Ogrody Duszy sercem malowane Jestem Alchemikiem którego prowadzą odczucia serca a narzędziami pracy zamiast probówek są pióro, aparat ale przede wszystkim pędzel, farby i płótno gdzie mieszam kolory niczym energie i wydobywam nienazwane zjawiska na światło dzienne a one stają się zmianą we mnie, moją alchemią duszy. SERCE WIDZI za oczy, CZUJE I WIE.
Maluję obraz a dziś uświadomiłam sobie ile dla mnie znaczy praca nad nim… jak wielkim błogosławieństwem był i jak mocne przyniósł uzdrowienie na wielu poziomach… to nie było zwykłe zamówienie, to był Początek Początku którego się nie spodziewałam… przyniósł zmiany w moim życiu i przyniósł nową energię uzdrawiania taką która dopiero poznaję… która dopiero we mnie dojrzewa… która przynosi rozwiązania nie z tej ziemi :D… i kiedy wracając z zakupów myślałam o nim zobaczyłam na niebie Motyla startującego w kosmos i tak się czuję właśnie… a że nawet na zakupy zabieram aparat zrobiłam kilka zdjęć :).
Obraz nie jest tylko obrazem, bo wiele się dzieje poza nim… budzi i inspiruje i prowadzi… wydarzają się historie które nawet trudno opisać… trzeba czuć… już niedługo go skończę i już będą następne… tyle historii do przeżycia, tajemnic do odkrycia, tyle do zobaczenia i rozpoznania- życie cudem jest… natura obdarza mnie inspiracją do następnych obrazów już zamówionych, w naturalny sposób przenikają się inspiracje a jedna jedna wypływa z drugiej :)….
Wczoraj wyczyściłam bloga z Intencją, że zakładam Wszystko Od Nowa. Skupiam się na tym co Kocham robić. Przede wszystkim
MALOWANIE OBRAZÓW I OBRAZKÓW
ROZMOWY Z MINERAŁAMI I KAMIENIAMI, UKŁADANIE MANDAL
PODRÓŻE NIEZWYKŁE
NATURA
Inspirują mnie Rodzina,Kobiety, Natura, Podróże, Anioły, Dajamanti, Ludzie, Kosmos i wiele innych.
Moja Inspiracja na otwarcie : Mandale z minerałów i płatków kwiatu.
„Mandala ochronna Moja Gwiazda”
„Mandala Transformacja Miłości”
Płatki piwonii były zebrane z ziemi od przekwitniętych kwiatów.
w Sercu mandali opal różowy i dwa białe opale i kryształ lodowy i obelisk kwarcu różowego.
Białe opale są prezentem od Tomka sprzed 15 lat, długo sobie leżały ukryte. Ale dwa tygodnie temu znalazłam je i postanowiłam je założyć na tańce. Założyłam je z intencją, że wzmacniają światło Mej Duszy. Ponieważ najważniejsze dla mnie jest pełne połączenie z własną Duszą i Jaźnią przez Serce. A ja poczułam się szczęśliwa ze sobą i z ciałem, które pięknie odpowiedziało na nawiązanie z nim głębokiej relacji. I miałam sen, w którym zobaczyłam biel… pośród bieli byli ludzie, choć nie pamiętam twarzy. Wiem że byli mi bliscy, bardzo bliscy, Duchowa Rodzina razem. I uświadomiłam sobie właśnie, ze ta biel jest dokładnie taka jak biel opali. To wspaniałe uczucie poczuć prawdziwą moc swej Duszy i Miłość.Ten czas obdarzył mnie też obecnością szczególnych kobiet w moim życiu. Krąg Kobiet wciąż się powiększa, bo liczą się siostrzane więzi płynące prosto z serca.
Słońce przenikające wodę… jak magia we mnie odkrywana przenika mnie…
jesteśmy cudami magii..
Z muzyką która wypływa z nas wszystko tańczy…
Z wiatrem oddaję, z wiatrem płyną, z wiatrem odpływają…
wiatr obmywa, wiatr przemienienia…
Zanurzenie w zieleni, w tej uzdrawiającej barwie…
w tym spokoju, w tej ciszy, w tej naturze
Podróż jak z mojego snu…powrót z innego wymiaru…
Rytm Ziemi- każdy w sercu czuje, rytm z którym tańczymy
i z którym dusze śpiewają kiedy ludzie w Anioły Ziemi się zmieniają Anilalah
♥
Uzdrowienie czakramu podstawy i seksu- mam wrażenie że to ma związek nie tylko z ciałem ale z i duchem i wypełnieniem misji. Czuję że naprawdę coś ważnego się transformuje, mega ciężkiego pod każdym względem. To potężne uczucia. Czuję je mocno bo tez tak wiele na planie ziemi jest takich rzeczy. Odczuwam zmiany zarówno fizyczne jak i emocjonalne i duchowe. I staram się wnosić światło we mnie, przyglądając się sobie. Nie łatwe to jest, czasem za skomplikowane ale mogę iść na przód prosząc o wsparcie. I dziś ptaszek zaśpiewał na balkonie, dał sobie zrobić zdjęcie przez szybę. Czyżby boski Słowik?
Wszystko co śniłam, co się dzieje od kilu miesięcy zmienia wiele, bardzo wiele. Mój sen, ten o kobiecie „Świt. Sen o Wodzie i Mocarnej Duchem Kobiecie.Uziemienie”, wywarł potężne wrażenie nie tylko na mnie, bliskie mi osoby odnalazły w nim coś dla siebie, coś osobistego i transformującego. Jakby niektóre z moich snów były wielowymiarowe, działały w teraz dla mnie i dla innych osób ze mną związanych. Sięgają w przeszłość i dotykają przyszłości. I ja odczuwam energie bliskich mi osób,stany również. To duża odpowiedzialność.
Pękł w niedzielę mój ulubiony kryształ Kwiat Duszy… wywołał wiele emocji… Pisałam: Wczoraj pożegnałam mój kochany kamolek… nazwałam go Kwiatem mej Duszy… nosiłam go cały dzień ale przed snem upadł rozpadając się na kawałki… żegnam go, są łzy… jest też nadzieja, że użyję go do obrazy przyklejając… pozwolić odejść temu co kochamy- pozwolić odejść znaczy czasem pozwolić być bliżej inaczej… ♥„. I Iwonka napisała: „teraz kwiat Twojej duszy rozkwitnie inaczej może jeszcze piękniej, pozbywając się przywiązania…uosobienia w formie, która właśnie się rozpadła, po to aby się objawić bez formy, w swoim naturalnym stanie”.
Miałam sen tej nocy… Sen:
„Sen 15.04.2013 Jestem wysoko na wieży… pamiętam .że muszę zejść na dół, nie wiem po co… spotykam lwa, który odgryza rękę facetowi, i drugiemu też… niby jest na łańcuchu ale jakby ktoś specjalnie składał ofiary z ludzi. I nie wiem czy spotykam lwa jak schodzę czy jak wchodzę z powrotem. Widzę koło- to pas muru na szczycie, Pas jak w rolce szarego papieru, jest koloru szarego betonu. Tu jest jasność, wszędzie jasność.”
SEN i moje odczucia: jeśli schodziłam na dół i miałam coś zrobić, to może było sobie uświadomienie żebym przestała pozwalać odejmować moc mojej męskości… odgryzanie rąk to odejmowanie mocy, ręce służą mi do pracy… kiedyś miałam sen, kilkanaście lat temu że Mag zwrócił mi uwagę na moje dłonie… żebym afirmowała do nich miłość, na przeciw tego co zrobiłam w innym wcieleniu będąc mężczyzną uzdolnionym genialnie jako rzeźbiarz… odzyskać wolność woli, porzucić pęta jarzma”, zacząć pracować na własny rachunek by przestać oddawać swe prace „Panu”- właściciel niewolników. Odzyskam Swoją Moc Kobiety jeśli uzdrowię i pokocham swoją męską cząstkę- Równowaga Wieży… Mężczyzna jako podstawa wieży, Kobiecość jako góra a spotykają się w środku. Razem stanowią Jedność. I jeszcze coś… jeśli jestem Gwiazdą jako piąteczka mam 5 ramion… moją misją jest nieść światło i miłość i dopilnować by każde z ramion świeciło jasno, dwie podpierające jak nogi, dwa ramiona i szczyt jak głowa a w środku Diament Gwiaździsty…
♥
Kobieta wojowniczka-
Moja Moc teraz upomniała się o siebie…
Kobiety czarne
ten żółty-miodowy kolor świadomości ❤
I zdjęcia Jestem- Dziękuję- Pcszczela Bogini pasuje do tej, którą znalazłam na FB jakiś czas temu… Izis…
I moja Izis,namalowana dla siebie:
Obraz czarnej kobiety Marty Brodowskiej:
Kobiecość we mnie… kobiecość Ślęży… Moc Kobiecości…
… Wenus i Hathorowie związani ze Ślężą… to mój wizerunek Hathora SPRZYMIERZEŃCA Ormiego
Ślęża i Arktur, avatar Inkazki z prawej widoczny w szybie, na Ślęży w marcu Powitanie Wiosny. Ślęża zimowa. Motyle transformacji. … I trzeci Przewodnik jak Ja, Jam jest Tobą- związany z miłością bezwarunkową. Trzy elementy we mnie połączone dopiero dadzą jasność… jak trzy gwiazdy z „Magiczna podróż na Ślężę & Żywioł Wiatru”: „Zanim zobaczyłam jasno wyraźnie postać Minicha Mędrca czy Strażnika przy głazach- nie wiem jeszcze dokładnie kto to był- widziałam trzy gwiazdy w okolicy jego głowy(nad czołem )…w chwilę później zostały dwie a na końcu jedna aż i ona zniknęła… wtedy postać się rozjaśniła i mogłam wyraźnie zobaczyć twarz 🙂 a twarz miał świetlistą i dobrze widoczną…”
Ślęża górą ciszy, Ślęża górą milczenia- do przebudzenia dźwięk. Ślęża związana z Wenus, a Wenus to Hathorzy… moja pieśń śpiewana na Ślęży
♥♥♥
Biały Anioł, Biały Anioł śpiewa pieśń Miłości
Moje Serce Moje Serce śpiewa pieśń o Radości Miłości
Moje Słońce Moje Słońce śpiewa pieśń o Radości Śmiechu
Moja Woda Moja Woda śpiewa pieśń o Radości Bliskości
Moja Dusza Moja Dusza śpiewa pieśń o Radości Miłości
Moja Dusza Moja Dusza śpiewa pieśń o Radości Jedności
Moja Dusza Moja Dusza śpiewa pieśń o Radości Wdzięczności
Moja Dusza Moja Dusza śpiewa pieśń o Radości Miłości
♥♥♥
I odnalazłam słowa Jestem w notce o Aethos i kosmiczny portal: „połączyłaś się z częścią siebie, tą wielowymiarową, ta, która między innymi formami jest również gwiazdą. Dostałaś ogromne wsparcie”
Medytacja z Aethos 06.01.2013: kiedy usłyszałam muzykę poczułam mocne uderzenie energetyczne… zobaczyłam coś w rodzaju białego portalu , ten obrazek w miarę oddaje to,co widziałam:
i zaraz potem pojawiły się dwa obrazy, bardzo ostre i wyraźne w kolorze niebieskim i różowym- jakby ktoś świecowymi kredkami to namalował … wczoraj malując pastelami poczułam potrzebę namalowania tego,co widziałam umieszczając je na dole obrazu w kształcie mniej więcej okręgów: W medytacji te kolory były niesamowicie wyraźne, nasycone kolorem i błyszczące ( różowy- Miłość Gwiazdy Wenus i Hathorów dla Ziemi i ludzi, Niebieski kolor Hathorów- moje połączenie z Przewodnikiem ). Z moim ciałem coś zaczęło się dziać… nie umiem tego opisać ale to było bardzo mocne i zaskakujące, że fizycznie tak mocno odczuwałam -cokolwiek to było nie było niemiłe … natychmiast poczułam napływ potężnej energii, która dawała ciepło bo kładąc się miałam zimne bardzo stopy ale nie schowałam ich pod kocem intuicyjnie bo zrobiło mi się gorąco.
SEN:”06.01.2013Późno zasnęłam ale przyśniło mi się coś ciekawego… rankiem nie mogłam sobie przypomnieć całości ale dwa momenty się wyłoniły. Pierwszy, to widok Tomka uśmiechniętego i pełnego energii… wyglądał lepiej fizycznie- bardziej “kraśny” , odmłodniał i tak jak lubi w koszuli gdzieś wychodził- otwierał drzwi i patrzył z miłością i coś świergotał .( Już dawno nie miałam tak dobrego snu z nim, ostatni oczyszczający 31 grudnia, wtedy czułam rwanie w splocie i te walczące energie). W tym śnie czułam błogość i pokój i miłość- harmonia przepływu tej wznoszącej miłości . Potem było kosmicznie… wiem że było kilka elementów do wykonania- ktoś mi je powtarzał… przeszłam je a potem oglądałam to jeszcze raz,żeby zapamiętać… tych etapów było kilka-cztery były szczególne… pamiętam, że żeby coś zrobić pojawiła się GWIAZDA i przekazała mi moc- zbladła… potem spotkałam kolorową gwiezdną chmurę- pył gwiezdny w kształcie wielkiego słupa okrągłego sięgającego daleko w głąb kosmosu… i tym razem przekazał mi energię i zbladł, przygasł. Reszty nie pamiętam… Przypomniała mi się choinka na Palcu Królewskim… kiedy gasły światełka była mniej świetlista ale była, trwała nadal a potem rozświetlała się według zaplanowanego schematu… Ten sen był niezwykły … Miłego dnia.
Bogini Planetarna, Gwiazda Ziemi. To pierwotny obraz, w a nim na dole jest Gwiazda pięcioramienna- jest w żółtym kole, otacza kryształ, Diament Gwiaździsty . Na głowie Gwiazda ośmioramienna, wokoło głowy sześcioramienna.Teraz przemalowałam ją, to jest podkład. Ziemi jest Zielona w mojej wizji… resztę wymaluję, wszystkie kule i aniołka… jak?… zobaczę jak mnie poprowadzi Patronka…
Jestem… połączyłaś tyle rzeczy… Ślęża i dźwięk i Wenus i Hathor….
„Kochana Anilalah, dzisiaj coś zobaczyłam… w medytacji… o Ślęży… że jest to miejsce, które jest zablokowane, ale które chce wydać z siebie GŁOS (?) i uwolnić coś (?)
Zajrzałam do Wikipedii:
“Pierwsze odnotowane historyczne nazwy góry:
1108 in monte Silencii (tłum. Góra Milczenia)
1149/50 ecclesia in monte Silentii(…)”
GÓRA MILCZENIA,
GÓRA CISZY…?
Ktoś kiedyś coś zamknął, ktoś coś wyciszył…?
Dalej ciąg skojarzeń:
WENUS – ZAMEK. KLUCZ – DŹWIĘK.
Coś o zamku na Ślęży mówiła kiedyś Jenny i Livia pisała o tym.
Słowo “ZAMEK” ma OCZYWIŚCIE podwójne znaczenie.
I coś jeszcze zobaczyłam… ale jeszcze niewyraźnie…
Pamiętasz, zachwycił mnie Twój obraz biało-zielono-złotej Macierzy…
DZIŚ takie skojarzenie:
I Z PLANETĄ WENUS
I znów inne skojarzenie:
Livia dużo pisała o Wenus… i o zamku i kluczu…
Ślęża- SOBÓTKA związana jest z KUPAŁĄ… Kupała – “domniemane słowiańskie bóstwo płodności” ale też – dla mnie przede wszystkim – miłości…
“kupalnocka poświęcona jest przede wszystkim żywiołom wody i ognia, mającym oczyszczającą moc. To również święto miłości, płodności, słońca i księżyca”…
i święcenie ognia wodą i wody ogniem…
a mnie się kojarzy z powrotem śpiewającej Bogini…
“Testing my new bagpipe in “A” from builder Xavi García Bosch. Pitched in “A” 443 Hz
– Drone Reeds large SM90, ”
“5.Strojenie instrumentów na A 440hz w większości przypadków blokuje
„otwarcie duszy” młodego muzyka sprawdziłem to na swoich uczniach
dużo lepiej i szybciej się uczą strojąc instrumenty np na 444hz
można by powiedzieć że granie w pewnym zakresie częstotliwości
otwiera nam wspomnienia poprzednich wcieleń, wspomaga
umiejętności manualne i duchowe. ”
Dzisiaj jak posłuchałam przez moment dźwięku 440Hz, to aż poczułam ból w sercu. Ciekawe.
Ale już dźwięk 443Hz brzmiał słodko i przyjaźnie…
Jak zobaczyłam tu u Ciebie na zdjęciu te kryształowe misy, od razu rozpoznałam, że to Krasków, ale coś mocnego poczułam… i to połączenie z Twoją wyprawą na Ślężę. Teraz zrozumiałam. I puzzelki składają się w całość
Może w czerwcu albo w lipcu… koncert z dźwiękami Kryształowych mis. Powinno być ich dużo. Dużo więcej niż na Twoim zdjęciu. ” Jestem
Obraz namalowałam przed wyjazdem, miały być tańczące kobiety jak w mojej wizji uzdrawiającej ale ostała się kobieca postać ze skrzydłami motyla. Motylek mieszkał w naszym domku. Nic nie dziej się przypadkiem. Kobieta jest w strumieniu jak przy otwarciu czakramu w Kraskowie.
Kiedy jechałyśmy na Ślężę stanęłyśmy w pewnym miejscu. I tam był spiralny kryształkowy żyrandol. Wir kryształków … kiedy paliliśmy agnihotrę taki wir ujrzałam, to zdążyłam zapamiętać bo reszta umknęła. I coś w rodzaju Ufo w tym wirze spiralnym.
Podróż, długa i trudna podróż na Ślężańską górę… to był owocny czas. Kiedy szłam na Ślężę byłam sama, czułam się sama… odczuwałam samotność, oddzielenie od Was… w sercu wezbrało morze odczuć które było mi tak ciężko dźwigać… robiłam wiele zdjęć, prosiłam moje skały, Anioły żeby pozwoliły mi wejść… to była najtrudniejsza podróż pod górę… nie mogłam oddychać a nogi były za ciężkie…dodatkowo kiedy patrzyłam na to piękne niebo pojawiały się czarne dymne transparentne przesłony… lecz szłam, oddychałam i robiłam zdjęcia piękna… oddychałam świadomie… w miejscach szczególnych oddychałam energią drzew i skał… rozmawiałam z górą, z kochanymi głazami… kocham skały i głazy bardzo mocno… ogromna mam do nich miłość i wdzięczność…
Weszłam na szczyt… kiedy szłam na wieżę spotkałam naszych… „Mamuśka” dała mi kij i powiedziała „uziem się”… na wieżę wlazłam tylko do 1 piętra i dalej nie mogłam… ale stanęłam przy skałach, pośród nich próbując się uziemić, oparłam się o głaz i zastygłam… aż poczułam impuls by iść… w tych wszystkich rzeczach dobrych dla mnie czułam jak coś mi przeszkadza- napływały wtedy smutek, poczucie izolacji i odosobnienia- powalały na kolana i pod górę i z góry kiedy szłam. Bo te uczucia były też z tego, że ktoś chciał się pożywić mną. Odeszły podpięcia czarnego charakteru, zostałam uwolniona następnego dnia. Nie złamał mego ducha jednak bo dobre Anioły czuwały te fizyczne i eteryczne.
Kiedy odchodziłam od skały poczułam jak moje serce porusza fala, dwa uderzenia fali- niczym szloch serca taki uwalniający- może poczułam energię tych co medytowali na górze w tym momencie, bo lżej mi się schodziło i w towarzystwie :)… Dobra dusza zobaczyła mój stan i poprosiła o pomoc dla mnie i druga dobra dusza zrobiła mi zabiegi, najpierw płakałam, potem się śmiałam i śpiewałam moją pieśń serca ( nie wiem jak to się pisze uwolniła mnie od wielkiego żalu w sercu- to było niesamowite) … a rano Kochana dusza uwolniła mnie, pomogła mi bardzo, bo od tego momentu poczułam jak mi jest lekko… poczułam spokój ducha… mogłam cieszyć się radością innych i swoją… i śmiałam się dość często nagle i bez ostrzeżenia się chichrałam aż dojechałam taka do domu pomimo zmęczenia… byłam szczęśliwa że mogę się znowu śmiać tak po prostu z byle czego, naprawdę poczułam ulgę że mogę to robić bez poczucia winy że mój smutek staje się obciążeniem dla innych. To sprawiło, że odzyskałam Siebie… długa i ciężka była moja droga do odzyskania siebie i pełna emocji, bo tak wiele doznań i bodźców było wokoło. Kiedyś doświadczyłam ciemności ale byłam wtedy taka spokojna. Tera zbyło inaczej, trudniej.
Kiedy dziś przeglądałam zdjęcia już wiem, nie byłam sama ani przez sekundę, szłam i wsparcie płynęło ze wszą. Kocham tę górę i moja miłość płynęła do niej cały czas. A góra odpowiadała tak pięknie. Głazy moje kochane głazy uśmiechały się, były obecne, wpierały. I niebo wołało do mnie miłością kolorową świetlistą… i drzewa śpiewały słoneczne pieśni. Ślęża i Macierz… bo ta góra kojarzy mi się z kobiecością, tę wizję przekazała mi lipa stojąca na szczycie Ślęży w lipcu 2011 roku
Misy Kryształowe
Dźwięk przemawia do mej duszy, dźwięk mis był dźwiękiem otwierającym we mnie coś istotnego, obrazy kobiet, obrazy kobiet i roślin, obrazy Matki Ziemi- jej energii w kobietach… i coś o wiele więcej, czego doświadczę wkrótce ale tego nie umysł. Nie umiem tego opisać. Kiedy myślę o misach i ich dźwięku płyną mi łzy… płyną bo przepełnia mnie wiele pięknych uczuć… bo wciąż we mnie brzmią i śpiewają z moją duszą… tęsknię za muzyką kryształów.
Pierwszy koncert był niezwykły. Nie pamiętam nic oprócz płynięcia. A po pieśniach Kamili zobaczyłam wiele niezwykłych obrazów kobiet… kobiety ubrane w rośliny, kwiaty, liście w niezwykłych układach i formach… to było niezwykłe, bardzo niezwykłe… kobiety… matka ziemia… Bogini planetarna… My kobiety… w jednym z nich ujrzałam twarz Kamili… to dla mnie wielka radość… i wdzięczność przepełnia serce me.
Śpiewam swoje pieśni duszy i wszystkie one śpiewały we mnie podczas koncertów. A kiedy Kamila grała w Kraskowie niewiele zapamiętałam okiem duszy bo zbyt wiele przepływało obrazów… widziałam kolory ale przed wszystkim czułam się tak jakbym była w wielkim strumieniu białej energii. Czułam że odlatywałam a na koniec zaśpiewała moja dusza z Kamilą, poczułam tę moc… jak wyzwolił się z niej ten głos, poczułam jakby wyzwolił się też ze mnie… bo moje pieśni śpiewane dla samej siebie wyzwalają taką samą moc we mnie, ale nie śpiewałam z taką mocą dla innych. Poczułam jak serce i gardło się obudziły kiedy zaśpiewała i coś mocnego mnie przeniknęło. I przypomniał mi się obraz który namalowałam przed wyjazdem. Jest w nim coś związanego z tym wszystkim. Miał być inny ale wymalował mi się taki, jest niedokończony ale już zrozumiałam po co go malowałam.. Ten strumień jak z Kraskowa. Tam serce góry, jego duch obudził się na dźwięk mis i głos Kamili i czakram się otworzył. To było wielkie przeżycie.
Domek 5 przemian.
Pamiętam jak ogłosiły dziewczyny wyjazd i chciałam się zapisać. A że pewna Kobietka pisała o gotowaniu 5 przemian postanowiłam tak nazwać ten domek, do którego chciałam się zapisać i tak zostało. No i był niezwykłym domkiem dla mnie, domkiem obfitości gdzie każdy mógł przyjść i strawę otrzymać i wciąż było dużo… domkiem malowanych obrazków na szybie… domkiem miłości, poznawania, rozmów, nauki, czarodziejskiego gotowania, magicznych dyskusji, opowieści, domkiem przemian, gdzie motylek mieszkał i biedronka a motylek przyjechał z nami autem do Warszawy z Anią, gdzieś tam przytulony do niej – autostopowicz na gapę :). Oto kilka zdjęć
i tym razem tez wiał wiatr… od razy usłyszałam tego znajomka i ucieszyłam się na jego obecność, bo czułam że nie przypadkiem przybył tutaj koleżka wspaniały 🙂