Pisałam przed wyjazdem na Ślężę „Bo Kobiecość jest dla mnie ważna”. Napisałam wiersz w związku z tym przed wyjazdem i zmieniam jeden wers w nim po spotkaniu zamiast przyjmowania i dawania „Obdarowywania”: Inne Wpisy o Macierzy, Warsztaty- Ślęża I.
„Bo być Kobietą jest ważne”
Poznać swoją Kobiecość, zaakceptować, uznać każdą jej cząstkę ufnie…
Umiłować tę część mnie która tak długo tęskniła i czekała mego miłowania,
wziąć w ramiona całe ciało w darze stworzone dla tego życia radośnie.
Staję się gwiazdą miłości promieniującą blaskiem razem z kobiecymi sercami.
Razem połączone czyniąc ze swych serc naczynia obdarowywania
tak naturalnie miękko i tak zmysłowo smacznie i w każdym swym przejawie
tańczymy bardziej świadome życia, płyniemy z duchem naradzania
w sobie własnego nieograniczonego wszechświata gwieździstego
Otuli niech wszystko we Mnie i w Tobie moc i siła serca miłowania
by żyć pełnią kobiecości uzdrowioną w pogodzie ducha
a w każdej innej pełni kobiecości pozostać w pełni uznania.
Anilalah Eu-lalia 22.10.2014
Dzień ofiarowania w którym jeden mężczyzna jako Adam prowadził Nas do Raju. Spojrzenie na Radunię spod Ślęży.
Prowadzi Adam – Jacek Kwiatkowski a mnie przyciągnęły jabłka po lewej. Wieczorek kiedy grał Jacek na pięknym instrumencie widziałam je w wizji. One tworzyły aleję która wprowadziła mnie w całą podróż przez życie i Ślężę jednocześnie ku Nowemu Słońcu.
Poszliśmy inną trasą, widokową i nie musiałyśmy wchodzić na szczyt, bo serce góry nie jest na szczycie.
Był taki moment kiedy Jacek poprosił Nas o pewne rzeczy, o medytację w drodze do Raju. Zobaczyłam wtedy drzewko- płonące światłem życia, niczym przesłanie.
I kiedy odchodziłam drzewo z zsyłającymi promienie światła na ziemię jak Duch.
Droga pełna wzruszeń… idąc mogłam wejść w siebie, poczuć co we mnie gra i aż trudno to ująć rozpłakałam się. Otrzymałam odpowiedź wcześniej od Elen w czasie rozmów z ducha, co mnie przyciąga do tej góry. Byłam tu kiedyś kapłanką i dbałam o tę górę z innymi kobietami lecz pozostała tutaj też moja rozpacz… to ból po straci dzieci, przez wiele wcieleń nie mogłam się pogodzić z utratą moich dzieci. Więc to był czas na pogodzenie się z tym, na podjęcie decyzji o zamknięciu tego etapu mego życia i wcieleń bo zmierzam ku nowemu. Czas pozwolić odjeść kochanym dzieciom, czas na poczucie że nigdy nie umarły i narodzić przestrzeń wszechmiłości jedności. Wiąże się to ze snem tego dnia, że jestem na Wieżycy, góra w masywie Ślęży. Uznałyśmy w czasie rozmów dzieląc się swoimi odczuciami że Wieżyca jest pełna bólu, ja uwolniłam swój ból. Że Ślęża jest bardzo kobieca lecz spojrzenie męskie przez tyle czasów nadało jej fałszywy obraz męskości- wiem że wiele osób czuło to wcześniej, że ta góra jest kobieca. A Radunia jest śpiącym Rycerzem, którego trzeba obudzić bo panosza się tam surowe kobiety wedle mnie, ostre, wciąż walczące lecz czekające chwili gdy znowu będą mogły być kobietami które przestały walczyć- i tak się stało. Mają możliwość odmiany, nową ścieżkę ku Drzewu Życia.
Ta droga była płaczem lecz jakże lekkim, czułam dawne emocje bólu lecz czułam że są takie lekkie, takie szczęśliwe – paradoks ale jakże miły bo do tej pory było zawsze tak ciężko i trudno a wtedy tak lekko uwalniająco, miłośnie – ta miłość mnie rozpuszczała spokojem, ŁAGODNOŚCIĄ – DOTYKAŁAM bólu i ukochiwałam siebie.
Na pewnej skale zwróciłam uwagę na literę A… A jak Anetta, Anilalah, Ana i jak Adam… bardzo poruszające skojarzenie więc zapewne wkrótce dowiem się więcj o sobie …
Kapelusz narysowany na głazie- ciekawostka 🙂
Brama- zobaczyłam Drzewo i stało się dla mnie Bramą która pomaga przejść w nowy etap życia, taki przełom na długo wpisujący się w moje życie. To poczułam widząc to drzewo.
Kiedy zobaczyłam ten głaz pomyślałam grób- znany mi.. wbiło mnie w ziemię a zaraz potem to łóżko – miejsce dobre do wypoczynku, uśmiechnęłam się bez emocji, ze spokojem i radością odkrycia czegoś ważnego. Jakbym przemieniała wzorce w sobie…
A ten głaz – ołtarz pomyślałam najpierw a potem wspaniała sofa i jaka kobieca – bardzo kobieca i wanna jednocześnie- w mojej Krainie Marzeń Serca stworzyłam w lesie moje miejsce mocy. Kamienny Stół do uzdrowień na który się kładłam zamieniał się w wannę jeśli trzeba. Tutaj moje wizje stały się faktem.
Ofiarowanie było niezwykle wzruszające ze śpiewem… wierszem Jacka Kwiatkowskiego i zawieszaniem jabłek na martwych gałęziach jako darowanie życia i wyjście poza śmierć… pozostawienie drogi poznania- czyli cierpienia narodzin, kiedy kobiety rodziły dzieci rodząc nowe pokolenia umierających ludzi, rodziły też w swych sercach ból, smutek, cierpienie, oddzielenie. Tak było i takie było poznanie. Droga do do Drzewa Życia jest naradzaniem w przestrzeni serca życia w wieczności i jeśli Kobiety uznają że są łonem Wszechświata jak Macierz zaczną naradzać życie i miłość.
Kiedy śpiewaliśmy mantrę zobaczyłam okiem duchowym w chciałam napisać oczyma duchowymi, może tak ma być… zobaczyłam drzewo buka a za nim istotę utkaną z tego co zawierało otoczenie i bieli jako kontrastu bym mogła go zobaczyć. Trochę była niepewna ta postać, nie wiedziałam kto to jest… takie nasze spotkanie w tym miejscu bez innych ludzi, zaskoczona powiedziałam żeby się mnie nie obawiał, że może tu być.
Nie wiedziałam ile będzie kobiet na warsztacie, osobiście nikogo nie znałam. Ale wzięłam 6 kamieni dla Ślęży intuicyjnie.
Moje miejsce Mocy, Dom jednocześnie
To tylko kawałki podróży z duchem…
Całe spotkanie z Elen, moja podróż niezwykła i pełna cudów, nie da się opisać była warta moich starań a duch mnie poprowadził.Warto poznać bliżej Elen bardzo szczerą, ciekawą, odważną, kobiecą, mądrą i wesołą Istotkę. Czułam jak prowadzi ją Duch i jak pięknie żyje z nim w zgodzie ufając jemu prowadzeniu. Elen organizuje jeszcze jedne warsztaty na Ślęży- Tantra Duchowa . Serdecznie polecam.
Wibracje są tak wysokie, łagodne i jednocześnie mocne i ujawniają prawdę o sobie, nie bywa to miłe lecz radzenie sobie z tymi sprawami jest inne bo jest w tym wiele miłości, więcej i więcej. To co powiedziałyśmy na spotkaniu w ten czas jeszcze we mnie osiada, pracuje… to nowe spojrzenie, słowa i moje odczucie w sobie tych procesów potrzebuje czasu.
Ostatni dzień i wyjazd… taki prezent i przypomnienie… kiedyś przytulając się do brzozy otrzymałam obraz… jestem kobietą oddającą krew ziemi, spowita w białe włosy okalające moje ciało niczym duch… jestem na zielonej trawie i tak zieleń i czerwień stały się pięknem uduchowionym. Ta truskaweczka jest przypomnieniem tego doświadczenia.