Ogrody Duszy sercem malowane Jestem Alchemikiem którego prowadzą odczucia serca a narzędziami pracy zamiast probówek są pióro, aparat ale przede wszystkim pędzel, farby i płótno gdzie mieszam kolory niczym energie i wydobywam nienazwane zjawiska na światło dzienne a one stają się zmianą we mnie, moją alchemią duszy. SERCE WIDZI za oczy, CZUJE I WIE.
Błękitny motylek
przysiadł na chwilę
na pachnącym
wilgotnym kwiatku
Mały okruch nieba
żywy klejnot piękna
firmament niewzruszony
Na zielonych
łąkach serca
w jego nieskończonych
wolnych przestrzeniach
kreacji wyobraźni
delikatnie skrzydła
duszy rozpościera
Anetta Anilalah Członka
28.06.2018
Pamiętaj
Czyż nie jesteś
Niezapominajką
dobrych chwil
Przechowywanych
Głęboko w sercu ?
Im częściej sięgasz
Tam gdzie wzrok nie sięga
Odświeżasz
Wydobywasz z niepamięci
Każde dobre wspomnienie
Wydarzenie
Chwilę
Cechę charakteru
Czyn
Myśl
Uczucie
Kroplami deszczu zraszasz
Każdy płatek kwiatu
Serce jądro życia Ożywiasz
Okruchy pamięci łączysz
Tworzysz Niezapominajakę
W swej pamięci
We wszystkim czym jesteś
Anetta Członka Anilalah 25.06.2018
Dobrze przejść przez ciemność (własnej podświadomości) by ujrzeć piękne widoki ogrodów życia. Choć idąc w ciemność nie wiadomo nic, tylko nieustraszoność trzyma by iść aż odnajdzie się człowiek w tej sytuacji. W ciemności rozpalić światło serca aby rozświetlić skrywane lęki i tajemnice rozumiejąc, że to cząstki całości, swoje – nie obce- pragnące miłości. Droga zaczyna się w środku, wybór rodzi się w myślach, decyzja zrobienia pierwszego kroku jest podróżą w nieznane, przez dzień i noc, po ścieżkach i bezdrożach, gdzie serce prowadzi a róża wiatrów wyznacza kierunek. Są dni uniesień, radości oraz dni trudu i wysiłku… każdy ważny, jak się z tym człowiek pogodzi. Dziś taki dzień bardziej wymagający się trafił, kiedyś by mnie złamał, dziś porusza i uczy widzieć prawdę, nawet przez łzy, przez odczute znowu emocje, które wiele mówią, bo są informacją najlepszą z możliwych o sobie. Emocja jak fala przypływa i obmywa… stajemy w niej bez oporu- obserwując, przyjmując w siebie wszystko co zawiera, prosić o prowadzenie aż mija chwila napięcia. Emocja jak fala odpływa i można wziąć swobodny oddech, jaśniej się robi wewnątrz aż słońce we mnie rozbłyska i tam, gdzie ciemność była pojaśniało. I dalej iść do przodu ku nowej przygodzie, nowemu wyzwaniu. Anetta Anilalah Członka
Wiatr tworzył z chmurek formy
Fraktale migające w moich oczach
Przemieniały się szybko zaczarowane
Żywe zwiewne obrazy zachwycały
Jak piórko wirowały w przestrzeni
Tańcząc nadawały kształtom życie
Tłem było słońce już zachodzące
Nietuzinkowy barwny obraz nieba
Wyobraźnię poruszał wraz z uczuciami
Do serca śpiewał pieśń miłości
Może wiatr nie był jedynym architektem
Tworzącym piękno na tle zachodzącego słońca?
Serce uchwyciłam jak skarb
Płynęło niczym ptak w przestrzeni
Niezależne i wolne jak anioł eteryczne
Istniało tylko przez chwilkę
Lecz jego przesłanie zostanie
Utrwalone w mym sercu uczuciem
Miłość prawdziwa istnieje jest wolna
Można ją tylko poczuć przyjmując
Pozwolić miłości się ukształtować
Sercu wyśpiewać pieśń istnienia
Poczytałam sobie artykuł o dawnych ogrodach Prawdziwy Ogród i ucieszyłam się z takiego podejścia do ojczystych ogrodów. Kiedyś oglądałam film o architektce krajobrazu marzącej o ogrodzie z jak z dawnych czasów, gdzie można poczuć ducha natury, „Dzika jak natura”. Słowo -Ogród- bardzo mnie inspiruje… stąd tytuł Ogrody Duszy czy Ogrody Serca… a dziś przyszło mi Ogrody Życia…
Mimo, że nie mam takiego ogrodu, gdyż mieszkam w bloku, takiego dzikiego prawie naturalnego wciąż o takim marzę. Żyje w mojej głowie, tworzę go za pomocą wyobraźni, pragnień i staje się takim ogrodem w sobie. Wiem, co bym chciała umieścić w nim choć nie jest to wiele, lecz wciąż coś nowego się pojawia. Marzę o takim, gdzie jest harmonia z naturą, gdzie przyroda wspiera człowieczy ogród. Na razie to marzenie, jak wiele odłożonych na bok, lecz choć zrezygnowałam dziś, jutro kiedy, pojawi się szansa na realizację, wrócę do odłożonych na bok marzeń.
Ogrody to też Ogrody Duszy, Serca i Życia… ciało to też ogród… wszystkie wymagają pielęgnacji, istnieją w nich miejsca piękne pełne blasku oraz te, które są miejscami kaźni i ran, pustynie wymarłe jak śmierć, moczary złych doświadczeń, ciemne miejsca lęku czyli takie chwasty, które chcemy wyplewić, zniszczyć- zapisy wszystkich doświadczeń i blokad . A w naturze nie ma super wypielęgnowanych ogrodów, choć takie są naprawdę piękne aż zadziwiające, zaprojektowane i stworzone wyobraźnią człowieka. W naturze chwasty często wspomagają rośliny ogrodowe, ochraniając przed szkodnikami choćby. Istnieje wzajemna wymiana, wspieranie się, ochranianie. I w życiu, by coś osiągnąć trzeba przyjrzeć się swoim cieniom, blokadom, lękom czyli ugorom, pustyniom, miejscom kaźni, moczarom i bagnom, uroczyskom, przyjmując postawę obserwatora, zauważenia że chwasty i ciernie niosą swoją mądrość a doświadczenia były potrzebne, by wzrosnąć duchowo. Gdy się ogarnie całość, zobaczy naprawdę wygląda wszystko można podjąć decyzję co zrobić dalej w zgodzie z zasadami natury. Prawie dzikie ogrody ręką pełną miłości stworzone i zadbane… rośliny mówią…. serce słucha…. dłonie działają… Ogród Życia rozkwita odnawiany i przebudowywany.
Sen. Są też miejsca w moim Ogrodzie Życia, gdzie istnieją domy, miasteczka a pośród nich ruiny. Taki miałam sen, kamieniczki z miasteczka, droga z kocich łbów i ruiny, puste samotne domy. I bez żalu pomyślałam: Zburzyć i stało się! Odbudować i stało się ! Zaniedbane odnowić i stało się! Burzyć tylko to co konieczne gdyż ponad wszystko liczy się przebudowa i odnowa, ożywianie czyi zachowanie starego a także sianie nowego. 💗💗💗💚💚💚🌸🌼🌷🌹🌻🌺💮💐🐝🐬🐋🐠🐟🐜🐌🌲🌿🌱🍀🌴🌳🌾🍇🍑🍓🍅🍏🍋🍐🌰🍄🌞🌝☀🌏🌎🌍🏞🏞🏞🕊🕸Obrazek z sieci
Dzień dobry z dźwiękami instrumentów układających się w piękną muzykę.
Śniła mi się muzyka z głosów stworzona,po prostu puściłam muzykę którą mężczyzna zatrzymywał na super sprzęcie, żeby inni też mogli posłuchać tej niebiańskiej muzyki, bo ona była jak ze sfer miała moc zmieniania rzeczywistości. Ależ to były melodie, dźwięki, cała muzyka aż mnie w środku wszystko grało, niesamowite uczucie. Przypomniał mi sen z przed 18 lat, gdy sama we śnie śpiewałam arie niebiańską. To było niebywałe uczucie, przebudzić się we śnie, świadomie wziąć wdech i uwolnić swój głos, zaśpiewałam arię tak mocno i pięknie jakbym była Aniołem, nigdy w życiu tego nie zapomnę. A wszystko ponad morzem, które rozstąpiło się i weszłam w drogę aby potem wznieść się ponad wody i zaśpiewać w niebiańskim otoczeniu. Co prawda sen zapowiadał groźbę śmierci, jak się później okazało, lecz może zaczarowałam wtedy los żebym mogła z synem wypełnić swoje przeznaczenie. Dla niego pod wpływem snu wymyśliłam swoją kołysankę, słowa i muzykę, oczywiście nie znam się na tej sztuce lecz śpiewałam z serca. Kiedyś namalowałam mandalę ( na końcu wpisu jest ) w niej kobietę pełną kolorów tryskających z niej i wyszedł mi penis, zdziwiłam się że powstała hermafrodyta, zmieszałam ale nie zmieniłam rysunku. Po latach pewna jasnowidząca zobaczyła moje wcielenia gdy byłam hermafrodytą, na pustyni i tam z tego tytułu ukaminowano po gwałtach i torturach. Jako hermafrodyta byłam zarówno jako kobieta i mężczyzna, i zawsze miałam dar, którym pomagałam ludziom, szczególnie dar objawiał się w głosie. Miałam coś w nim magicznego, coś potężnego, w służbie dobra wykorzystywane. Lecz bycie hermafrodytą oraz uzdrowicielem prowadziło do śmierci. Głos jest ważny dla ciała, duszy i serca, więc nie przestanę śpiewać , teraz tworzę dla siebie., swoje melodie pośród których uwielbiam płynąć, nawet fałszując, kocham tę swoją niedoskonałość, tę pasję i żar i radość jaka się wyzwala wtedy. Tyle się we mnie teraz historii poruszyło, tyle wrażeń i pamięci obudziło, więcej zrozumienia i rozpoznań aż rozkwitłam.
I choć muzyka płynęła z głosów to nie mogąc odpowiedniej żadnej mocno poruszyły mnie utwory nowoczesne ale klasyczne, po prostu wpadły mi w YouTube w oko i ucho.
Muzyka przemawia bardziej czasem niż tysiąc słów. Muzyka mówi wielowymiarowo i nie ma granic przemierzając wszechświat wibruje nieskończenie długo po zamilknięciu ożywając e każdym bijącym sercu.
Inspiruje mnie wciąż mój sen z muzyką, bo odkąd pamiętam muzyka miała wpływ na moje życie, poruszała najczulsze struny, pomagała w każdej rozpaczy i każdym szczęściu, zawsze mi towarzyszy jak barwy i piękno przyrody, zjawiska Boskości na Ziemi. Znaczy od zawsze czułam obecność Miłości lecz teraz uświadamiam to sobie. Szczególnie kiedy miałam mroczne chwile , zawsze była obecna, czuje jak to ciepło i blask otula przeszłość i serce moje bijące dziś. Czuje choć nie wszystko rozumiem, po prostu czuję.
Ten utwór Grace ma w sobie nuty starego i nowego, bardzo mi się podoba.A do Sia najpierw przyciągnęło mnie zdjęcie a potem muzyka.
Nie mam określonego gustu muzycznego, po prostu jeśli jest coś w muzyce co mnie raduje, wzrusza, przyspiesza bicie serca oraz wyzwala łzy to słucham. A łzy, łzy są potrzebne… lubię chwile, kiedy mogę płakać z różnych przyczyn… szczególnie ważne jest dla mnie wypłakanie gdy krew ścina lód albo tężeję w lęku a muzyką zawsze bezbłędnie mogłam roztopić lód, skruszyć lęk, wystarczyła nuta, dźwięk aż ciary szły i pękają wszystkie tamy, łzy niosą wyzwolenie, oczyszczenie i ukojenie. Tak było zawsze, szczególnie potrzebne gdy miałam naście lat. Jest jeszcze jedna metoda, wymyślam sobie sama piosenki i muzykę, słyszę swój głos, uwalniam go i śpiewam mając w nosie czy fałszuję. Jak ptaki wyfruwają z mej piersi emocje z każdym słowem nabierając lekkości. Nie pamiętam nigdy tekstu, to jest tak silne przeżycie jak się zdarzy, że skupiam się tylko na uwalnianiu słów i głosu. Pierwszy raz tak miałam kiedy wymyśliłam kołysankę dla pierworodnego, pisałam wyżej o tym, wtedy zapisałam słowa choć zniknął mi, coś tam jeszcze pamiętam. To był mój pierwszy raz dlatego pamiętny, bo otwierający, pewnie pod wpływem snu, w którym śpiewam arię ponad rozstąpionym morzem w niebiańskim otoczeniu. Uwielbiam kiedy zdarza mi się taki stan.