Malowana porcelana, wiśniowy Talerzyk. Refleksje życie i mrok w mandali.

Talerzyk jest mandalą, gdzie panuje równowaga między tym, co jest w pełni otulone miłością czyli rozjaśnione, a tym jest wciąż nieuświadomione . Gdzie piekło już nie ma pływu na, jest uspokojone i gotowe na przyjęcie światła. Komplet talerzyk i filiżanka

Co tam mi w duszy gra…
…a dziś ubrało się słowa i obraz, który dojrzewał od stycznia, niedokończony, jak sprawy które wymagają dokończenia i zamknięcia. Jeśli się chce pójść nową drogą, trzeba nauczyć się radzić z tym, co przeszkadza iść naprzód, bo nic nie znika, można tylko zmienić sposób patrzenia i radzenia sobie z tym, co blokuje wewnątrz i na zewnątrz.

Kwiat, zwiastun wiosny,może zakwitnąć, pomimo braku światła, ponieważ wewnątrz ma własne światło, którego blask jest tak mocny, że mrok go nie zgasi, a nawet może go oświecić już na zawsze. ” Ana

Wiosna, w styczniu długo czułam Mrok, nie zauważałam, że jest więcej światła, brakowało mi słońca jak rzadko.
Mrok, z mroku może wyjść życie, właściwie tak się rodzimy. Wtedy ciemność jest bezpieczna, ciepła, to czas potrzebny by dojrzeć i rozwinąć się. Później to się zmienia, mrok to nie tylko ciemny las, do którego strach wejść. To oddaje też stan, gdy emocje dotykają w wewnątrz tego, co ukryte w podświadomości, wtedy też jest lęk, by się spotkać z cieniem. Życie pokazuje, że tylko wejście w mrok, spotkanie z prawdą może pomóc wznieść się wyżej, gdy rozjaśni się prawdę, to nieświadome staje się świadome. Choć to boli, bo umysł się broni, przyzwyczajenia bolą, wewnętrzne blokady i utarte schematy myśli i działań bolą, bo trzeba je zmienić, nie walczyć z nimi lecz łagodnie zmieniać. A to wcale nie bywa łatwe, bo czasem to jest jak wojna wewnątrz, brutalna i bezwzględna. Żadnej więcej wojny wewnątrz, absolutnie żadnej wojny, zemsty czy umniejszania, tylko ścieżka życia… ścieżka spokoju, która prowadzi ku wyjściu poza schematy – do wolności.
Talerzyk wymalowany w styczniu, kubek czeka na swoją kolej. Tak, każdy malunek to na razie praca ze sobą. Mam nadzieję na malowanie radosne pełne tego, co sercu śpiewa miłość, wolna i lekka.ł

Nowe ścieżki neuronowe

Coś się zaczyna…
Impuls pozwala zrobić pierwszy krok, a za nim następny tam, gdzie jeszcze przed chwilą nie było żadnej ścieżki. Tylko za mną mały ślad zostaje, przede mną czyste płótno życia.
…dokończy się, wypełni, dopełni tylko fragment. Wyobraźnia też może mieć ograniczenia, prawdziwie nieograniczona jest Miłość, tak czuję.
Obrazek pierwszy nieco stylizowany w trakcie tworzenia i kończona praca.
Ścieżki neuronwe radosne neurony.

Czysta karta…białe płótno

Czysta karta jak białe płótno…
Gotowa do zapisu,
czekająca tylko na nowe kroki
w podróży zwanej życiem.
Białe płótno zapraszające malarza
do przebudzenia się w nim chęci tworzenia.
Podążania za tym, co przemawia w sercu.
Tworząc nowe ścieżki,
rysuje rzeczywistość
w nowe barwne odczucia
wyłaniając kształty, formy a z nich obrazy
Tego, kim jestem i jak działam.

  • Bo zawsze jest możliwość zmiany.

Czysta karta…
to realizacja już podjętych działań,
lub podejmowanie się nowych wyzwań,
a może przebudowa tego, co jest w sobie?

Czysta karta…
Wypełnia się uczuciami towarzyszącymi życiu
Dzięki temu wewnątez dzieją się zmiany,
te małe i te wielkie, każde potrzebne.
Tylko otwarcie się na nie przyniesie spokój,
który pozwoli wypełnić się woli Ducha,
da odpowiedzi lub wskazania wcześniej nieusłyszane.

Czysta karta…
Odrobina czystej przestrzeni na marzenia,
czy niespodziewane fajne rzeczy.
I żeby nie zabrakło przy tym nadziei,
ale i wiary, odrobiny szczęścia, i mocy!
Wszystko podlane z miłością,
małe ziarenka,
okruszki takie delikatne,
z których wykiełkują uczucia pełne tego,
co uzdrawia ludzki los,
Miłości

  • do każdej chwili… każdej emocji… relacji…
  • do każdego człowieka… do każdego zdarzenia… do własnego wszechświata
    Ana 1.1.2023
    Zdjęcia z sieci

Jesień. Odchodzenie. Refleksje.

Jeszcze kwitnie pierwiosnek, kosmosy, i róża, i pozimka dała owocek na koniec, bo jednak jesień ma swoje prawa. Pomaga przejść roślinom od żywości przez obumieranie aż po uschnięcie.
Odchodzenie, można odejść od kogoś lub czegoś, to odchodzenie też często dotyka ludzi, którzy nawet nie wiedzą że odeszli od siebie, od istoty swej. Dobrze jest się przebudzić i odnaleźć siebie, bo człowiek może to zrobić, ja wciąż jestem w drodze ku sobie. Ale też odchodzenie kojarzy mi się z rezygnacją z tego, co ciąży i sprawia ból, z odejściem od schematów myśli i uzależnień, blokad wew.
Odchodzenie to też proces, czas dany aby przejść z mroku niewiedzy ku światłu prawdy aż po zrozumienie i wzrost świadomość. Życie jest takie różnorodne a śmierci nie ma, jest tylko podróż, tak piszą i mowią. Nikt nie nauczył tego, by nie bać się śmierci, bo jest strach przed nią, przed opuszczeniem życia tutaj… kto przestaje obawiać się śmierci może naprawdę żyć, to zawsze mnie ciekawiło jak to jest,możliwe? Może znajdę odpowiedź jeszcze w tym życiu na ziemi, nim opuszczę ciało, które należy do Matki Ziemi.

Rozmowa z wewnętrzną dziewczynką… bo kiedyś obiecałam. Modlitwa serca

Pewna znajoma przypomniała mi ten tekst. Dziś nazwę go żarliwą modlitwą serca, która się dopiero spełnia. Odczucia ubrane w tamtej chwili były szczere choć nie mogły odrazu się zrealizować, ponieważ w ciele i duszy istaniały przeszkody, emocje stanowią przeszkodę w ciele ( utrwalają sie w nas nawet jeśli minęła traumatyczna sytuacja, ich wibracja zistaje i nadal wplywa choć my tego nie wiemy nie zauwazamy), a w umyśle programy i schematy zachowań powstałe w ich wyniku. Więc żeby zaistniała sytuacja z modlitwy trzeba było czasu, w którym mam szansę ujrzeć prawdę o sobie, poczuć wibracje dawnych emocji i pracować nad zmianą wibracji w ciele i wzorcami w umyśle czyli zmianą świadomości. Nie, nie zawsze jest tak pięknie i gładko bo bywa trudno i boleśnie, bo czasem tak mocno trzymam się schematów lecz jakże są to wartościowe lekcje. Wiele zaszło już zmian we mnie, na wiele spraw patrzę inaczej i zmieniła się moje droga, bo zaufałam i zaczęłam z oporami coprawda ale jednak słuchać wskazań. I nie żałuję ani jednego dnia, ani żadnej chwili ani żadnego spotkania.

Ogrody Duszy Sercem malowane

widok płot rzerdzie dziecko dziew wieś

Kiedyś obiecałam małej dziewczynce że jej nie opuszczę i zawsze będę bronić i chronić… a jednak tyle razy zawiodłam w chwilach największej potrzeby, dziś to rozumiem i kocham się nadal.
Zrozumiałam po drodze: nie od świata oczekuj wszystkiego, oczekuj od swego serca otwartego chcącego okazać sobie żarliwą miłość, troskę i odwagę i ufność w dostrzeganiu prawdy o sobie, bycie ze sobą. W chwili największego lęku, obawy sięgać do wewnątrz bez odrzucenia jak od zarazy, dotykać serca zranionego niosąc kojący dotyk. Szczerze, bez względu na wszystko wierzyć w swoje możliwości, nieść wsparcie choćby nikt inny nie chciał bo liczy się by samemu chcieć najmocniej. Pomimo dostrzeganiu błędów kochać, bez oceny, zaniżania wartości, krytyki… szukać rozwiązań, rozpoznawać sens sytuacji. Słuchać odpowiedzi w ciszy serca i otwierać się na głos płynący z niego, dać się prowadzić wewnętrznej mądrości. Można się gubić, popełniać błędy, nie być sobą, chcieć zadowalać innych czy walczyć i buntować…

View original post 329 słów więcej

We wrzosowym lesie I

W tym roku w moim lesie wrzosy nie kwitły tak obficie jak w ubiegłym, byłam zaskoczona. Jednak rozumiem, że nic nie jest takie samo zawsze, przyroda kieruje się swoimi prawami, potrzebami i odpowiada na aurę, która wpływa i na ludzi, wszyscy razem tworzymy życie na ziemi. I tylko my ludzie tak bardzo daleko odeszliśmy od kontaktu z naturą, oddzieleni od tej, która jest częścią nas samych, jesteśmy częścią z natury po przez nasze ciała. To dzięki nim można odbierać życie, czuć zmysłami to, co na zewnątrz i wewnątrz nas, naszych ciał ale i duszy, emocji, odczuć serca, które są drogą do połączenia się z Duchem, to połączenie jest ważne. Bo dzięki temu można zrozumieć, po co w ogóle się rodzą ludzie, po co każdy z nas się rodzi, a to odkryć trzeba samemu. Wracam do wrzosów, bo dzięki spacerom w tym lesie, w tym miejscu przez długi czas miałam okazję obserwować otaczającą mnie rzeczywistość po przez zmiany pór roku, poczuć więź z przyrodą i to, jak to na mnie wpływa.

Pośród tych wrzosów odnajdywałam radość, spokój, ciekawość świata czy otwartość na nowe co pozwalało wrócić do codzienności, do ludzkich spraw z innym spojrzeniem. Zdejmowanie warstw przekonań, nakazów, zakazów, ograniczeń, wzorców, którymi obrosło się w ciągu życia trwa i trzeba mieć cierpliwość do siebie i zrozumienie, bo na co dzień konfrontacja z tym co się chce a co jest wewnątrz i wypływa jak oliwa na wierzch, bywa zaskakujące i nie raz wstrząsające. Natura pomaga wrócić do równowagi wewnętrznej, dotyka wewnętrznego piękna, lecz to kontakt z ludźmi jest dźwignią rozwoju, bo dzięki temu odkrywamy prawdę o sobie, która wzbudza emocje a wtedy można poznawać siebie i dokonywać zmian. A to jest wspaniałe i niezwykle ciekawe ale też trudne, dopóki nie pozwolimy sobie dostrzec prawdy.

Nie wiedziałam, że w tym roku nie będzie tak obfitego kwitnienia jak w ubiegłym. W słońcu motyle fruwały nad wrzosami, pośród nich słychać kojące było brzęczenie owadów i je same zbierające pyłek. Komarów też było zatrzęsienie, zresztą cały letni sezon dały w kość, w tym roku było ich niewiele.

Malowana porcelana. Kubek z dzwonkami i mandalą.

Kubeczek z dzwonkami i mandalkami. Mandale uwielbiam. W jednej mandali jest siatka wiedeńska, którą rzeźbiłam w kryształach za pomocą tarczy na maszynie. Naprawdę uwielbiałam pracę zdobnika szkła, byłam w tym dobra.
Od ostatniej próby malowania na ceramice trochę minęło, teraz podeszłam znowu i coś się zaczęło więcej dziać. W tym jest poszukiwanie swego stylu i otwarcie na pomysły, poznawanie się z nowym.