Miesiąc: Wrzesień 2022

We wrzosowym lesie I

W tym roku w moim lesie wrzosy nie kwitły tak obficie jak w ubiegłym, byłam zaskoczona. Jednak rozumiem, że nic nie jest takie samo zawsze, przyroda kieruje się swoimi prawami, potrzebami i odpowiada na aurę, która wpływa i na ludzi, wszyscy razem tworzymy życie na ziemi. I tylko my ludzie tak bardzo daleko odeszliśmy od kontaktu z naturą, oddzieleni od tej, która jest częścią nas samych, jesteśmy częścią z natury po przez nasze ciała. To dzięki nim można odbierać życie, czuć zmysłami to, co na zewnątrz i wewnątrz nas, naszych ciał ale i duszy, emocji, odczuć serca, które są drogą do połączenia się z Duchem, to połączenie jest ważne. Bo dzięki temu można zrozumieć, po co w ogóle się rodzą ludzie, po co każdy z nas się rodzi, a to odkryć trzeba samemu. Wracam do wrzosów, bo dzięki spacerom w tym lesie, w tym miejscu przez długi czas miałam okazję obserwować otaczającą mnie rzeczywistość po przez zmiany pór roku, poczuć więź z przyrodą i to, jak to na mnie wpływa.

Pośród tych wrzosów odnajdywałam radość, spokój, ciekawość świata czy otwartość na nowe co pozwalało wrócić do codzienności, do ludzkich spraw z innym spojrzeniem. Zdejmowanie warstw przekonań, nakazów, zakazów, ograniczeń, wzorców, którymi obrosło się w ciągu życia trwa i trzeba mieć cierpliwość do siebie i zrozumienie, bo na co dzień konfrontacja z tym co się chce a co jest wewnątrz i wypływa jak oliwa na wierzch, bywa zaskakujące i nie raz wstrząsające. Natura pomaga wrócić do równowagi wewnętrznej, dotyka wewnętrznego piękna, lecz to kontakt z ludźmi jest dźwignią rozwoju, bo dzięki temu odkrywamy prawdę o sobie, która wzbudza emocje a wtedy można poznawać siebie i dokonywać zmian. A to jest wspaniałe i niezwykle ciekawe ale też trudne, dopóki nie pozwolimy sobie dostrzec prawdy.

Nie wiedziałam, że w tym roku nie będzie tak obfitego kwitnienia jak w ubiegłym. W słońcu motyle fruwały nad wrzosami, pośród nich słychać kojące było brzęczenie owadów i je same zbierające pyłek. Komarów też było zatrzęsienie, zresztą cały letni sezon dały w kość, w tym roku było ich niewiele.

Malowana porcelana. Kubek z dzwonkami i mandalą.

Kubeczek z dzwonkami i mandalkami. Mandale uwielbiam. W jednej mandali jest siatka wiedeńska, którą rzeźbiłam w kryształach za pomocą tarczy na maszynie. Naprawdę uwielbiałam pracę zdobnika szkła, byłam w tym dobra.
Od ostatniej próby malowania na ceramice trochę minęło, teraz podeszłam znowu i coś się zaczęło więcej dziać. W tym jest poszukiwanie swego stylu i otwarcie na pomysły, poznawanie się z nowym.