroplach traw czy żywy blask barw w słońcu liści… wszytko ożyło i poczułam się jak w bajce, przeniesienie w inny wymiar własnych myśli pozwoliło mi wyjść poza granice wyobraźni… pomarzyć każdy morze, każdy może pozwolić sobie na przepływ uczuć, na zachwyt, na uwolnienie myśli, na odprężenie czyli medytację w ruchu… wystarczy iść spokojnie, oddychać naturalnie i obserwować otoczenie zachwycając się tym, co przyciągnie nasz wzrok… wtedy mogą napłynąć różne odczucia, emocje, myśli które w otoczeniu żywej przyRody o wiele łatwiej jest poczuć, uwolnić, cieszyć się prostymi przyjemnościami…

Oto boskie chwile w której uzdrawiam swoją duszę, inspiruję się pięknem, życiem będąc sam na sam ze sobą. Kocham tę samotność i ciszę w której mogę usłyszeć szept Boga w swoim sercu, szept drzewa, kwiatu, roślinki… wszystko do mnie przemawia, śle swoje przesłania które odczytuję sercem. To moja magia

 

 

W deszczu… mały spacer wokół bloku, gdy nie mam czasu jechać do lasu. Doceniam to co mam wokół siebie, cieszę się małymi rzeczami. Krople wody ozdabiając kwiaty, roślinki wyglądają jak klejnoty pełne blasku i życia.

W pochmurny dzień wrzosowy las

Długo padały deszcze i tak tęskniłam za lasem, jego zapachem, za naturą. Wyjechałam w przerwie gdy przestało padać. Odnalazłam wrzosową polanę całą mokrą od deszczu. Przywitała mnie mała żabka, było mi tak miło z tego tytułu, mam do nich słabość, bo kiedyś miałam taką ksywkę Żabka. Uwielbiam połączenie fioletu i żywej zieleni, wywołuje w sercu mocne poruszenie, zachwyt który podnosi moje wibracje. Przytulając się do brzozy zrobił się szum od deszczu spadającego przez liście wprost na mnie. I nie było odwrotu ani osłony, wracałam do domu rowerem ciesząc się deszczem, cała zmoknięta a nawet pochlapana błotem, znowu poczułam się jak małe brudne szczęśliwe dziecko. Wzdycham na to wspomnienie i od razu mi lepiej.

Chorwacja cz.3, Jeziora Plitwickie

Zacznę od praktycznych podpowiedzi. Przed wycieczką patrzyliśmy na pogodę, mąż znalazł taką która w miarę dobrze podpowiada, gdzie są wskaźniki ale nie pamiętam nazwy. Czemu tak? Bo w tamtym rejonie pogoda bywa całkiem inna niż nad brzegiem morza, często temperatura opada i bywa niska, zdarzają się burze, szybkie zmiany pogody. Dobrze jest więc mieć coś cieplejszego i przeciwdeszczowego w plecaku i koniecznie wygodne obuwie, bo to nie deptak a górska wycieczka momentami.

Jest kilka ścieżek zwiedzania, my wybraliśmy sześciogodzinną, jest ośmiogodzinna najdłuższa ale nie mieliśmy na nią czasu. Przyjechaliśmy po deszczu specjalnie, temperatura wzrosła wtedy do 20 stopni, było gdzieś przed 14stą, więc czas był cenny. Wybraliśmy tę trasę ze względu na to, że przebiega od góry ku dołowi a nie odwrotnie. Nie byliśmy na ogólnym parkingu, tylko osiemset metrów wyżej, koło jakiegoś hotelu w lesie. Nie pamiętam dokładnie. Doszliśmy do miejsca gdzie kupiliśmy bilety i specjalny autobusik zawiózł nas wysoko, krętymi drogami na miejsce startu zwiedzania. Szlaki są oznaczone więc łatwo jest się zorientować w którym kierunku iść. Na ścieżkach czyi kładkach i dróżkach jest ogrom ludzi a ścieżki nie za szerokie, trzeba iść ostrożnie. Mnie ten ogrom ludzi idących w dwóch kierunkach na początku przeszkadzał, żadnej ciszy i spokoju, żeby znaleźć ciszę trzeba by odejść gdzieś w bok a nie zawsze było to możliwe tudzież dozwolone. Mnie gonił czas więc medytację miałam w ruchu. PO skończeniu wycieczki był w innym miejscu punkt skąd też odjeżdżały autobusiki, ostatni jest o 20.30 więc musieliśmy się spinać z tym zwiedzaniem żeby zdążyć i dojechać do miejsca, gdzie kupiliśmy bilety. I powrót do auta, ostanie osiemset metrów pod górę był dystansem, który bardzo powoli szłam, bardzo powoli.

 

Droga nad Jeziora i zachwyciły mnie chmury, które góry zatrzymywały. Widok jak z bajki.

widok na góry chmury, droga do plitwic , Ch 8813

Wycieczka biegła szlakiem, zaczyna się kładkami z drewna. Pomagają przechodzić nad jeziorkami, wiodą nad rzeczkami płynącymi przez las do następnego wodospadu, byłam nasycona szumem rzeczki i wodospadów. Kiedy indziej szlak wiódł przez drogi leśne w bajecznym lesie pośród drzew.

autobusik Plitwice 09205

Ścieżki

Na początku zachwycił mnie las, w którym głównie rosły przepiękne buki. Byłam zachwycona, szczęśliwa. Pomyślałam że ten rejon To Eden dla Elfów, Kraina buków i ogrodów wodnych. Jeśli jeszcze kiedyś tam pojadę to bym marzyła o jesieni i żebym miała ciut więcej czasu na chwilę medytacji.

Małe zbliżenia na świat roślinek

Małe zbliżenia na ryby i raka 🙂

Jaskinia, która jest przejściem w górę lub w dół, bardzo stromym zresztą. Zbliżenie i z widok z oddali.

Widoki

 

Leśna rzeczka z która płynie z góry tworząc zachwycające wodospady i jeziora.

Wodospady, jak jechałam nad Jeziora Plitwickie jakoś nie wiedziałam, ze będzie tam tyle wodospadów, no moim marzeniem było zobaczenie turkusowych Jezior więc byłam mile zaskoczona wszechobecnymi wodospadami.

Chorwacja I , Chorwacja II

 

 

 

 

 

 

 

 

Adriatyk i sny o oceanie. Zwiedzaczek Chorwacja cz. 1

Moje pierwsze odczucia ze spotkania z Adriatykiem, ciepłe morza znałam z tv i ze snów.

I miałam jedno fascynujące odkrycie, nie wiedziałam że na płyciznach morze jest jasno turkusowe a dalej ciemnieje, nie miałam tej świadomości. Czemu o tym piszę? Bo będąc w ciąży z trzecim synkiem miałam piękny sen o nauce pływania. Wchodziłam do morza po obłych schodach, takie piękne zaokrąglone tarasowe schody, to mnie uspokajało ponieważ bałam się głębi. Czemu? Nie umiałam pływać. A ten sen mnie prowadził wierze, że umiem to zrobić i zaufaniu w prowadzenie. I weszłam i popłynęłam aż na sam środek wielkiego oceanu gdzie była ciemna plama granatu, gdzie była największa głębia. Towarzyszyła mi chmurka płynąca po moim niebie. Jak to możliwe dziwiłam się? I potem słuchając szeptu serca położyłam się na plecy i tak zapadłam w bezruch. A potem następne wyzwanie było, okazało się że ten wielki nieskończony ocean jest skończony, że widzę jak za moją głową pojawiają się brzegi skał, tworząc zwężenie, przesmyk prowadzący do jeszcze większego oceanu ale bałam się tam wypłynąć. Wkrótce potem będąc w ciąży nauczyłam się pływać i nauczyłam się leżeć na plecach na wodzie w bezruchu.

Będąc w Chorwacji tego lata powróciłam do tych snów, do tej barwy wody, do tego jak mi to wszystko prawdziwie zostało pokazane, szczególnie te turkusy przy brzegu. Pomyślałam, że przesłanie tego snu wciąż się kreuje, ma wiele znaczeń, które na nowo przemówiły dotykając mego serca. To są sny wielowymiarowe, powracają jak bumerang żebym im się przyjrzała na nowo. W ten sposób dokonując rozpoznań poszerzam swoją świadomość. A oprócz przyjemnych chwil cały czas pojawiały się trudne momenty, wciąż coś odkrywałam o sobie, dotykałam własnych słabości i ograniczeń i starałam się im przyglądać żeby rozpoznać, co mam do uzdrowienia. I pomimo wszystko odnajdywać w sobie światło, poczucie że jestem godna miłości Boga i tej najważniejszej, tej własnej miłości do siebie. I wciąż jestem z tym konfrontowana aż stanę się czystą miłością, spokojem, wiarą, ufnością, harmonią, zdrowiem i szczęściem, światłem.  I jeszcze jedno, na pewno świadomość dziecka mnie dotykała i przez sny prowadziła ku rozwojowi, tak było też w przypadku dwóch synków, oni przemawiali do mnie przez sny. Razem przemierzaliśmy Krainę Snów, dotykaliśmy oceanów podświadomości. Wspierali mnie, ich świadomości przenikały moją i razem mogliśmy przez sny zmieniać naszą rzeczywistość. Teraz to wiem, wcześniej nie czułam tego tak właśnie. Ale ich moc wspierała moją i zawsze będę im wdzięczna za ten dar, za te chwile razem w snach.

A Nataniel z którym śniłam sen o oceanie, gdzie nauczyłam się pływać właśnie w Chorwacji poczuł, że może pływać bez pływaczek, uświadomił sobie że potrafi pływać. I to jest nasze wspólne marzenie, spełnione we śnie i w realu. To jest piękne, Jestem pełna wdzięczności i uznania dla moich dzieci ❤

24.08.2017

Obrazy namalowane pod wpływem snu

Drage… zachwyca mnie zmienność barwy morza w zależności od pogody. Bywa szafirowe oraz lazurowe pięknie po przez turkus głęboki ciemny a na płyciznach widać jasny turkus. Bardzo dużo soli w Adriatyku jest i jest przejrzystość wód, można pooglądać podwodny świat. 02 sierpinia 2017

 

Zwiedzaczek cz.2 Trzy miasta Chorwacji

 

Chwile na rozmowy z Bogiem, wycieczka rowerowa

Napisałam coś, co zdarzyło mi się usłyszeć w czasie zabiegu… kiedyś uczyłam się mówić Kocham Cię do lustra, teraz usłyszałam łagodniejszą wersję rozmów z lustrem. Bardzo podniosło mi nastrój i najgorsza robota poszła mi lepiej niż przypuszczałam.

tekst pytanie z lustrem, róża pomarańczowa, niebo psd

Na dobry początek zachwyciło mnie niebo nad łąkami małych lotów. Poczułam ulgę na duszy i wzięłam głęboki pełen szczęścia oddech żeby moje opadnięte skrzydła znowu się wzniosły. Mam tak bardzo intensywny czas, bardzo dużo porządków w domu, normalnie czuję się jakbym miała przeprowadzkę choć jeszcze nigdzie się nie wyprowadzam. I wycieczka czy krótki wyjazd to cudny balsam dla ciała i duszy.

Jadąc ścieżką przy Kanale Żerańskim znalazłam ciche wzniesienie nad wodą i chwilę pobyłam z Bogiem w ciszy pełnej wdzięczności. I kiedy już zbierałam się do dalszej drogi słonko wyszło zza chmur ogrzewając mnie całą, rozświetlając wszystko wokół. I dziewanna tak pięknie mi zapozowała i mewy wzniosły skrzydła do lotu.

Piękny zachód słońca spotkał mnie nad łąkami i latające grupki ptaszków

I zaczarowana chmura pełna pomarańczu z okna, przypomina mi smoka.

zachód pomarańcz chmury widok z okna psd

Długa wycieczka z wodą w tle, Narew, Zalew Zegrzyński i Kanał Żerański

Ana Narew 06916

Uwielbiam pobyt nad wodą, kocham wycieczki rowerowe te samotne jak i wspólne z mężem. Tym razem była wspólna, to on wypatrzył bobra i świetnie prowadzi ku temu celowi, który wybiorę a czasem on pokazuje mi to, czego nie znam jeszcze.

łabędzica łabądki , kanał żerański woda

Zatęskniłam o poranku o morzu a popołudniu wybrałam się rowerem nad wodę, nad Zalew Zegrzyński i nad Narew wzdłuż kanału Żerańskiego, mnóstwo wody. Miałam chwile nad Narwią aby pobyć w ciszy a wiatr śpiewał swoje pieśni. Po drodze w jedną i drugą stronę obserwowaliśmy pływające Bobry, no chyba czegoś szukały. A kiedy tylko przystawaliśmy one dawały nura pod wodę, sa bystrymi obserwatorami. Wycieczka długa była i nieco obolała wróciłam do domu, dawno nie jeździłam i ciało się odzwyczaiło. Ale warto było, czuję się szczęśliwa bo woda zawsze ma na mnie dobry wpływ.

widok Narew 6922

Nad Kanałem Żerańskim łabędzie i pływająca para Bobrów

Nad Zalewem Zegrzyńskim

widok na Zalew zegrzyński 911

Nad Narwią

PrzRoda na łąkach i nad Kanałem Żerańskim. Wycieczka rowerowa

Woda zawsze niesie dla mnie ukojenie i wyciszenie. A miałam naprawdę ciężki nastrój od wielu dni, smutek i wszystko inne i było już za długo. Wysiłek fizyczny, samotna jazda rowerem, widoki, kontakt z przyrodą i nastrój poprawił się, już mnie smutek nie pozbawia pogody ducha.
„Serce moje pełne wdzięczności za wszystko i wobec wszystkiego. Sercem patrz i czuj, przypomniało mi. Wszystko, co nie było miłością w przyrodzie w miłość zmienione zostało. Sercem patrz i czuj, w tym wolność jest, w tym życie jest i uzdrowienie. Sercem uśmiecham się z wdzięcznością ♥”

Jedna wycieczka rowerowa a odnalazłam obfitość wrażeń i doznań dzięki przRodzie. Zachwyciły mnie najpierw Chabry na łące, właśnie nie w zbożu ale na łące 🙂

Chaber ma 12 płatków tworzących piękną mandalę….

a w każdym płatku siedem części płatka, też jak mandala wyglądają, jak gwiazda błękitna. Zachwyciło mnie to odkrycie i liczby 12 i 7, taka oto mała radość moja.

Łąki mnie w drodze zachwyciły bogactwem min. dzwoneczków… kocham te piękne kwiatuszki pełne wdzięku. Kiedyś bardzo chciałam tylko robić zdjęcia makro a teraz lubię rozbić zdjęcia z odległości, dzięki nowemu aparatowi. Dzięki temu wychodzą mi całkiem inne zdjęcia i przenoszę to na samo życie. Dobrze jest poczuć dystans do wielu spraw, nauczyć się tego by przybierać rolę obserwatora, szczególnie podczas emocjonujących chwil w życiu. Umieć stanąć z boku, zachować wew spokój i nie dać się wciągnąć emocji lecz umieć zrozumieć siebie i innych ludzi przez taką postawę.

Oczywiście po drodze spotkałam piękną parę, dmuchawiec że tak nazwę tę roślinę i czerwony mak, też pośród traw.

A nad Kanałem Żerańskim ujrzałam obfitość jaśminu na trasie którą jechałam.

Był po obu brzegach, słodki zawrót głowy, nawet za mocny jest ten zapach jak dla mnie.

Znalazłam pomościk nad wodą, pobyłam sobie w ciszy, nawet ujrzałam przepiękną ważkę koloru nocnego nieba, błyszczący granat z odcieniem fioletu czy fuksji- coś zachwycającego, wspaniałego.

I jak pisałam na początku, woda mnie wycisza, ma na mnie pozytywny wpływ, szczególnie woda słodka jak jeziora, rzeki, stawy, potoki… kiedy czytałam że woda jest wszędzie tej wiosny nagle uświadomiłam sobie, że nawet oddycham wodą! Dla mnie było w tym coś niesamowitego, bo przyszło mi że jestem wciąż jak w łonie matki, łonie Matki Ziemi i mój rozwój jest drogą, by w z tego łona się narodzić, wyjść z wody jako nowy człowiek. Nie umiem opisać jaki we mnie to wywołało efekt, ale bardzo głęboko poruszający, jak zwykle w takich stanach „oświeceń”. Wyjść poza wodę to też znaczy wyjść poza dualne programy i zworce, znaczy pozostawić stary świat i otworzyć się na nowy, którego nie znam, czuję tylko, że taki jest mój kierunek, w którym zmierzam nie zapominając, żeby cieszyć się życiem. Bo o to chodzi, żyć z radością wzmacniając swoje światło serca.

A na wodzie oczywiście w dalszej drodze po medytacji zobaczyłam nenufary… coś pięknego.

I kwitną przepiękne dzikie róże, kocham ich zapach.

wycieczka rowerowa
Była mega obfita, była inna , taka jak lubię. Moc obecności kwiatów, ptaszków… uwielbiam kiedy wycieczki nie są podobne do siebie , bo stałość czasem mnie nudzi, pozbawia powera. Dlatego ta sama trasa jeśli zdarzy się na niej coś innego niż zwykle staje się ciekawsza, czuje wtedy powiem przygody, czar odkrytego skarbu, zaskoczenie czymś nieznanym… to mogą być maleńkie rzeczy ale dla mnie są bezcenne, bo nuda znika a pozostaje radość tego co stare które może rodzić coś nowego nieoczekiwanego. Czuje się cudnie naładowana obfitością przyrody i Ducha. Przez smutek do miłości, w przyrodzie wszystko się leczy, bo ona jest jak macierz, serca łono kochające.

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zalew Zegrzyński

Wzruszające chwile nad wodą, Zalew Zegrzyński

„BYĆ ZAWSZE, NIEMNIEJ, W SWYM ŚWIETLE, ZANURZAĆ SIĘ Z BŁOGOŚCIĄ ROZPŁYWAĆ W NIM … ŚWIATŁO JEST STAŁE NIEZMIENNE, ŚWIATŁO TO MIŁOŚĆ… WSZYSTKO INNE JEST ZMIENNE, NAWET ŻYCIE I ŚMIERĆ. ANA ANILALAH 07.08.2016

zachód słońca zaegrze woda 1452

Ana zachó słońca zegrze woda 66

Ana zachó słońca zegrze wod 66

Narew

zachód słońca Zegrze woda zwierz dino1484

zachód słońca narew woda z mostu 203752

Narew woda zachód słońca rośliny 01494

Zapisz