Węsiory a w nich Kamienne Kręgi, kiedy tylko jestem na Kaszubach odwiedzam to miejsce, w tym roku jakoś było szczególnie w tym miejscu. Pojechałam tam dokładnie w dniu zaćmienia księżyca( 07.27) , wieczorem kiedy było już mało ludzi.
Podeszłam do największego kręgu i stanęłam przy trzech kamieniach próbując otworzyć się na przepływ energii, abym była kanałem przez który płynie energia dla tego miejsca, bo nie zawsze trzeba brać a można też coś z siebie dać. Starałam się nie dotykać kamieni, żeby nie niszczyć tych roślinek ale w pewnym momencie skłoniłam głowę i położyłam niemal na kamieniu a raczej w zagłębieniu, wtedy zobaczyłam niebieską barwę, piękną jak kolor błękitnego przeźroczystego morza. Potem poszliśmy do kręgu, gdzie jest wiele kamieni, to krąg gdzie można poczuć mocny przepływ energii, nawet mój mąż który nie zajmuje się takimi sprawami, poczuł coś niesamowitego, kiedy tylko usiadł i przez chwilę się wyciszył. Byliśmy sami do czasu kiedy przyszły osoby, jedna z nich zaczęła bębnić, poczułam że wnosi chaos w to miejsce, naprawdę lubię dźwięk bębnów lecz nie każdy ma moc by mówić czy przekazywać coś dobrego za ich pomocą, więc ruszyłam do następnego kręgu. I za chwilę oni za nami, no poczułam się dziwnie ale cóż, na chwilę się zatrzymałam w środku i pomedytowałam ale nie czułam się najlepiej z tymi ludźmi więc poszłam dalej. Wychodząc zauważyłam że głazy mają w sobie postacie, twarze i zrobiłam im zdjęcia, niestety niewyraźne. Te twarze nie dawały mi spokoju, ta chwila gdy je zauważyłam była jakaś szczególna, poczułam więź z tym miejscem, mimo że odwiedzałam na przestrzeni lat inne kręgi, to Węsiory stały się tego dnia szczególne. Żeby zostawić coś po sobie, układałam z szyszek i gałązek wzorki, taki mój dar wdzięczności, bo nie zawsze trzeba tylko brać, dobrze jest też coś dać ❤
Kamienie mają twarze, więc wróciłam w dniu wyjazdu wiedziona niesamowitą potrzebą, tęsknotą i chęcią spełnienia rytuału, który zrodził się w moim sercu. Weszłam z intencją dotknięcia każdego kamienia, jakbym witała się z każdym głazem, drugą dłoń miałam na sercu jakby się przedstawiała, nie wiem dlaczego ale właśnie tak chciałam zrobić i zrobiłam. Zrobiłam tez zdjęcia głazów, w których dostrzegła twarze, to było niesamowite uczucie widzieć te twarze jakby kamienie były istotami w nich zaklętymi, które przemówiły w ten sposób do mnie, nawiązały komunikację. Może kiedyś zrozumiem, co chciały mi przekazać. ❤